Mala Zimetbaum była polską Żydówką urodzoną w Brzesku koło Tarnowa. Edward Galiński przyszedł na świat w leżącej w powiecie tarnowskim wsi Więckowice. Nie mogli się przed wojną spotkać, gdyż Mala jako mała dziewczynka wyjechała z rodzicami do Antwerpii, gdzie rodzina szukała lepszego życia. Drogi dwojga młodych ludzi przecięły się w obozie koncentracyjnym Auschwitz- Birkenau. Zapałali do siebie uczuciem i postanowili razem uciec z tego piekła na ziemi.
Francesca Paci – włoska reporterka, korespondentka dziennika „La Stampa” w Jerozolimie i Londynie, powróciła do romantycznej, zakończonej tragicznie historii dwojga młodych ludzi w książce „Miłość w Auschwitz”. Dziennikarka nie fabularyzuje opowieści o Mali i Edku. Umieszcza ją wśród faktów historycznych, opierając się na materiałach archiwalnych i wspomnieniach ludzi, którzy byli świadkami ich życia. Najpierw poznajemy Antwerpię, w której dorastała bohaterka książki, i niełatwą sytuację emigrantów z Polski. Mala, mimo że jest bardzo uzdolniona, z zapałem uczy się języków i spędza mnóstwo czasu w bibliotece, jednak zamiast studiować, musi iść do pracy, by rodzina mogła utrzymać się na powierzchni. Choć i tak do czasu wkroczenia Niemców do Belgii prowadzi dość szczęśliwe życie. Razem z narzeczonym Charlesem, szlifierzem diamentów, przyłącza się do ruchu syjonistycznego, planując wyjazd do Palestyny. Ich wyobrażenie o przyszłości niebawem jednak radykalnie się zmieni, a Mala zostaje wraz z grupą stu kobiet zaaresztowana i przewieziona do starych koszar w Dossin de Saint-Georges. Zaletą książki jest to, że autorka idzie dziś śladami dziewczyny, opisując jak poszczególne, związane z nią miejsca wyglądały za jej czasów i co dziś się w nich znajduje.
Za Malą Zimetbaum dziennikarka jedzie także do Auschwitz-Birkenau, gdzie młoda Żydówka znalazła się 17 września 1942 r. Edward Galiński był tam już od niemal dwóch lat. Do obozu trafił jako jeden z pierwszych więźniów, przybyłych w transporcie z Tarnowa. Jak na warunki Auschwitz, miał całkiem dobrą pracę w dziale instalacji hydraulicznych, a później w stolarni. Można powiedzieć, że przystosował się do życia w obozie i stał się więźniem uprzywilejowanym. Esesmani pozwalali mu poruszać się w miarę swobodnie między blokami, dopuszczając go do różnych swoich machlojek. Mimo to nie wzbudzał wśród pozostałych więźniów zazdrości. Wiedzieli oni, że swoje znajomości chłopak wykorzystuje, by pomóc innym.
Podobnie robiła Mala, która dzięki znajomości języków została gońcem między obozowymi dowódcami. „Takie jak ona stały i czekały na rozkazy i zimą okropnie cierpiały z powodu zimna. Potem, kiedy Dreschel albo Mandel je wzywały, musiały biegać i wykonywać rozkazy” – wspomina była więźniarka Aniela Turecka-Wajda. Wiele kobiet przebywających wówczas w obozie zapamiętało Malę, bo w oczy rzucała się jej uroda, uśmiech, ale też chęć pomocy innym za każdym razem, kiedy było to możliwe. Jak choćby w przypadku Sary Goldberg, której Mala uratowała życie, gdy leżała ciężko chora w szpitalu. Załatwiła jej wizytę u lekarza w czasie, gdy na oddziale kobiecym miała odbyć się selekcja, która Sarę zaprowadziłaby z pewnością do komory gazowej.
Jednak w pewnym momencie Mala, widząc, co się wokół dzieje, doznała załamania psychicznego. Stało się to, gdy Niemcy wpadli do ambulatorium i zabrali na śmierć wszystkich ludzi, których chroniła. Wtedy na jej drodze pojawił się Edek. Zakochali się w sobie, starając się robić wszystko, by móc się spotykać. Dziewczyna jeszcze wtedy nie wiedziała, że jej narzeczony planuje ucieczkę. Zresztą w początkowym jej projekcie nikt nie przewidział udziału trzeciej osoby, gdyż Edek zamierzał uciec tylko ze swoim przyjacielem Wiesławem Kielarem. Razem przekupili dolarami, wykradzionymi z tzw. Kanady, czyli miejsca, gdzie sortowano ubrania więźniów przywiezionych do Auschwitz-Birkenau, jednego z esesmanów, który za to dostarczył im dwa niemieckie mundury. Mieli się w nie przebrać i tak opuścić obóz. Tylko że Edek chciał, żeby Mala poszła z nimi.
Wiesław Kielar czuł, że to za duże ryzyko. Uzgodnili więc, że najpierw wyjdzie z obozu Edek przebrany za esesmana, który będzie prowadził ze sobą więźniarkę Malę, dźwigającą dla niepoznaki na głowie umywalkę, a dopiero po jakimś czasie Wiesław wydostanie się tą samą drogą. Tak też zrobili. Autorka książki podąża dziś szlakiem ich ucieczki, który wiódł przez opuszczony dom, góry w okolicach Żywca i prowadził w stronę Słowacji. Po trzynastu dniach wędrówki idąca przodem Mala napotkała patrol żandarmów. Edward schował się za drzewem, ale widząc, iż żołnierze zabierają ze sobą jego narzeczoną, dołączył do niej.
Zakochana para uciekinierów musiała wrócić z powrotem do obozu, gdzie czekały ją okrutne tortury, pobyt w bloku śmierci, aż w końcu publiczna egzekucja. Mala w jej trakcie podcięła sobie żyły, a Edward usiłował sam się powiesić, by nie dać esesmanom satysfakcji. Francesca Paci szczegółowo relacjonuje ostatnie chwile swoich bohaterów, zastanawiając się przy tym, dlaczego ich historia jest tak mało znana na świecie. Po Mali i Edwardzie zostało bowiem tylko kilka opowieści we wspomnieniach ocalonych z Zagłady, kilka tekstów teatralnych i film Wandy Jakubowskiej pt. „Ostatni etap”. Poświęcone temu rozważania autorki zajmują ostatnie rozdziały książki i są niezwykle ciekawym jej dopełnieniem.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP