Tamara Łempicka maluje samą siebie jako kobietę chłodną, egoistyczną, acz pełną powabu, który musiał przyciągać do niej mężczyzn. Nina Witkiewiczowa na obrazie męża nie wygląda na szczęśliwą, ale ma prawo demonstrować swoje uczucia, bo w końcu jej małżeństwo od pewnego już czasu jest fikcją. W przeciwieństwie do związku Jacka Malczewskiego z Marią Balową, z którą malarz zdradzał żonę i której wizerunek umieszczał w wielu swoich dziełach. Małgorzata Czyńska w książce „Kobiety z obrazów” przedstawia muzy wielkich artystów, które miały wpływ na rozwój ich sztuki, a także znakomite malarki, które same dla siebie były inspiracją.
Tak jak Tamara Łempicka. Jej wizerunek znamy choćby ze słynnego obrazu „Tamara w zielonym bugatti”, który bardzo dużo mówi o samej artystce, kobiecie pewnej siebie, prowadzącej takie życie, jakie jej odpowiadało. Autorka książki pisze, że Tamara nie wyobrażała sobie, iż po ucieczce z opanowanej rewolucją Rosji będzie klepać biedę na paryskim bruku. W końcu w czasach caratu żyła niczym prawdziwa księżniczka, bywając na koncertach w Carskim Siole, tańcząc na balach i rautach. Kiedy musiała zastawić swój piękny pierścionek wysadzany rubinami i brylantem za mieszkanie w podłym hotelu nad Sekwaną, oświadczyła bezradnemu mężowi, że zamierza malować i osiągnąć dzięki temu sukces.
Jak wspominała jej córka Kizetta, Tamara miała cel: „Za każde dwa sprzedane obrazy będzie kupować sobie bransoletkę, aż do dnia, gdy cała pokryje się diamentami, od nadgarstków do ramion”. I prawie się jej to udało, bo intensywnie pracując nad swoim wizerunkiem, bywając w miejscach, w których powinna bywać, zyskiwała zamożnych klientów, stając się modną artystką. Bawiła się przy tym świetnie, uwodząc mogących pomóc jej w karierze mężczyzn. Nie stroniła też od kokainy czy alkoholu. Mąż w pewnym momencie tego nie wytrzymał i wystąpił o rozwód, co wpędziło ją w depresję. Portretu Tadeusza, który malowała, nigdy nie dokończyła. Ale niebawem pocieszyła się w ramionach nieprzyzwoicie bogatego, pochodzącego z Węgier hrabiego Kuffnera, który kolekcjonował jej obrazy i wieszał je obok grafik Albrechta Dürera.
Za to żona Witkacego, Nina Witkiewiczowa, nie znalazła ukojenia w ramionach innych mężczyzn. Po samobójczej śmierci męża zamknęła się w sobie, straciła ochotę do życia. Nie jadła, nie spotykała się z nikim, odpalała tylko papierosa od papierosa. Jedynym jej pocieszeniem była walizka wypełniona jego listami, którą otwierała niemal codziennie. Poznali się w Zakopanem jesienią 1922 r. Witkacy akurat postanowił się ustatkować, a Nina wydała mu się odpowiednią kandydatką na żonę. Jednak ich małżeństwo nie było sielankowe. O kolejnych erotycznych fascynacjach artysty świadczą liczne portrety kobiet, które powstawały od początku ich związku.
Ninę również uwieczniał pastelami na kartonach, które tworzył pod wpływem używek i zawieszał w ich mieszkaniach w Warszawie i Zakopanem. Namalował też jej portret, który sam określił portretem typu A, czyli z kategorii najbardziej „wylizanych”. Widzimy na nim siedzącą w fotelu Ninę w sukience z białym kołnierzykiem, za którą w tle widnieje rajska wyspa z palmami. Patrzy przed siebie, a w oczach ma przejmujący smutek. Jak możemy przeczytać w książce, obraz powstawał w czasie, kiedy pani Witkiewiczowa poddała się aborcji, pomna na przedmałżeńskie umowy, jakie zawarła przed ślubem z mężem, iż nie będą mieć dzieci. Mimo że Witkacy niebawem związał się niemal oficjalnie z inną kobietą, nigdy nie wystąpiła o rozwód.
Nieszczęśliwa w małżeństwie była też żona Jacka Malczewskiego Maria, której wizerunek możemy oglądać na obrazie zatytułowanym „Pierwiosnek. Portret własny z żoną”. Widać na nim, iż małżonków nic ze sobą nie łączy. Każde patrzy w inną stronę. Ale tak naprawdę to nie żona była muzą artysty, tylko Maria Balowa, zwana Kinią. Niemal wszystkie najważniejsze postacie kobiece na obrazach artysty –Ellenai, Eloe, Eurydyka, Nike, Polonia, rusałki, harpie, meduzy… – mają jej rysy.
Kinia doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaki wpływ wywiera na malarstwo Malczewskiego. Przekonała więc swojego męża, żeby w ich majątku w Tuligłowach, którego pokoje wypełniały obrazy malarza, zbudować dla niego specjalny pawilon ze szklanym dachem, w którym mógł spokojnie tworzyć. Jednak w 1913 r. doszło do zerwania tego romansu. Nieznane są do dziś powody, dlaczego Kinia nie chciała już więcej widywać Jacka. Wiadomo tylko, że malarz do końca życia opłakiwał tę miłość, czego ślady zostawił w wierszach i szkicownikach.
To niejedyne historie związanych z artystami kobiet, jakie opisuje autorka książki. Znajdziemy w niej rozdziały poświęcone m.in. Fridzie Kahlo, Antoinette de Wateville zakochanej w Balthusie czy Wally Neuzil, o którą Egon Schiele rywalizował z Gustawem Klimtem. Nie brakuje tu też portretów ekscentrycznej Dory Maar, niezależnej Victoriny Meurent czy tajemniczej Lisy del Giocondo. Po przeczytaniu opisujących je szkiców ma się ochotę sięgnąć po obszerniejsze opracowania, których bohaterkami są te fascynujące kobiety. Częściowo umożliwia to Małgorzata Czyńska, która nie tak dawno wydała tom pt. „Łempicka. Tryumf życia”.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP