Niemiecka telewizja publiczna ZDF wyraziła ubolewanie z powodu odebrania przez Polaków filmu "Nasze matki, nasi ojcowie" jako niesprawiedliwego i obraźliwego. Stacja zapewniła w oświadczeniu, że nie chciała relatywizować odpowiedzialności Niemców za wojnę.
W niemieckich mediach od tygodnia toczy się wywołana filmem "Nasze matki, nasi ojcowie" zacięta dyskusja o odpowiedzialności "zwykłych Niemców" za zbrodnie wojenne. Sugerowany przez twórców filmu antysemityzm AK nie odgrywa w tej debacie większej roli.
Prezydenci Niemiec i Włoch, Joachim Gauck i Giorgio Napolitano, uczcili w niedzielę pamięć ofiar hitlerowskich zbrodni w Toskanii. Gauck powiedział, że „pojednanie nie może oznaczać niepamięci”. Hołd ofiarom hitlerowców oddano także w Rzymie.
Wyemitowany w tym tygodniu trzyczęściowy film publicznej telewizji niemieckiej ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie" pokazuje II wojnę światową oczami pięciorga młodych przyjaciół z Berlina. Polskich partyzantów z AK przedstawia jako zdeklarowanych antysemitów. Poprzedzony niezwykle intensywną kampanią reklamową film, zapowiadany przez prasę jako "wydarzenie telewizyjne roku" ("Der Spiegel"), obejrzało łącznie 21 milionów telewidzów.
W poniedziałek w Łambinowicach uczczono 68. rocznicę wyzwolenia Stalagu 344 Lamsdorf – niemieckiego obozu jenieckiego z czasów II wojny światowej. Gościem specjalnym uroczystości był Wiktor Natanson, powstaniec warszawski i jeniec Stalagu 344.
Rozkaz o powołaniu Kierownictwa Dywersji, tzw. Kedywu, wydał 22 stycznia 1943 r. komendant główny AK, gen. Stefan Rowecki "Grot". Dziełem Kedywu było m.in. odbicie w akcji pod Arsenałem Jana Bytnara "Rudego" i innych więźniów Pawiaka oraz zastrzelenie generała SS Franza Kutschery.
Około 1,5 tys. weteranów oddziałów Waffen SS, które walczyły z wojskami sowieckimi podczas drugiej wojny światowej i ich sympatyków, przemaszerowało w sobotę ulicami Rygi, żeby uczcić w ten sposób poległych na wojnie towarzyszy broni.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel we wtorek na spotkaniu Związku Wypędzonych Eriki Steinbach zapowiedziała rychłe rozpoczęcie budowy w Berlinie muzeum poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów po drugiej wojnie światowej.
Przedstawiciele katowickiego oddziału IPN wraz z naukowcami z niemieckiej Ratyzbony badają okoliczności internowań i deportacji dziesiątków tysięcy mieszkańców Górnego Śląska do pracy przymusowej na rzecz Związku Radzieckiego w 1945 r.