W serii wydawniczej 100-lecie Niepodległości. Pamiętniki i wspomnienia, zainaugurowanej w roku 2013 przez Muzeum Historii Polski ukazała się właśnie wyjątkowa, wyróżniająca się wyraźnie na tle dwudziestowiecznego polskiego pamiętnikarstwa, pozycja – „Czas przeszły dokonany” pióra Adama Pragiera.
Jej autor nie należy jednak do postaci znanych szerszej publiczności. Urodził się w 1886 roku i należał do pokolenia, które odegrało kluczową rolę w zmaganiach o niepodległość podczas I wojny światowej, a następnie w budowaniu zrębów II Rzeczypospolitej. Z wykształcenia był prawnikiem i ekonomistą, pracował m.in. jako profesor na Wolnej Wszechnicy Polskiej, a także jako urzędnik w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej.
Pragier należał również do ścisłej elity kierowniczej międzywojennego ruchu socjalistycznego. Z ramienia PPS zasiadał w sejmie I i II kadencji, był przez wiele lat członkiem Rady Naczelnej tej partii i szefem jej struktur w powiatach otaczających Warszawę. Jako konsekwentny krytyk polityki rządów pomajowych, mający duże zasługi w ujawnieniu nadużyć wyborczych, jakich dopuszczono się w 1928 roku, znalazł się w grupie przywódców demokratycznej opozycji, których osadzono we wrześniu 1930 roku w twierdzy brzeskiej. Po wyroku skazującym w głośnym „procesie brzeskim” opuścił na kilka lat Polskę, po śmierci Piłsudskiego wrócił jednak do kraju, odsiedział część wyroku i podjął na powrót aktywność polityczną. W latach II wojny światowej był jedną z bardziej wpływowych postaci w „polskim Londynie”. Zasiadał m.in. w Radzie Narodowej, czyli swoistym emigracyjnym parlamencie, a od końca listopada 1944 pełnił również funkcję ministra informacji i dokumentacji w rządzie kierowanym przez innego niepodległościowego socjalistę, Tomasza Arciszewskiego. Choć poza tym ministerialnym epizodem, przypadającym zresztą na czas, kiedy pozycja rządu na wychodźstwie dramatycznie słabła, Pragier nie pełnił najwyższych urzędów i zwykle nie brał udziału w podejmowaniu najistotniejszych decyzji, to jednak przez kilka dekad znajdował się niemal nieprzerwanie w głównym nurcie polskiego życia politycznego. Sam we wstępie do pamiętników zauważa:
„Przedsięwzięciu mojemu powinno sprzyjać, że nie zajmowałem nigdy wysokich stanowisk w życiu publicznym, lecz raczej należałem do publiczności ze średnich rzędów krzeseł na parterze. Tylko przez krótki czas, w sytuacji już rozpaczliwej, znalazłem się na scenie. Ale z parteru można widzieć, co się dzieje na scenie o wiele lepiej niż z samej sceny. Byłem widzem zainteresowanym i przejętym zmiennymi widowiskami. Jako widz zachowywałem się nieraz czynnie; czasem klaskałem, czasem gwizdałem. Wiem, że aktorzy gwiżdżących widzów nie lubią. I nie sobie, ale im przypisują winę za niepokój na widowni”.
Pragier był jednak nie tylko „widzem”, lecz również, jak przekonuje o tym lektura jego pamiętników, surowym recenzentem poczynań przedstawicieli polskich elit politycznych. Czytelnikowi jawi się jako obserwator niewątpliwie wnikliwy i uważny, bardzo inteligentny – tę cechę jego charakteru zgodnie akcentują inni autorzy, którzy mieli okazję go znać osobiście – ale przy tym też często ironiczny, uszczypliwy, czy wręcz nieco arogancki. Na kartach książki znajdziemy bez mała kilka tuzinów ciekawych i nieszablonowych (a często też niezbyt życzliwych) charakterystyk wpływowych postaci, z którymi stykał się w swojej politycznej karierze, a także niemało błyskotliwych komentarzy i interpretacji wydarzeń, w których przyszło mu uczestniczyć. Był bowiem Pragier pamiętnikarzem (podobnie zresztą jak wcześniej politykiem) bardzo samodzielnym w sądach, idącym często pod prąd utartych opinii i poglądów. Choć przez cały niemal okres swojej dojrzałej działalności politycznej był związany z ruchem socjalistycznym, to jego wspomnienia z pewnością nie są – jak bywało to często w przypadku jego towarzyszy z PPS, zabierających się podczas politycznej emerytury do pisania memuarów – przybraną w autobiograficzny kostium historyczną publicystyką, obliczoną na obronę własnych wyborów i dorobku polskiego niepodległościowego socjalizmu. Przeciwnie, Pragier nie szczędzi krytyki niektórym spośród swoich dawnych towarzyszy, otwarcie pisze o słabościach własnej partii, a poszczególne epizody z historii II Rzeczypospolitej interpretuje nierzadko w sposób odległy od przyjętego w szeregach socjalistów.
Niezwykle ciekawie opisuje Pragier między innymi wewnętrzne konflikty wewnątrz PPS w pierwszej połowie lat 20. i próby – w które sam był mocno zaangażowany – ograniczenia wpływów Piłsudskiego oraz jego zauszników w szeregach socjalistów. Barwny, a zarazem obfitujący w mało wcześniej znane szczegóły, jest również opis jego pracy parlamentarnej (1922-1930), zwłaszcza zaś aktywności w specjalnej komisji, powołanej do zbadania działalności tajnych stowarzyszeń politycznych (takich, jak Pogotowie Patriotów Polskich Jana Pękosławskiego) w których jeszcze na kilka-kilkanaście miesięcy przed zamachem majowym upatrywano zdecydowanie najpoważniejsze zagrożenie dla młodej polskiej demokracji.
