Paroksyzmy stalinizmu, czy coś więcej? Bunt i zarzewie prawdziwego przełomu, który miał się dokonać dopiero trzydzieści kilka lat później? „1956. Przebudzeni” to druga po nagradzanej „1945. Wojna i Pokój” Magdaleny Grzebałkowskiej książka reportażowa, jako punkt wyjścia traktująca bardziej czas zdarzeń, niż ich miejsce. Chociaż Piotr Bojarski skupia się oczywiście na polskim 1956 roku - wydarzenia w Moskwie i na Węgrzech są tłem i tworzą kontekst opowieści o tym, co działo się w Warszawie, Krakowie, Poznaniu.
Rok 1956 miał wiele odcieni w różnych dziedzinach życia społecznego, które razem układały się w swoisty pejzaż przełomu, związanego z nadziejami (potem zawiedzionymi), rzeczywistymi zmianami (niektóre były odwracalne, inne nie) i próbami wybicia się na większą swobodę (najczęściej po jakimś czasie ostro pacyfikowanymi).
Oto następują przemiany w kulturze, które stanowią o „rehabilitacji” młodych żołnierzy AK, dotychczas kwalifikowanych jako „zaplute karły reakcji”. Powstaje słynny film Andrzeja Wajdy – „Kanał”, w „Po prostu” ukazuje się słynny tekst „Na spotkanie ludziom z AK” – młodzi, którzy po bankructwie moralnym stalinizmu szukają oparcia i wiary w wartości, znajdują je w powstańczej przeszłości niewiele starszego pokolenia. Referat Chruszczowa „O kulcie jednostki i jego następstwach” rozsadza podstawy ideologiczne poprzednich lat – „Jestem zupełnie rozbity. Rozum ludzki padł ofiarą największego oszustwa w dziejach” – notował przytaczany przez Piotra Bojarskiego krytyk literacki, wówczas 28-letni, Andrzej Kijowski. Powiedzieć, że literaci wcześniej chwalący osiągnięcia stalinizmu w swojej, bardzo często niezwykle zręcznej i świadczącej o talencie prozie – mają moralnego kaca to zdecydowanie mało. Socrealizm okazał się bardzo nierealistyczny.
Parę miesięcy później – w czerwcu dochodzi do tzw. „wypadków poznańskich”, czyli masakry: ludowa władza po raz pierwszy w otwarty sposób strzela do „ludu”. Ginie kilkadziesiąt osób, skala protestu mającego charakter lokalnej rewolucji (wywołanej przede wszystkim pogarszającymi się warunkami życia i coraz gorszym zaopatrzeniem sklepów) zaskakuje władze. Nawet najbystrzejszy jej przedstawiciel – Józef Cyrankiewicz traci część swojego instynktu: jego przemówienie radiowe o „obcinaniu rąk podniesionych na władzę ludową” na zawsze stanie się symbolem oderwania rządców PRL-u od zwykłych obywateli. Do gry wraca Władysław Gomułka – staje się adresatem przebudzonych nadziei - Październik, przełom, który potem będzie „tonizowany” i już paręnaście miesięcy później nie wiele z niego pozostanie.
Ale mimo to 1956 rok zmienił na zawsze rzeczywistość PRL-u – zmienił coś w mentalności ludzi, stał się punktem odniesienia do późniejszych wydarzeń i zmian.
Piotr Bojarski stara się uchwycić wszystkie, nie tylko polityczne, ale kulturalne i społeczne wątki okresu przesilenia: cytuje wspomnienia dziesiątek osób, zabiera czytelników w podróż po warszawskich słynnych lokalach, gdzie zaczął już oficjalnie rozbrzmiewać jazz, pokazuje nadzieje intelektualistów i złudzenia zwykłych Kowalskich, strach partyjnych aparatczyków i naiwność zakładowych działaczy. Czy udaje mu się uchwycić „istotę rzeczy” i oddać klimat jednego z najważniejszych okresów w powojennej historii?
Lektura wciągająca, czasem smutna, naprawdę dająca do myślenia.
Piotr Bojarski, „1956. Przebudzeni”, Wydawnictwo Agora.
Źródło: Muzeum Historii Polski