Eligiusz Niewiadomski w swoim poczuciu miał misję edukowania narodu i uświadomienia mu jego wielkości - pisze Patryk Pleskot, autor książki „Niewiadomski. Zabić prezydenta”. Książka ukazała się w 90. rocznicę jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń w odrodzonej Polsce.
Zdaniem autora Niewiadomski wykazywał cechy fanatyka, czyli osoby nie liczącej się ze skutkami realizowanej misji i celu, przykładającej większą wagę do wierności własnemu systemowi wartości niż do podporządkowania się normom społecznym i prawu.
Niewiadomski, jak pisze Pleskot, uważał, że przyczyną zła w Polsce są głównie Żydzi i socjaliści. Dlatego też nie był w stanie pogodzić z wyborem Gabriela Narutowicza, którego poparły mniejszości narodowe i PPS. Dla Niewiadomskiego był zatem Narutowicz „symbolem hańby”. Niewiadomski pisał w „Kartkach z więzienia”: „Tę hańbę moje strzały starły z czoła żywej Polski”.
Patryk Pleskot: „Wyglądało na to, że zabójstwo Narutowicza Niewiadomski traktował jako kolejny element swojej misji edukowania Polaków i jeden z argumentów w dyskusji politycznej”.
Patryk Pleskot komentuje ten czyn Niewiadomskiego następująco: „Wyglądało na to, że zabójstwo Narutowicza traktował jako kolejny element swojej misji edukowania Polaków i jeden z argumentów w dyskusji politycznej”.
Jak stwierdza autor książki, podczas procesu Niewiadomski obawiał się, że zostanie uznany za szaleńca – co oznaczałoby deprecjację znaczenia jego czynu. W swoim mniemaniu chciał się przysłużyć Polsce jako męczennik narodowy, dlatego też chciał kary śmierci dla siebie.
Eligiusz Niewiadomski nie został po aresztowaniu przebadany psychiatrycznie. Patryk Pleskot uważa, że zabójca Narutowicza był poczytalny a tym, co - zdaniem autora - budzi przerażenie w osobowości zabójcy jest właśnie jego całkowita przytomność umysłu przed, w trakcie i po dokonaniu zbrodni.
„Jeśli Niewiadomski chciał swym czynem wstrząsnąć społeczeństwem, to na pewno mu się udało. Jeśli jednak liczył, że ten wstrząs wzmocni naród – głęboko się pomylił. Doprowadził tylko do zaognienia sporów ideologicznych” - pisze Pleskot.
W zakończeniu książki autor zwraca uwagę, że w pierwszych latach po listopadzie 1918 roku tysiące Polaków przeżyły utratę iluzji związaną ze zderzeniem ogromnych oczekiwań wobec odrodzonej ojczyzny z realiami młodego, słabego państwa, naznaczonego zaciekłymi sporami i walkami politycznymi. Niewiadomski był jednym z nich. Nie tylko z powodu swoich poglądów politycznych, które nie pozwoliły mu się pogodzić ze stosunkami panującymi w Polsce.
Niewiadomski, jak stwierdza Pleskot, oznaczał się bardzo konfliktowym charakterem i kierowany urażoną a wybujałą ambicją porzucił pracę w ministerstwie kultury. „Brak pewnego zawodu być może pogłębiał jego niezadowolenie z otaczającej rzeczywistości. Znów musiał utrzymywać się z korepetycji, odczytów, wykładów” - ocenia motywy działania.
O burzliwych, tragicznych grudniowych dniach 1922 roku Pleskot pisze, że były ucieleśnieniem frustracji Polaków i niezwykle ważnym fenomenem społecznym. „Szkoda, że do dziś należycie nie przebadanym. Analiza tego fenomenu w istotny sposób wzbogaciłaby naszą wiedzę, o tym, kim jesteśmy” - stwierdza autor.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Demart.
Tomasz Stańczyk (PAP)
st/ ls/