„+AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej+ jest publikacją rocznicową i swoistym hołdem złożonym żyjącym nadal między nami żołnierzom Polskiego Państwa Podziemnego oraz tym, którzy odeszli na wieczną wartę” – pisze we wstępie Wojciech Königsberg. 14 lutego minęła 75. rocznica przemianowania Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową.
Autor w związku z 75. rocznicą postanowił opisać 75 akcji, które uznał za brawurowe, przeprowadzonych przez oddziały i żołnierzy Armii Krajowej. W publikacji znalazły się nie tylko operacje bojowe, ale także i te o innym charakterze – np. dotyczące działań wywiadu AK. „W wielu przypadkach prawdziwa brawura zaczynała się tam, gdzie za pomocą pistoletu nie można było nic zrobić” – dodaje Königsberg.
Autor podzielił opisywane akcje na dziewięć typów, choć, jak sam podkreśla, niejednokrotnie klasyfikacja akcji jest płynna i daną akcję można byłoby przypisać do kilku kategorii. Opisywane akcje dotyczą zatem likwidacji przedstawicieli niemieckiego aparatu terroru, niszczenia sprzętu wojskowego, infrastruktury oraz dokumentacji, dywersji na kolei, likwidacji agentów gestapo, konfidentów, kolaborantów, uwalniania więźniów, akcji zaopatrzeniowych, opanowywania terenu i punktów oporu, działań wywiadowczych, a także działań innego typu.
W rozdziale poświęconym likwidacji przedstawicieli niemieckiego aparatu terroru autor opisuje m.in. próby likwidacji Ludwiga Fischera, Franza Kutschery i Hansa Franka. Czytelnik dowie się również o akcji „Panienka”, czyli likwidacji feldfebla (sierżanta) Hansa Schmalza, który dowodził wartownią Bahnschutzpolizei przy dworcu Warszawa Zachodnia. Ta akcja została uwieczniona na kartach powieści Romana Bratnego „Kolumbowie. Rocznik 20”.
Akcja „Bollwerk” (Grobla), w wyniku której zostały spalone magazyny w porcie rzecznym w Poznaniu to z kolei przykład jednej z akcji, które miały na celu zniszczenie sprzętu wojskowego, infrastruktury oraz dokumentacji. Königsberg opisuje również m.in. akcję wysadzenia gazociągu w okolicach Ostrowca Świętokrzyskiego w nocy z 11 na 12 września 1942 r. Przykładem akcji niszczenia dokumentów jest np. opisana akcja w Otwocku (1 kwietnia 1944 r.), w wyniku której została zniszczona ewidencja Arbeitsamtu.
Wojciech Königsberg przedstawia akcję pod Suchedniowem, przeprowadzoną w lipcu 1943 r. Nocą z 2 na 3 lipca oddziały dowodzone przez por. Jana Piwnika „Ponurego” zaatakowały dwa pociągi pod Łączną koło Suchedniowa. „Ponury”, zadowolony z przebiegu przeprowadzonej akcji, „w niedzielę 11 lipca zorganizował podniosłe święto partyzanckie na Wykusie. Podczas uroczystości żołnierze złożyli przysięgę oraz otrzymali symboliczne orzełki” – pisze autor. Kolejny dzień jednak przyniósł tragiczne wiadomości. Nad ranem 12 lipca ppor. Stefan Obara „Obara” poinformował Piwnika o dokonywanej przez Niemców na mieszkańcach wsi Michniów pacyfikacji. Dowódca zebrał ludzi i udał się jak najszybciej do oddalonej o około 15 km wsi. Niestety odsiecz przybyła za późno.
Świętokrzyska wieś Michniów, w której Niemcy w dniach 12-13 lipca zastrzelili lub spalili żywcem łącznie 204 mieszkańców, jest symbolem męczeństwa polskiej wsi. „Tragedia wioski wynikała z ofiarności mieszkańców wobec oddziałów partyzanckich” – wyjaśnia autor. Widok spacyfikowanego Michniowa wywarł ogromne wrażenie nawet na doświadczonych żołnierzach z oddziału „Ponurego”. Jako akcję odwetową za zamordowanie mieszkańców wsi (gdzie wśród ofiar byli także znajomi żołnierzy z oddziału) zdecydowano się na przeprowadzenie ataku na pociąg jadący z Krakowa do Warszawy – pociąg miał zostać zatrzymany z powodu detonacji ładunku pod lokomotywą. Próba nie powiodła się, ale została podjęta decyzja o ostrzelaniu pociągu jadącego ze Skarżyska.
„Po akcji Zgrupowania powróciły do Michniowa, aby ewakuować pozostałą ludność do lasu. Jednak mieszkańcy wsi nie wyrazili takiej chęci. Dlatego oddziały odeszły na Wykus. Kilka godzin później do wioski ponownie przybyli Niemcy i dokończyli rzezi, mordując i paląc żywcem w zamkniętych zabudowaniach kolejną grupę osób” – pisze Königsberg.
