„Nie jest wolna od mitów także wojna polsko-rosyjska z lat 1919–1921. Postrzeganie tego konfliktu nie jest wolne od sympatii politycznych sprzed lat, czy też działalności propagandy. I to nie tylko tej z okresu międzywojennego, ale także z czasów emigracji londyńskiej i epoki PRL. Pomimo upływu lat, nawet w wolnej Polsce powtarza się bezkrytycznie mity powstałe dla doraźnych potrzeb, a poziom dyskusji często rozpala emocje” – czytamy.
W ocenie autorów bowiem do dzisiaj pokutują opinie z podręczników powstałych w czasach Polski Ludowej, „których autorzy usiłowali tłumaczyć, że wojna w obronie niepodległości przyniosła Polsce nieszczęścia. Papier jest bowiem cierpliwy i wszystko wytrzyma, gorzej, że w ten sposób utrwalano absurdy, które straszyły przed laty”.
Jak autorzy uważają, kiedy w 1920 r. Armia Czerwona rozpoczęła marsz na Warszawę, „Rosjanie mieli tylko jeden cel: podporządkować sobie Polskę. Pomysł +eksportu rewolucji komunistycznej na Zachód+ pojawił się w trakcie trwania kampanii, a właściwie – w trakcie negocjacji pomiędzy Moskwą a Londynem, rzekomo popierającym Polaków”.
Mitem jest również przekonanie, że w 1919 r. mało co się działo, a najważniejszym wrogiem młodego państwa polskiego byli Niemcy. Ponadto dużo uwagi poświęcano Ukraińcom, szczególnie wschodniogalicyjskim, walczącym o Lwów. „Od pierwszego dnia 1919 roku Rosja prowadziła działania wojenne przeciwko Polsce. Przez siedem z dwunastu miesięcy 1919 roku jedynym krajem, przeciwko któremu Polska prowadziła działania wojenne była Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Sowiecka” – czytamy.
Jak zginął ksiądz Ignacy Skorupka? Czy w rzeczywistości zginął śmiercią kapłana i żołnierza, gdy na czele 236. Pułku Piechoty szedł do ataku na bolszewików nie mając broni, ale w ręku trzymając krzyż, by wzmocnić determinację walczących u jego boku młodych żołnierzy? Dowódca kompanii, porucznik Mieczysław Słowikowski, wspominał: „Szedł wyprostowany, a usta jego poruszały się lekko. Prawdopodobnie odmawiał modlitwę [...]. Za nami z okrzykiem hurra biegła kompania. Zdawało mi się, że ksiądz Skorupka potknął się o bruzdę i upadł na ziemię”.
W podobny sposób śmierć kapłana przedstawił jeden z żołnierzy pułku, Zygmunt Twarowski: „Pamiętam, 14 sierpnia ruszyliśmy na hura, na bolszewików. Na przedzie szedł ksiądz Ignacy Skorupka z krzyżem w ręku i dowódca batalionu, a my za nimi lecieliśmy do ataku. Wtedy bolszewicy otworzyli ogień z karabinów maszynowych. Byliśmy na otwartym polu, więc żołnierze zaczęli padać jak muchy. W końcu musieliśmy się cofnąć – ci, którzy jeszcze żyli. Ksiądz Skorupka i dowódca nie cofnęli się”.
Następnego dnia w komunikacie Sztabu Generalnego ogłoszono, że ksiądz poległ idąc na czele kontrataku. „Wydaje się to w pełni zrozumiałe, gdyż zapewne takie informacje dotarły do sztabu. Z drugiej jednak strony, śmierć kapelana maszerującego na czele polskich żołnierzy z krzyżem w ręku stanowiła wręcz nieprawdopodobny kapitał propagandowy. Trudno bowiem sobie wyobrazić lepszy symbol, niż młody – w chwili śmierci miał 27 lat – i popularny ksiądz ginący na czele swoich podopiecznych w walce z bolszewikami. Maszerujący ku przeznaczeniu bez broni, obrońca niepodległości i wiary, które chcieli zdeptać bolszewicy. Walcząca Polska potrzebowała podobnych symboli, zatem natychmiast powstała legenda, a ksiądz stał się ikoną wojny polsko-rosyjskiej” – piszą autorzy.
A czy Bitwa Warszawska faktycznie zakończyła wojnę? Mit mówi o tym, że to właśnie ta bitwa zadecydowała o losach wojny polsko-rosyjskiej, a późniejsze walki toczone były dużo mniej intensywnie i bardziej leniwie, nie miały także większego wpływu ani na losy wojny, ani na wynik rozmów pokojowych. Autorzy wskazują jednak ważną rolę, jaką odegrały walki o Lidę. „Pod Lidą poległo 70 polskich żołnierzy, a rannych zostało około 300, natomiast wzięto do niewoli 10 tysięcy jeńców. Do tego zdobyto 67 karabinów maszynowych, 40 dział i ponad 2 tysiące wozów taborowych. To było decydujące zwycięstwo, Tuchaczewski nie miał możliwości powstrzymania ucieczki swoich wojsk. Polacy prowadzili pościg, ale jego impet słabł z każdym dniem. Była już jesień, deszcze zaczynały rozmywać drogi, żołnierze byli coraz bardziej zmęczeni. Wprawdzie 2. Armia dotarła do granicy z Łotwą, a 4. Armia do Mińska Litewskiego, ale trwały już rozmowy o zawieszeniu broni. Ostatecznie nastąpiło to 18 października 1920 roku” – czytamy.
Czy z kolei traktat ryski był sukcesem Rosji? Dla Rosji, chociaż przegrała ona wojnę, traktat ryski był korzystny, bowiem pozostały przy niej ziemie polskie z I rozbioru. Dla Polski pokój był natomiast porażką, a nawet hańbą. Polacy zresztą krytykowali ustalenia pokojowe: Rzeczpospolita rzekomo wygrała wojnę, ale przegrała pokój. Granice wydawały się niekorzystne, złoto nie zostało przez Rosjan zwrócone, wymiana ludności napotykała trudności. Z kolei w Moskwie o ustaleniach ryskich nie dyskutowano, można było więc odnieść wrażenie, że Rosjanie są z pokoju zadowoleni. Jednak jak oceniają autorzy, „dla Rosji traktat ryski był czymś więcej niż utratą terytorium i wpływów. Był katastrofą cywilizacyjną, obracającą w proch fundamenty państwa rosyjskiego”.
Książka „Mity wojny 1920” Sławomira Kopra i Tymoteusza Pawłowskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/