Finał II wojny światowej jest opisany w setkach tysięcy książek. Każdy szczegół i epizod sceny wielkich wydarzeń jest przeanalizowany i skrupulatnie odnotowany w kalendariach, podręcznikach, historycznych dziełach i łatwiejszych, popularnych książkach. Wydawałoby się, że nie wiele można już zdziałać, próbując przedstawić ostatnie dni wojny w sposób historyczny, a jednocześnie mogący naprawdę wciągać czytelnika.
Nichols Best, brytyjsko-irlandzki autor, który dorastał w Kenii, a dzisiaj mieszka w Cambridge podołał temu trudnemu zadaniu. Jego książka „Pięć dni, które wstrząsnęły światem” (pierwsze brytyjskie wydanie ukazało się w 2011 roku) jest świetną lekturą, od której nie sposób się oderwać. Ostatnie chwile wojny autor przedstawia z perspektywy pojedynczych bohaterów – postaci zarówno znanych i złowrogich (takich jak Speer, Goebbels, Mussolini), dopiero mających się stać sławnymi (Sophia Loren, Roman Polański, Audrey Hepburn), i takich, o których wiedziała i wie dotychczas jedynie garstka pasjonatów – np. konserwator techniczny w bunkrze Kancelarii Rzeszy – niejaki Johannes Hentschel, jedyna osoba, którą w ostatniej kryjówce Hitlera zastali sowieccy żołnierze.
Indywidualne losy są wplatane w wydarzenia historyczne. Podróż przez miejsca i dramatyczne napięcie ostatnich dni II wojny jest skonstruowana jak modne ostatnio, trzymające w napięciu i „szybko montowane” seriale. Oto młoda Audrey Hepburn mieszka w Holandii, nieszczęśliwa, bo wojna sprawiła, że jej marzenia o zostaniu baletnicą stały się nierealne, i jednocześnie zadowolona, bo w przeciwieństwie do wielu rówieśniczek, nie trafiła do wojskowego domu publicznego dla niemieckich żołnierzy. Jedenastoletni Roman Polański „błąkał się jak bezpański pies po ulicach Krakowa”, słynna i wielka Leni Riefenstahl bezskutecznie prosi o pomoc krewnych, którzy – jak bardzo wielu Niemców, w tych ostatnich dniach, nagle „nie chcą mieć nic wspólnego z nazistami”. Młodzieniec wcielony do Wehrmachtu, szeregowiec Ratziger dezerteruje i oglądając się za siebie pieszo rusza w drogę do domu, żona Mussoliniego, matka jego dzieci jest jednocześnie wściekła – bo towarzyszką ostatnich chwil dyktatora była nie ona, lecz jego kochanka, ale jednocześnie szczęśliwa, bo przeżyła, choć pełna lęku – co dalej?
Autor sięga do wielu pamiętników i relacji. Poznajemy nie wyeksploatowane jeszcze świadectwa, które złożone w całość, „zmontowane” dzień po dniu i przeplecione historycznymi faktami budują nową jakość. Do tego dbałość o szczegóły: chleb w ostatnich dniach wojny kosztował w Niemczech – oczywiście tam gdzie w ogóle był - 90 fenigów. Ewa Braun-Hitler przebierała się w bunkrze cztery razy dziennie, a zwykły strzelec pokładowy amerykańskiego bombowca „Maiden Prayer” był w niesamowicie dobrym nastroju, gdy jego załogę wysyłano z niebezpiecznymi misjami nad Niemcy. Przelatując nad Holandią lotnicy widzieli bowiem bajecznie kolorowe tulipany przycięte przez Holendrów w napis „dziękujemy wam Jankesi”. Takie kolorowe obrazy, obok naturalistycznych, brutalnych scen, jakich świadkami byli bohaterowie książki Nicholasa Besta współtworzą jej unikalną wartość.
Nicholas Best, „Pięć dni, które wstrząsnęły światem”, przekład Grzegorz Siwek, Kraków 2016. Wydawnictwo ZNAK.
P.S.
Źródło: Muzeum Historii Polski