Lata 70. były czasem intensywnego rozwoju. Nie można jednak zapominać, że jednocześnie doprowadzono do poważnego kryzysu społeczno-gospodarczego oraz ogromnego zadłużenia państwa. W rzeczywistości bowiem, mimo złagodzenia wcześniejszej polityki z czasów Gomułki, zasadnicze filary państwa pozostały niezmienione.
„Po latach polityki deglomeracji +dekada gierkowska+ przyniosła nadzieje na szybki wzrost poziomu życia, czego przejawem były rosnące w kolejnych latach dochody, pozwalające na większą konsumpcję, nie tylko w sferze potrzeb bytowych (mieszkanie i żywność), lecz także w sferze potrzeb wyższego rzędu (kultura, ochrona zdrowia, oświata i szkolnictwo, rozrywka, sport, wypoczynek)” – czytamy. Nie można jednak zapominać, że jednocześnie doprowadzono do poważnego kryzysu społeczno-gospodarczego oraz ogromnego zadłużenia państwa. Na ocenę „dekady Gierka”, co zauważa Witold Jarno, wpływa także fakt, że „jest to także dekada, w stosunku do której współczesna wiedza historyczna często rozmija się z pamięcią społeczną ludzi żyjących w tamtych latach, gdyż wielu wciąż wspomina ją z sentymentem, jako najlepszy okres w dziejach PRL, w którym żyło się najlepiej w minionym systemie”. W rzeczywistości bowiem, mimo widocznego złagodzenia wcześniejszej polityki z czasów Władysława Gomułki, zasadnicze filary państwa pozostały niezmienione.
A jak wyglądała „dekada gierkowska” w opisywanej przez autora Łodzi? Miasto stało się w tym czasie wielkim placem budowy. Duży nacisk został położony m.in. na rozbudowę przemysłu oraz jego modernizację, co miało skutkować wyjściem z technologicznego zacofania. Ponadto rozpoczęto budowę wielu nowych zakładów pracy, co miało z kolei zmienić dotychczasowy monokulturowy charakter łódzkiego przemysłu. „Jego rozwój i modernizacja rozpoczęta w latach siedemdziesiątych zapoczątkowała również proces przenoszenia przemysłu z centrum miasta na jego obrzeża, co miało przyczynić się m.in. do poprawy warunków sanitarnych w Śródmieściu” – zauważa autor. Z pejzażu dzielnicy miały zatem zniknąć rudery, część starych kamienic oraz wysłużone zakłady produkcyjne. Dzięki pozyskanym w ten sposób terenom można było zmodernizować układ komunikacyjny miasta (ciasne dotąd przelotowe ulice w centrum miasta stawały się wielkomiejskimi arteriami komunikacyjnymi), a także wybudować nowoczesną Śródmiejską Dzielnicę Mieszkaniową. Witold Jarno zauważa, że wielorodzinne budownictwo mieszkaniowe mające zaspokoić potrzeby mieszkaniowe łodzian okazało się jednak dużym wyzwaniem. Jak czytamy, „choć nie udało się tego zadania w pełni zrealizować, to jednak w latach siedemdziesiątych wzniesiono wielkie osiedla mieszkaniowe”. Ze względu na brak terenów budowlanych w dotychczasowym centrum miasta, powstawały one w coraz większej odległości od Śródmieścia, co pozwoliło z kolei na lepsze zagospodarowanie zaniedbanego dotąd przedmieścia.
Osiedla zostały zaprojektowane w ten sposób, aby były funkcjonalnymi centrami mieszkaniowo-usługowymi. Tego zamierzenia nie udało się jednak zrealizować, ponieważ narastające trudności gospodarcze kraju i wywołane nimi ograniczenia inwestycyjne pod koniec lat 70. powodowały opóźnienia w budowie tzw. budownictwa towarzyszącego. „W konsekwencji część nowo powstających osiedli tworzyły swoiste +blokowiska+ pozbawione wystarczającego zaplecza handlowo-usługowego” – czytamy. Jak jednak podkreśla Witold Jarno, w latach 1971–1980 w Łodzi wybudowano niemal 90 tys. mieszkań (głównie w budownictwie wielorodzinnym), co pozwoliło w znacznym stopniu rozładować trudną sytuację mieszkaniową łodzian. Oddalanie się budownictwa wielorodzinnego od centrum wymusiło natomiast rozbudowę układu komunikacyjnego miasta oraz usprawnienie komunikacji pomiędzy nowo budowanymi osiedlami. To właśnie w latach 70. powstały główne arterie przelotowe Łodzi.
Z książki dowiadujemy się również, że lata 70. w Łodzi to także czas, kiedy nadrabiano wieloletnie zapóźnienia w rozbudowie infrastruktury komunalnej – głównie sieci wodociągowo-kanalizacyjnej, gazowniczej i cieplnej. Jak pisze autor, „rozpoczęto również przebudowę Śródmieścia, które miało stać się przysłowiową wizytówką Łodzi i symbolem jej rozwoju. Ponadto duży nacisk położono również na poprawę warunków pracy oraz podniesienie poziomu życia łodzian, a także rozbudowę i modernizację zaplecza handlowo-usługowego, placówek służby zdrowia, oświaty, kultury, sportu i gastronomii. „Szczególne znaczenie w tym względzie miał niemal dwukrotny wzrost płac, rent, emerytur oraz innych świadczeń socjalnych – co spowodowało znaczący wzrost zakupów konsumpcyjnych łodzian” – czytamy. Zapełnione towarami sklepy dawały poczucie dobrobytu ludziom oczekującym na dalszy wzrost poziomu życia, jednak pod koniec lat 70. okazało się to złudną nadzieją.
W dekadzie Gierka Łódź przeżyła okres jednego z największych rozwojów, był to również czas wielkiej szansy na korzystne przeobrażenia. Można oczywiście zastanawiać się, czy przyznane środki wykorzystano jak najefektywniej.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/