W rozdziale dotyczącym likwidacji agentów gestapo, konfidentów i kolaborantów opisuje rolę, jaką odegrały kobiety. „Panie stanowiły 10 procent wszystkich członków organizacji i służby w niemal każdej strukturze podziemia. Najliczniej reprezentowane były sanitariuszki i łączniczki. Wiele kobiet pracowało w wywiadzie oraz służyło w Oddziałach Dyspozycyjnych Kedywu. Zdarzały się nawet przypadki pań walczących z bronią w ręku w grupach partyzanckich oraz uczestniczących w wykonywaniu wyroków śmierci” – pisze autor. Jednak do niecodziennej sytuacji doszło 15 marca 1944 r. w Warszawie. Wówczas dwie członkinie AK – Irena Bredel „Alina” oraz Leta Elżbieta Ostrowska „Justyna” – zlikwidowały jednego z warszawskich konfidentów – Mieczysława Damraszka.
W rozdziale dotyczącym uwalniania więźniów znalazł się m.in. opisy akcji Pod Arsenałem, podczas której został odbity Jan Bytnar „Rudy”, a także akcji rozbicia obozu Baudienstu w Kaletniku, w wyniku której zostało wyzwolonych 400 osób.
Ważnym elementem walki z okupantem było uzbrojenie i sprzęt. Chociaż najbardziej deficytowym towarem była broń, to konspiratorom było potrzebne również wyposażenie innego typu. Wojciech Königsberg jako jedną z akcji zaopatrzeniowych opisuje akcję „Lornetki”, która miała miejsce w Warszawie w przededniu Powstania Warszawskiego – zresztą sama akcja była przeprowadzona z myślą o zdobyciu lornetek na potrzeby zbliżającego się powstania.
Obszarem działań Armii Krajowej było również opanowanie terenu i punktów oporu. W rozdziale poświęconemu temu obszarowi działań autor opisał m.in. zdobycie strażnicy w Sieczychach (20/21 sierpnia 1943 r.), likwidację posterunku żandarmerii w Wasiliszkach (14 kwietnia 1944 r.) oraz rozbicie Stützpunktu w Bohdanach (16 czerwca 1944 r.).
Oprócz działań militarnych, autor opisuje również akcje związane z działalnością wywiadowczą Armii Krajowej. Za infiltrację niemieckich organów bezpieczeństwa odpowiadał referat „997”, wchodzący w skład Wywiadu Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II Informacyjno-Wywiadowczego KG AK, a na jego czele stał prof. Kazimierz Leski „Bradl”. „997” odpowiadał za rozpracowanie niemieckich służb policyjnych i wywiadowczych oraz innych wrogich organizacji wywiadowczych działających na terenie okupowanej Polski. „Leski, tworząc nową strukturę, postanowił oprzeć system pozyskiwania informacji m.in. na siatce tzw. +rozmówców+, czyli zaufanych Polakach, którzy na różnych płaszczyznach, najczęściej gospodarczych, kontaktowali się z przedstawicielami okupanta” – pisze Königsberg. Autor opisał akcję rozpracowania dr. Ernesta Kaha – funkcjonariusza niemieckiej służby bezpieczeństwa, który w lipcu 1941 r, objął funkcję szefa Oddziału III w warszawskiej Komendzie Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Za rozpracowanie Kaha był odpowiedzialny Adam Steinborn – jeden z najwyżej usadowionych informatorów „997”.
Königsberg opisuje również działania o charakterze psychologicznym przeprowadzane przez Armię Krajową – zwłaszcza akcję „N”. Jej głównym zamierzeniem była walka psychologiczna z Niemcami przebywającymi na okupowanych terenach, ale także ze społeczeństwem III Rzeszy. Działania realizowano za pomocą ulotek, ogłoszeń oraz czasopism wydawanych po niemiecku, co miało pozorować druki organizacji antyhitlerowskich działających na terenach III Rzeszy. „W akcji +N+ uczestniczyło szereg wybitnych znawców niemieckiej literatury, historii, geografii oraz zagadnień życia codziennego. Niezwykle ważną rolę spełniali znawcy języka niemieckiego. Dla uwiarygodnienia publikacji nie zapominano nawet o języku gwarowym wplatanym w poszczególne teksty” – pisze Königsberg. Dla większego oddziaływania propagandy został utworzony system przerzutu druków na tereny III Rzeszy – bazy powstały w największych niemieckich miastach (np. Berlinie, Hamburgu, Hanowerze czy Monachium). Ulotki docierały nawet do koszar Wehrmachtu i siedzib policji.
Bardzo ciekawym elementem książki jest umieszczenie pod każdą z opisywanych akcji współczesnych śladów na miejscu działań. „Wskazanie współczesnych śladów ma na celu nie tylko wzbogacenie samej książki, ale także zwrócenie uwagi na miejsca pamięci narodowej mijane każdego dnia na ulicach miast i wsi oraz te skryte w leśnych gęstwinach. Nie są to jedynie zimne bryły wtopione w krajobraz, ale świadectwa ludzkich historii, męstwa, a nierzadko ogromnych tragedii. Bo trzeba mieć na uwadze, że akcje podziemne często niosły ze sobą krwawy odwet okupanta wymierzony w ludność cywilną” – wyjaśnia Königsberg.
Książka „AK 75. Brawurowe akcje Armii Krajowej” Wojciecha Königsberga ukazała się nakładem wydawnictwa Znak.
Anna Kruszyńska (PAP)