Czasami przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm, choć zawsze czuję się polską patriotką. Są takie karty w życiu mojego miasta, które dają poczucie dumy i przynależności. Jestem łodzianką i nie chcę tu wcale wspominać o „ziemi obiecanej”.
Jednym z niezwykłych okresów w historii Łodzi i okolic związanych z miastem był czas I wojny światowej, lata 1914-1918. W mieście wówczas wielokulturowym mieszkańcy-obywatele mobilizują się, by je obronić i stworzyć je na nowo. Niemal u progu wojny miasto zostało porzucone przez władze rosyjskie. Mimo wojny nie zapanował jednak chaos, albowiem patrycjusze powołali Komitet Obywatelski, który poradził sobie z organizacją wszystkich instytucji w mieście, a prócz administracji, sądownictwa i innych segmentów życia zbiorowego dbał o bezpieczeństwo i aprowizację.
W tym czasie pod Łodzią stoczono jedną z najkrwawszych bitew w historii nazwaną Operacją Łódzką. Mimo wszystko miasto funkcjonowało sprawnie i samo wyszło z wojny obronną ręką. Z porządkiem wyłonionym z chaosu okolicznościowego musieli liczyć się wszyscy przybywający tu we wrogich zamiarach.
Książka "Bezbronne miasto. Łódź 1914-1918" ma charakter mieszany, po trosze popularny, wspomnieniowy, choć są to wspomnienia uporządkowane i skategoryzowane, poparte dokumentacją, po trosze naukowy (prof. Jolanta Daszyńska), wsparty mapami i precyzyjnymi danymi, po części także popularnonaukowy.
Jest to wielostronnie ujęty obraz miasta, które w obliczu wojny staje się bezbronne i narażone na samospełniającą się katastrofę, wybuch konfliktów narodowościowych, wyznaniowych gwałtów, rabunków, prócz wszystkiego co może spotkać miasto ze strony wrogów zewnętrznych, a mimo tego walczącego skutecznie o stabilizację dnia codziennego, przetrwanie wszystkich grup mieszkańców, bezpieczeństwo, na ile jest to możliwe podczas wojny.
Życie miasta podczas wojny opisał Mieczysław Hertz.
Jeszcze wiosną i z początkiem lata 1914 roku krążyły plany dalszego rozwoju miasta, po zamachy w Sarajewie nikt z miejscowych nie wierzył, że wyniknie z tego prawdziwa wojna. Początek wojny, ogłoszenie poboru do armii rosyjskiej, a po wyprowadzeniu 15 tys. poborowych ewakuacja z miasta, ucieczka władz, zamknięcie banków, a w nielicznych prywatnych minimalne wypłaty do 10 % w ratach i szybko pojawiające się widmo głodu, nędzy i szalejącego bezprawia – w takich okolicznościach narodził się nowy samorząd miasta.
Ci, którzy podjęli się zadania zarządzania, zabezpieczania instytucji i mieszkańców półmilionowego wówczas miasta, którego większość mieszkańców stanowili robotnicy i ich rodziny, bez zasobów materialnych, Ci ludzie podjęli się obowiązków, nie mogąc liczyć na niczyje wsparcie. Sami zresztą musieli się uczyć funkcjonowania samorządu. To było bohaterskie zadanie bez oglądania się na profity.
Główny Komitet Obywatelski pełnił rolę gospodarza miasta, musiał zmagać się zarówno z zakusami niszczenia przemysłu łódzkiego, jako konkurencyjnego wobec niemieckiego, jak i z zakusami różnych opcji politycznych do przejęcia sterów dla własnych interesów oraz z wielonarodową strukturą społeczną. GKO przewodniczyli czy byli wiceprzewodniczącymi Polacy – głównie z opcji narodowej ( drugi przewodniczący Antoni Stamirowski szef Towarzystwa Akcyjnego Polskie Zakłady Elektrotechniczne „Siemens”, przy Piotrkowskiej 96, w tym samym gmachu co siedziba Komitetu; Niemcy i Żydzi. Wszyscy znani przemysłowcy i filantropi. Była też „Rada czternastu” złożona z fabrykantów.
Do Komitetu należało także kilku Polaków nie związanych z przemysłem: dyrektorzy gimnazjów, lekarze, ksiądz. Warto dodać, że obcokrajowcy z pochodzenia członkowie Komitetu byli zwolennikami głębokiej asymilacji z Polską, tym silniej im bliższa była perspektywa niepodległości.
Społeczeństwo reagowało żywiołowo na nowe zapotrzebowania czasu wojennego. Kiedy zniknął ostatni rewirowy powołano Centralny Komitet Milicji Obywatelskiej. Początkowo zgłaszający się do służby milicjanci pracowali nieodpłatnie. W styczniu 1915 r. CKMO powołało 1000 milicjantów z pensją 20 rubli miesięcznie.
Dość skutecznym rozwiązaniem wobec zawodu, jaki sprawiły banki, a zabezpieczającym ludność przed głodem było precyzyjne przygotowanie i wydawanie bonów. Wydział Finansowy, który wprowadzał to zadanie również w pierwszym etapie pracował nieodpłatnie. Dopiero w 1915 roku zatrudniono urzędników. Kolejny etap to była organizacja sądów i podział zadań wedle wagi spraw. Autor opisuje tu procedury i przypadki najczęściej występujące.
Na właścicieli kamienic nałożono dodatkowe obowiązki przy obligatoryjnym obniżeniu czynszów. Dbano, by wszystkie grupy społeczne miały szanse przetrwać wojnę. Wreszcie doprowadzono do pierwszych w czasie wojny wyborów, w grudniu 1916 r. Dość interesujący jest opis pracy Koła Polskiego Rady Miejskiej.
Autor prezentuje również nauczanie, lecznictwo, różne formy życia pod okupacją niemiecką przy dobrej organizacji społecznej. Tuż obok przebiegały najcięższe działania wojenne. Przez miasto przemierzały oddziały. Wewnątrz był sztab niemiecki.
Innym ważnym rozdziałem jest Wielka Bitwa, niezwykle ważna, choć zmarginalizowana w ogólnej historii Polski. Warto o niej przypomnieć.
"Bezbronne Miasto. Łódź 1914-1918", Łódź 2014
Małgorzata Bartyzel
ls