Bitwa pod Grunwaldem jest jednym z najlepiej znanych wydarzeń historycznych, o którym słyszał każdy Polak, który skończył szkołę podstawową. Choćby już ze względu na to mogłoby się wydawać, że o starciu króla Polski Władysława Jagiełły i wielkiego księcia litewskiego Witolda z państwem krzyżackim wiemy niemal wszystko. Nie jest to jednak prawda.
Jak udowadnia Jan Wróbel w wydanej przez Znak tuż przed 610. rocznicą bitwy książce, historycy do tej pory nie mają pewności, jak dokładnie przebiegało starcie i ilu wzięło w nim udział rycerzy. Podczas akademickich dysput spierają się także o taktykę Jagiełły oraz konsekwencje tej bitwy dla Polski.
Jan Wróbel rozpoczyna książkę od reporterskiego opisu bitwy, w którym można zaleźć takie ciekawostki, jak ta dotycząca Ulricha von Jungingena. I choć informacja o tym, że wielki mistrz przepadał za cukierkami anyżowymi, ale przy tym udawało mu się utrzymać dobrą kondycję fizyczną, może wydawać się mało istotna, to jednak w jakiś sposób ubarwia znaną historię. Wróbel jednak sam przyznaje, że pisząc ten rozdział, momentami musiał nadrabiać fantazją, bo jest wiele rzeczy wciąż przez badaczy nierozstrzygniętych. Ot choćby takich, iż nie potrafią podać dokładnego momentu uderzenia Litwinów. A mogło się to zdarzyć już na samym początku bitwy bądź w chwili, kiedy ruszyły na siebie chorągwie polskie i krzyżackie. Niewiele wiadomo także o powstrzymanej ucieczce Czechów, o której pisze Jan Długosz.
Bierze się to stąd, iż źródła historyczne nie są do końca wiarygodne. Badacze opierają się w dużej mierze na „Rocznikach, czyli kronikach sławnego Królestwa Polskiego” rzeczonego Długosza. Nie są one miarodajne, bowiem ich autor urodził się cztery lata po bitwie pod Grunwaldem i dla niego były to też wydarzenia historyczne. Bezpośrednim świadkiem starcia był natomiast autor powstałej kilka miesięcy po jego zakończeniu „Kroniki konfliktu”, ale tu nawet nie ma pewności, kto owe kroniki spisał, choć wielu badaczy przypisuje ten fakt podkanclerzowi Królestwa Polskiego, późniejszemu arcybiskupowi gnieźnieńskiemu Mikołajowi Trąbie.
Istnieją również źródła krzyżackie dotyczące bitwy, ale im też nie można do końca zaufać. A to dlatego, że tak potężna klęska, jaka spadła na zakon, musiała być przez kronikarzy jakoś uzasadniana. To powodowało, że zawyżano liczebność wojsk przeciwnika. „Nie wiem ani tego, ilu jeźdźców liczyły polskie chorągwie, ani tego, ilu jeźdźców towarzyszyło rycerzowi, co faktycznie uniemożliwia podanie wiarygodnej liczebności polskiej jazdy. Rozsądne szacunki wahają się od około 10 do być może nawet 20 tys. rycerstwa, strzelców oraz innych” – pisze Jan Wróbel.
Jednak w książce między wieloma znakami zapytania pojawiają się także pewniki. Za taki uważa autor przekaz dotyczący sceny przybycia do króla posłańców z dwoma nagimi mieczami, jednym dla Jagiełły, drugim dla Witolda. I podaje konkretne argumenty za autentycznością tego wydarzenia. Przemawia za tym już choćby samo istnienie takiego obyczaju rycerskiego. Poza tym fakt ten opisał zarówno autor „Kroniki konfliktu”, jak i Jagiełło w rozsyłanych po bitwie listach. No i nareszcie Krzyżacy rzeczywiście musieli wykonać jakiś ruch, bo polski król zwlekał z rozpoczęciem walki, trzymając przeciwników na słońcu w zbrojach, które musiały się nieprawdopodobnie nagrzewać.
Jednak rozważania co do samej grunwaldzkiej wiktorii stanowią tylko część książki. Historyk opisuje również to, co stało się później, gdy opadł bitewny kurz. Zastanawia się, dlaczego Jagielle nie udało się zdobyć Malborka ani odzyskać Pomorza, co sprawiło, że na mapie regionu po tak spektakularnej krzyżackiej klęsce de facto niewiele się zmieniło. Zawarty niebawem pokój toruński nie rozstrzygnął bowiem zasadniczej kwestii tego, kto będzie rządził Żmudzią – Krzyżacy czy Litwini? No i jak wiadomo, trzynastoletnią wojnę między Polską a zakonem zakończył dopiero drugi pokój toruński, zawarty w 1466 r.
„Grunwald 1410” to książka dla miłośników historii, którzy razem z autorem zechcą zagłębiać się w meandry współczesnych badań nad wydarzeniami z przeszłości i wysnuwać swoje wnioski. Choć rzeczywiście trudno będzie im zyskać stuprocentową pewność co do przebiegu wydarzeń.
Magdalena Szumiec
Źródło: MHP