O żydowskich korzeniach, statusie legendy polskiego dziennikarstwa i zarazem krytykowanego publicysty stanu wojennego oraz o życiu z Agnieszką Osiecką opowiada Daniel Passent w wywiadzie-rzece pt. "Passa". Książka trafi do księgarń 18 stycznia.
W "Passie" Passent sięga do swego dzieciństwa, które sam określa jako "amputowane". Urodzony w 1938 roku w Stanisławowie w rodzinie żydowskiej, nie ma żadnych wspomnień związanych z rodzicami, bo podczas okupacji dla bezpieczeństwa ukrywali się osobno. Daniel przeszedł przez kilka polskich rodzin, najdłużej ukrywano go na warszawskiej Pradze. Jego rodzice zostali zadenuncjowani i zginęli w niejasnych okolicznościach. "Kiedy toczą się kolejne spory o pogrom kielecki, o Jedwabne, o Treblinkę, w których padają pytania: +Polacy - bohaterowie czy hieny?+, mam jedną odpowiedź: spójrzcie na mnie, ja zostałem przez Polaków ocalony, a mój ojciec i matka - zdradzeni. O czym tu więcej mówić?" - pisze Passent.
Po wojnie Danielem zaopiekował się wuj - Jakub Prawin - generał brygady Wojska Polskiego, wysoko postawiony komunista. Passent twierdzi, że Prawin był osobą, która wywarła na niego największy wpływ, ukształtował jego osobowość, także ideologicznie. "W socjalizm wierzyłem. Za młodu wierzyłem w Polskę Ludową – innej nie mieliśmy. Uważałem, że to było nasze państwo, że budujemy lepszy świat. Cieszyliśmy się z MDM, ze Złotej Palmy w Cannes, z medali bokserów Stamma i wunderteamu Jana Mulaka. To się zbiegło z okresem mojej młodości" - wspomina Passent, pisząc w innym miejscu: "nikt z mojej rodziny nie padł ofiarą komunistów. Gdyby Armia Czerwona nie wkroczyła w 1944 roku do Polski, to podzieliłbym los rodziców". O stalinowskich zbrodniach ani o Katyniu w domu Prawinów się nie mówiło.
Passent studiował ekonomię na Uniwersytecie w Leningradzie (1955/1956), na Uniwersytecie Warszawskim (1956–1960), ale już na studiach wciągnęło go dziennikarstwo. Zaczynał w "Sztandarze Młodych"; jego starszymi kolegami byli Ryszard Kapuściński, Dariusz Fikus, Krzysztof Strzelecki. Razem z grupą dziennikarzy przeszedł w 1959 roku do "Polityki", tytułu, z którym miał pozostać związany przez całe dekady. To Passent zdobył dla "Polityki" na początku lat 60. prawo do publikacji pamiętników Adolfa Eichmanna, był m.in. korespondentem podczas wojny wietnamskiej, najbardziej znany jest z felietonów, które przez lata podpisywał pseudonimem "Bywalec".
Jako "najszczęśliwszy rok życia" Passent wspomina czas spędzony w USA na stypendium dziennikarskim na Uniwersytecie Princeton (1962/1963).
Od 1971 roku Passent związany był z Agnieszką Osiecką, z którą mają córkę - Agatę. Poetka skupiała się raczej na stymulowaniu rozwoju intelektualnego córki, podsuwała książki, poznawała z ciekawymi ludźmi, "Ja gotowałem, sprzątałem, prałem, prasowałem robiłem wszystko to, co niańka bo Agnieszka nie miała żadnych zdolności manualno-kulinarnych" - wspomina Passent. Po rozstaniu z Osiecką, która zostawiła córkę pod jego opieką, poznał swoją obecną żonę - Martę.
Passent opowiada w książce, jak jego stosunek do rzeczywistości PRL-u stawał się coraz bardziej krytyczny, nigdy jednak nie opowiedział się zdecydowanie po stronie opozycji. W latach 80. wielokrotnie bronił na łamach "Polityki" decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego oraz polityki ówczesnych władz. W 2006 roku w programie TVP "Misja Specjalna" Passent został oskarżony o współpracę z wywiadem i kontrwywiadem PRL-u, on sam temu zaprzecza i uważa się za ofiarę "dzikiej lustracji"
W latach 1996-2001 Passent pełnił funkcję polskiego ambasadora w Chile, potem powrócił do pisanie w "Polityce". W zeszłym roku zajął pierwsze miejsce w rankingu na najlepszego felietonistę, zorganizowanym przez miesięcznik „Press”.
Książka "Passa" ukaże się nakładem Wydawnictwa Czerwone i Czarne. (PAP)
aszw/ abe/