Kiedy piękna pani Balowa szła Plantami w Krakowie, nie było mężczyzny, który by się za nią nie obejrzał - takie wspomnienie o muzie i kochance Jacka Malczewskiego - Marii "Kinii" Balowej przytacza Małgorzata Czyńska w książce "Najpiękniejsze kobiety z obrazów".
Malczewski na płótnach, w szkicownikach i w wierszach nie ukrywał fascynacji Marią Balową, nazywał ją "Afrodytą swego życia". Mówił, że dzięki niej "Wszedł w nowe kręgi światła". Od około 1900 roku prawie wszystkie kobiece postacie - Ellenai, Eloe, Beatrycze, Salome, Eurydyka, Nike, Polonia, boginie, rusałki, harpie, kusicielki, chimery, meduzy, a przede wszystkim muzy - na płótnach Malczewskiego mają jej rysy twarzy, figurę, piersi.
Jak pisze Czyńska, Maria "nie była słodką ślicznotką, twarz miała rasową, piękną i interesującą, o dużych zmysłowych ustach, dumnym podbródku i nosie o charakterystycznie wykrojonych nozdrzach. Ciemne, gęste włosy połyskujące kasztanowo i złotawo zaczesywała do góry, odsłaniając alabastrowe czoło z łukami szerokich, mocnych brwi. Na fotografiach i obrazach widać, że słusznie słynęła z wielkiej urody, którą zresztą zachowała do późnej starości".
Przyszła muza Malczewskiego pochodziła z Kresów. Była córką barona Seweryna Brunickiego z Jadwigi z Zagórskich herbu Ostoja. Przyszła na świat w 1879 roku w rodzinnym dworze w Zaleszczykach. Nadano jej imiona Jadwiga Maria, ale sama przemianowała się na Marię Kingę. Korespondencję podpisywała zdrobnieniem Kinia, tej formy używali też jej bliscy i znajomi.
Gdy poznała malarza miała 21 lat, od niecałych trzech lat była mężatką - żoną starosty z Hoczwi. Malczewski był niemal dwukrotnie starszy - miał 41 lat, był uznanym artystą. Jego małżeństwo z córką krakowskiego aptekarza Marią Gralewską wypaliło się, małżonków łączyło tylko dwoje dzieci oraz namiętność do gry w wista na pieniądze. Od razu uległ urodzie i czarowi Kinii.
Ta otoczyła Malczewskiego nie tylko miłością, ale także zainteresowaniem, troską, zrozumieniem. W listach prosiła, żeby pisał do niej o "wszystkim, co go boli, smuci lub raduje".
Ich związek miał posmak skandalu, ponieważ oboje mieli rodziny. "Musieli jednak dobrze utrzymywać pozory przyzwoitości, bo o ile wszyscy rozpoznawali na obrazach tożsamość modelki, o tyle wokół ich romansu panowała zmowa milczenia" - zaznaczyła Czyńska. Wpływ na ocenę publiczną pary musiała mieć postawa Stanisława Bala, który bardzo kochał żonę, trwał w związku z nią, a nawet zaprzyjaźnił się z malarzem - często zapraszał go do rodzinnego majątku.
Zadurzonych w Marii Balowej było wielu. Wśród jej wielbicieli był hrabia Edward Aleksander Raczyński. Adorował ją latami. Większość obrazów Malczewskiego z cyklu "Zatruta studnia", do których pozowała Kinia, powstało właśnie na zamówienie Raczyńskiego i trafiło do jego kolekcji w Rogalinie.
"Mistyczna komunia dusz", jak Balowa nazywała związek z malarzem, zakończył się pod koniec 1913 roku. Zerwała go Maria. Malczewski choć pragnął jej powrotu, nie kwestionował jej decyzji i całą winę wziął na siebie. W swoich pracach nadal opiewał jej urodę, opłakiwał też straconą miłość.
W 1918 roku namalował dyptyk "Autoportret z Meduzą". Zobaczyć na nim można malarza i nagą pochylającą się nad cebrem meduzę, o rysach twarzy przypominających Marię Balową. Wgryza się ona w trzymane w obu dłoniach serce.
Małgorzata Czyńska w książce "Najpiękniejsze kobiety z obrazów" opisała dwanaście par: artystów i ich najsłynniejsze modelki, wzajemne ich relacje, związki. Czytelnicy poznają m.in. historię Lisy de Giocondo, której delikatny uśmiech uchwycił Leonardo da Vinci, Dory Maar, której smukłe dłonie uwielbiał malować Pablo Picasso - uwiecznionej w centralnym miejscu słynnej "Guernicy" oraz Victorine Meurent, której nagie ciało można zobaczyć na płótnach "Olimpia" i "Śniadanie na trawie". Towarzyszą im opowieści o dwóch malarkach, które pozostawiły po sobie słynne autoportrety: Fridy Kahlo i Tamary Łempickiej.
Książkę opublikowało wydawnictwo "Znak" w serii "Prawdziwe historie". (PAP)
dsr/ agz/