24 stycznia 1994 roku w najtragiczniejszym pożarze w Stoczni Gdańskiej podczas koncertu Golden Life zginęło 7 osób a ponad 100 zostało rannych.
To miał być zwyczajny koncert jak każdy. Zespół promował najnowszą płytę ,,Natura" ,a dodatkowo na telebimach leciała transmisja wręczania nagród MTV w Berlinie. Początek występu rozpoczynał się o godzinie 20:00 i nic nie wskazywało na nadchodzącą tragedie. W pomieszczeniu znajdowało się 800 osób.
O 21:00 wystąpiły pierwsze objawy pożaru w postaci palących się materaców lecz publiczność uznała że są to dodatkowe efekty świetlne. Pożar rozprzestrzenił się w błyskawicznym tempie i paliły się już kurtyny oraz drewniany dach. Wybuchła panika i ludzie zaczęli biegnąć do wyjść ewakuacyjnych tratując siebie na wzajem. W przepychance zginęła pierwsza ofiara - 13-latka a tuż po chwili operator Sky Orunia. Dodatkowo dwa z pięciu wyjść ewakuacyjnych były zamknięte Pierwsza, przybyła na miejsce, jednostka straży pożarnej nie mogła zająć się gaszeniem ognia, ponieważ musiała najpierw "udrożnić" drogi ewakuacyjne.
Akcja wyprowadzenia z budynku uczestników imprezy trwała około 20 minut. Temperatura wewnątrz hali sięgała 1000 stopni. 80 osób zostało przewiezionych do Szpitala Akademii Medycznej gdzie w wyniku poparzeń zmarło 5 osób. 24 osoby przetransportowano natychmiast helikopterami do szpitala poparzeń w Siemianowic Śląskich.
Na pamiątkę tego tragicznego wydarzenia zespół Golden Life nagrał utwór 24.11.94. Z kolei na zewnętrznej ścianie muru stoczni zbudowano pamiątkowy pomnik. Do jego budowy wykorzystano elementy spalonej hali: kolumny, metalową belkę i tylną ścianę. Na belce widnieje cytat z piosenki Golden Life "Życie choć piękne, tak kruche jest, zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć".
W czasie prowadzenia śledztwa prokuratura ustaliła, że przyczyną pożaru było podpalenie. Jego sprawcy lub sprawców do dziś nie udało się jednak ustalić. O nieumyślne spowodowanie tragedii oskarżeni zostali: były komendant stoczniowej straży pożarnej Jan S., ówczesny kierownik hali Ryszard G. oraz organizatorzy imprezy Tomasz T. i Jarosław K. W 2012 roku dostali karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia" poprzez "niezapewnienie otwarcia wszystkich wyjść ewakuacyjnych.