Dogmat i tiara – to dla Pawła Lisickiego słowa klucze.
„Nie wiadomo, w którą stronę podąży ostatecznie katolicyzm ekumeniczny. Gdzie się zatrzyma i czy się zatrzyma ewolucja podmiotu, którym jest lud Boży. Sparaliżowanie zasady dogmatycznej, rezygnacja z tiary i wprowadzenie podwójnego urzędu papieskiego sprawiają, że dzisiejszy katolicyzm coraz mniej przypomina religię, którą powszechnie wyznawali nasi przodkowie” – diagnozuje Lisicki.
Według autora kluczowym wydarzeniem był Sobór Watykański II. „Watykan pierwszy tak, Watykan drugi – nie. Zrozumiałeś? Pisz: dogmat – tak. Watykan pierwszy – tak. Watykan drugi – nie, nie, nie. Napisz to do wszystkich, napisz dobrze. Tym jest Kościół. Tym. Tylko tym”. To niemal ostatnie słowa, które przed śmiercią 2 kwietnia 2020 roku wypowiedział ksiądz profesor Antonio Livi do włoskiego profesora filozofii Henryka Marii Radaellego.
W ocenie Lisickiego na początku lat 60. Kościół katolicki przestał potępiać herezje, a w ten sposób do władzy doszli teologowie heretyccy. Ci teologowie wychowali z kolei podobnie myślących biskupów, spośród których nominuje się często kardynałów. Jak zatem uważa autor książki, „krąg się zamyka, powstaje system domknięty. System, w którym dogmat wiedzie dziwne dość życie. Przypomina trochę upiora z powieści o wilkołakach. Niby jest, ale jakby nie jest. Dogmat pojawia się jeszcze w liturgii, w starych pieśniach kościelnych, w credo, w nabożeństwach. Niekiedy przypomina się o nim podczas oficjalnych uroczystości. Jednak nie ma w sobie mocy. Występuje w roli formuły grzecznościowej”.
Niegdyś system rzymski opierał się na dwóch filarach – dogmacie i autorytecie. Dogmat, czyli prawda objawiona zdefiniowana przez Kościół, od XIX wieku był zawsze rozumiany w takim znaczeniu jak to, które nadano w chwili jego ogłoszenia. Lisicki wskazuje na rolę nowej teologii. „Moderniści nie musieli wprost odrzucać dogmatów, wystarczyło je, formalnie zachowując treść, wydrążyć ze znaczenia. Stawały się one jedynie historycznymi sposobami wyrazu jednej i tej samej wewnętrznej wiary, jednego i tego samego doświadczenia nieskończoności czy podległości. Z tego punktu widzenia dogmaty katolickie nie różniły się co do zasady od doktryn innych religii – wyrażały w ludzkim języku to, co ostatecznie nie do nazwania, tęsknotę za nieskończoną Boską istotą. Tym, co najważniejsze, była zatem miłość do ludzkości, a nie takie bądź inne definicje religijne, zawsze ulotne i niepewne” – czytamy. Jak uważa Lisicki, przedstawicielem tego nurtu teologicznego jest Benedykt XVI, który jeszcze jako profesor teologii Joseph Ratzinger w znaczącym stopniu przyczynił się do zniesienia zasady dogmatycznej.
Tiara to z kolei symbol papiestwa, znak rozpoznawczy papieża. Koronacja potrójną koroną, a nie biskupią mitrą, wraz z towarzyszącym jej pierwszym błogosławieństwem urbi et orbi była decydującym obrazem objęcia urzędu. „Ale tiara nie tylko czyniła papieża papieżem, pokazywała coś więcej. Poddawała ona całość ziemskiej władzy pod zwierzchnictwo władzy papieża i tym samym, w sensie symbolicznym, wskazywała, że w ostatecznym rachunku ta władza pochodzi z góry, od Chrystusa” – czytamy. Tiara nie służyła tylko do koronacji, ale papież nakładał ją, kiedy miał coś ważnego światu do obwieszczenia. Była zatem używana w szczególnych nieliturgicznych okolicznościach, zwłaszcza podczas podejmowania przez papieża kluczowych decyzji angażujących cały autorytet urzędu następcy św. Piotra (np. przy ogłaszaniu dogmatu), pełnieniu funkcji jurysdykcyjnych czy ceremonialnych procesji do kościoła. Natomiast podczas sprawowania liturgii papież, podobnie zresztą jak biskupi, używał mitry.
W 1964 roku papież Paweł VI zrezygnował z tiary. „Tak jak rezygnacja z potępienia herezji sparaliżowała dogmat, tak porzucenie tiary pokazało spętanie duchowej władzy papieży. Był to tylko pierwszy, ale przełomowy krok na drodze do sekularyzacji papiestwa” – uważa Paweł Lisicki. Jednak przez to, że Paweł VI wyrzekł się roszczenia do pełni władzy nad światem, papiestwo nie stało się bardziej duchowe, ale wręcz się zdesakralizowało. „Głos Kościoła w tej nowej sytuacji może być jedynie opinią, jedną z wielu, które docierają do suwerena” – ocenia autor.
Książka „Dogmat i tiara. Esej o upadku rzymskiego katolicyzmu” Pawła Lisickiego ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/