Czytelnika uprzedzić jednak należy, że w perspektywie całej książki Pragier międzywojennemu dwudziestoleciu poświęca wyraźnie mniej uwagi, niż polskiemu wychodźstwu politycznemu lat II wojny światowej. Sam znalazł się w pierwszej grupie znaczących polskich polityków, którzy trafili do Paryża i przystąpili do odtwarzania władz państwowych u boku zachodnich sojuszników. Najpierw w stolicy Francji, a po klęsce III Republiki w „polskim Londynie” Pragier kroczył jednak swoimi drogami. Był surowym krytykiem polityki generała Sikorskiego, a później posunięć Stanisława Mikołajczyka. Spierał się również często z własnymi towarzyszami z PPS, a z drugiej strony nie cofał się przed dyskusją i jakąś formą współpracy z tradycyjnie największymi przeciwnikami socjalistów, czyli endekami. Spotykał się z nimi na gruncie polityki „niezłomności” – konsekwentnej i stanowczej obrony przedwojennych polskich granic i manifestowania pełnej niezależności polskiego rządu od nacisków ze strony polityków Wielkiej Trójki. W związku z tym w podpisaniu układu Sikorski-Majski widział przejaw kapitulanctwa, a politykę Mikołajczyka, próbującego znaleźć modus vivendi z Moskwą i za cenę pewnych ustępstw obronić niezależność powojennej Polski, uważał za wejście na równię pochyłą, która musiała prowadzić do pełnego podporządkowania Związkowi Radzieckiemu.
Lektura "Czasu przeszłego dokonanego" przekonuje przy tym, że dla Pragiera polityka niezłomności nie była jedynie symbolicznym gestem, sposobem na pokazanie całemu światu przez emigracyjne elity niezgody na sposób, w jaki postępują przywódcy mocarstw, lecz możliwie najlepszą strategią polityczną, dającą realną nadzieję na ocalenie niepodległości po zwycięskiej wojnie. Linia Pragiera zwyciężyła jednak wówczas, gdy było już zbyt późno. Powołany pod koniec listopada 1944 roku rząd pod kierunkiem Tomasza Arciszewskiego nie dysponował już narzędziami pozwalającymi na odwrócenie politycznej przyszłości kraju. Pragier był jednym z tych, którzy de facto nadawali ton działalności tego gabinetu, tracącego jednak międzynarodowe uznanie i stającego przed koniecznością zmierzenia się z wyzwaniem, jakim była stopniowa demobilizacja Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz likwidacja rozrastających się w latach wojny agend wychodźczej administracji.
Jako „niezłomny”, Pragier nie zdecydował się po wojnie na powrót do kraju. Przez kolejne lata pozostawał jednym z najbardziej aktywnych uczestników emigracyjnego życia politycznego i prasowych polemik (w londyńskich „Wiadomościach” prowadził poczytną rubrykę Puszka Pandory). Wierzył, że rolą emigracji jest zachowanie ciągłości niezależnej państwowości polskiej, dawanie świadectwa woli odzyskania pełnej niepodległości przez Polaków i manifestowanie przynależności Polski do świata Zachodu. Tej idei pozostał wierny aż do swej śmierci w 1976 roku.
Pierwsze, londyńskie wydanie jego wspomnień ukazało się dekadę wcześniej, w 1966 r. Wydawcą książki była oficyna prowadzona przez Bolesława Świderskiego, skądinąd przedwojennego działacza ruchu narodowo-radykalnego. "Czas przeszły dokonany", jako dzieło wybitnego emigracyjnego polityka, nie był oczywiście dopuszczony do dystrybucji w kraju, mimo to jednak pewna ilość egzemplarzy trafiła do bibliotek akademickich i do rąk historyków. Niemal z miejsca stał się też pracą klasyczną, jednym z najczęściej cytowanych pamiętników politycznych w literaturze poświęconej II Rzeczypospolitej i „polskiemu Londynowi” lat 1940-1945. Była to jednak dotychczas praca trudno dostępna, części akademików znana wręcz jedynie z przypisów i odwołań innych autorów. Tym bardziej więc należy docenić inicjatywę Muzeum Historii Polski, zwłaszcza, że nowa edycja ma charakter krytyczny, opatrzona jest przypisami wyjaśniającymi i prostującymi nieścisłości czy najbardziej jaskrawe przykłady stronniczości samego Pragiera, a także obszernym, stustronicowym wstępem, przypominającym tę nietuzinkową postać, opracowanym przez Andrzeja Friszke oraz Ewę Pejaś.
Można mieć nadzieję, że nowe wydanie "Czasu przeszłego dokonanego" zainteresuje jednak nie tylko akademików, lecz ma również szansę dotrzeć do szerszego i bardziej zróżnicowanego grona odbiorców. Zwłaszcza, że zimny, nieco wręcz kostyczny polityk i ekonomista, jakim zdawał się być Pragier, okazuje się w istocie również błyskotliwym i uzdolnionym literacko pamiętnikarzem. Lektura jego wspomnień to nie tylko niezwykła podróż przez skomplikowane dzieje Polski w pierwszej połowie XX wieku, lecz również okazja do obcowania ze świetną, wciągającą i zaskakującą bogactwem leksyki, prozą.
A.Pragier, "Czas przeszły dokonany", wstęp i opracowanie Andrzej Friszke i Ewa Pejaś, Warszawa 2018
Kamil Piskała