Wkraczający w dorosłość obywatele Polski Ludowej odkrywają w 1968 roku, że system, w którym żyli, zbudowany jest na kłamstwie i przemocy. „Wcześniej nie było to oczywiste, większość dorastała w przeświadczeniu, iż ustrój, choć niedoskonały, w ogólnym rozrachunku jest sprawiedliwy” – zwraca uwagę Piotr Osęka w książce „My, ludzie z Marca. Autoportret pokolenia ’68”.
Książka zawiera kilkadziesiąt niepublikowanych do tej pory wywiadów ze świadkami i uczestnikami wydarzeń jakie rozegrały się w marcu 1968 w ośrodkach uniwersyteckich w całej Polsce. „Podobieństwo motywów i sekwencji we wspomnieniach dawnych buntowników sygnalizuje istnienie formacji generacyjnej, złączonej wspólnotą doświadczeń. To właśnie jest pokolenie ’68” – podkreśla autor.
Szokiem i przełomowym momentem dla nich była brutalna pacyfikacja wiecu 8 marca na Uniwersytecie Warszawskim, przeprowadzona przez milicję. „Młodzi wychowankowie +małej stabilizacji+ wierzyli w czytelne i przewidywalne reguły funkcjonowania państwa. Wydarzenia 8 marca uderzyły w fundament ich wyobrażeń o świecie – świecie, w którym zamierzali robić kariery, realizować pasje, zakładać rodziny, wychowywać dzieci i cieszyć się życiem” – pisze autor.
Wielu rozmówców Osęki z wydarzeń marcowych zapamiętało właśnie strach i zaskoczenie, że władza użyła przeciwko nim siłę. Wydarzenie to połączyło ich na zawsze i miało wpływ na ich późniejsze trajektorie życiowe.
Piotr Osęka: Brak wsparcia i obojętność ze strony pracowników fabryk stanowi punkt zwrotny studenckiego zrywu. Kiedy się okazało, że z fabryk nie nadchodzi odsiecz, do studentów dotarła świadomość klęski. Entuzjazm zmienił się w rozgoryczenie.
Osęka zwraca uwagę że początkowo bunt i sprzeciw wobec władzy miały coś z zabawy, z chęci sprawdzenia się. Dopiero później tzw. uczestnicy wydarzeń marcowych dostrzegali, że ma to znaczenie dla historii.
Książka Osęki prezentuje trudne relacje między robotnikami a studentami. Młodzi inteligenci do końca wierzyli, że uda im się zmobilizować do buntu również klasę robotniczą. Brak wsparcia i obojętność ze strony pracowników fabryk, stanowi punkt zwrotny studenckiego zrywu. „Kiedy się okazało, że z fabryk nie nadchodzi odsiecz, do studentów dotarła świadomość klęski. Entuzjazm zmienił się w rozgoryczenie” – pisze autor.
Brak zrozumienia ze strony robotników był, jak wskazuje wielu marcowych buntowników, powodem, dla którego w grudniu 1970 roku studenci nie włączyli się w protesty robotnicze. „Liczyliśmy, że robotnicy z Żerania zaraz przyjdą - mówił Jacek Kleyff, wspominając strajk na Politechnice Warszawskiej. – Zaraz mieli przyjść. Zaraz przyjdą. Już plotki były, że już są w ogóle, wyglądaliśmy, gdzie pochód idzie. I dlatego, że nie przyszli, to potem w 1970 roku studenci też się nie ruszyli”. Podobnego zdania jest Jan Wyrowiński, który mówił: „Więc to jest oczywiste, że to potem ciążyło na tym, co się działo między tym środowiskiem, powiedzmy sobie, robotniczym a studenckim w Grudniu właśnie na terenie Wybrzeża”.
Wydarzenia z marca '68 roku to także zaostrzenie nastrojów antysemickich w kraju oraz strach, który zapanował wśród rodzin pochodzenia żydowskiego. Polscy Żydzi doświadczyli w tamtym czasie wrogości kolegów, sąsiadów, współpracowników. Byli piętnowani i wyrzucani z pracy, musieli składać deklaracje lojalności. Wielu rozmówców Osęki podkreśla, że nikt nie spodziewał się takiego ataku i słownictwa ze strony władz. „No to był absolutny szok. Ja widziałem, że moi rodzice w ogóle drżeli – tak reakcję swoich rodziców na przemówienie Gomułki z marca 1968 roku - komentuje Adam Ringer. - Byli kompletnie wstrząśnięci. Oni to też inaczej odbierali niż ja. Ja mniej niż oni. Ale oni.. No, tu Holokaust się odbijał”.
Z marcowych buntowników wyłoniła się generacja, która później tworzyła trzon KOR-u i „Solidarności”. Jak zauważa Osęka wizja marca jako zalążka ruchów opozycyjnych, które po latach wywalczyły dla Polski swobody demokratyczne, kłóci się z koncepcją, według której ustrój PRL był ustrojem narzuconym Polakom i przez nich zwalczanym. „Solidarność” miała być w tym ujęciu dziełem „pokolenia AK”, gorliwych katolików i antykomunistów, a nie młodzieży śpiewającej w 1968 roku Międzynarodówkę. Osęka podsumowuje zatem, że polska prawica ma z Marcem kłopot.
Książkę wydało wydawnictwo "Czarne".
Piotr Osęka (ur. w 1973 roku) – historyk, publicysta, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Zajmuje się dziejami politycznymi i społecznymi PRL. Autor książek „Rytuały stalinizmu” (2006) oraz „Marzec ’68” (2008).
Katarzyna Krzykowska
ls/