Tom pierwszy "Kronik", autobiografii amerykańskiego barda Boba Dylana, jest już w księgarniach. Pieśniarz i poeta opisuje w nim swoje życie w Nowym Jorku na początku lat 60., dzieciństwo oraz prace nad debiutancką płytą.
Pierwsza część wspomnień Dylana - która ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 2004 r. - opisuje początki kariery jednego z najważniejszych amerykańskich muzyków. Opowiada o dorastaniu, młodzieńczych fascynacjach literackich i muzycznych, Nowym Jorku lat 60., a także o nagrywaniu takich płyt jak "New Morning" (1970) czy "Oh Mercy" (1989).
Dylan rozpoczyna swoją opowieść w 1961 r., po swoim przybyciu do Nowego Jorku i pierwszych występach w "Cafe Wha?" w Greenwich Village, dzielnicy bohemy. Maluje obraz życia dzielnicy w okresie jej świetności, gdy na skwerze przy Washington Square Park czas spędzali młodzi muzycy, dziś klasycy amerykańskiego folku - Dave Van Ronk, Joan Baez, Kingston Trio czy grupa Peter, Paul and Mary. Opowiadania te rozgrywają się w zadymionych kawiarniach, gdzie młodzi poeci recytowali swoje wiersze a młodzi muzycy próbowali swoich sił. Dylan natomiast przygotowywał się do wydania swojego pierwszego albumu.
Od momentu swojego debiutu w 1962 roku uznawany był za "złote dziecko" folku i rock and rolla. Zafascynowany postacią Woody'ego Guthriego, autora pierwszych protest-songów, Dylan pisał teksty o niesprawiedliwości społecznej, segregacji rasowej i piosenki publicystyczne. Przez środowisko nowojorskiej bohemy kreowany był na następcę Guthriego.
Urodził się jako Robert Allen Zimmerman w miasteczku Duluth w 1941 roku. W młodości próbował ucieczki do większego miasta. Grywał na pianinie w lokalnych zespołach. Zaczytywał się autobiografią Woody'ego Guthriego "Bound for Glory" i "W drodze" Jacka Kerouaca. Zaczął nazywać się "Bob Dylan", na cześć walijskiego poety Dylana Thomasa.
Zasłynął dzięki swojej drugiej płycie, "Freewheelin'" (1963) na której zamieścił pieśni "Blowin' in the Wind" i "A Hard Rain's A-Gonna Fall". Został okrzyknięty głosem pokolenia. Od początku dawał jednak znać, że jest orędownikiem wyłącznie w swojej własnej sprawie. W 1963 roku wziął jednak udział w Marszu na Waszyngton, gdzie z bliska przysłuchiwał się przemówieniu Martina Luthera Kinga.
"Nigdy nie twierdziłem, że chcę kogokolwiek zbawiać" - tłumaczył Dylan. Niezależnie od swoich intencji, został uznany za lidera ruchów studenckich. "Znacie go, jest wasz" - zapowiadała go konferansjerka na festiwalu w Newport w 1964 roku. Gdy przyjechał do portowego miasta rok później, był już tylko swój własny, nie zamierzał nikomu przewodzić.
Nosił ciemne okulary, zapuścił długie włosy i nie śpiewał już o lepszym świecie, w którym wszyscy mogliby żyć w harmonii. Grał teraz z zespołem rockowym - głośno i elektrycznie. Występ w Newport - mekce folku, "czystej" muzyki - został odebrany jak zdrada. Publiczność wygwizdała Dylana, a dawni fani odwrócili się od niego. Podczas koncertu w Manchesterze w 1966 r., ktoś z widowni krzyknął na niego "Judasz!".
O tej części historii Dylan nie pisze w tej części swojej książki. Ani o Marszu na Waszyngton, ani o zamianie gitary akustycznej na elektryczną ani o "Judaszu". W swojej opowieści muzyk nie trzyma się chronologii, przeskakuje z 1961 r. wstecz, to w przód, dzieląc się refleksjami dotyczącymi swoich fanatycznych fanów, nie potrafiących zaakceptować jego kolejnych wcieleń. Omija swoje najsłynniejsze prace - albumy "Highway 61 Revisited" (1965) czy "Blonde On Blonde" (1966), skupiając się na mniej znanych krążkach "New Morning" i "Oh Mercy".
W 1966 roku Dylan miał wypadek motocyklowy, który posłużył mu za pretekst do zawieszenia koncertowania. Skupił się na pracy w studiu. Przez następne lata nagrał takie krążki jak: "Blood on the Tracks" (1975), "Desire" (1976) i "Time out of Mind" (1997). Napisał również muzykę do filmu Sama Peckinpaha "Pat Garrett and Billy The Kid" (1973).
Niemal z każdą kolejną płytą zmieniał stylistykę. Płynnie przechodził od folku do rocka, od bluesa do reggae, nie chcąc dać się zaszufladkować. W 2001 roku otrzymał Oscara za utwór "Things Have Changed" napisany do filmu "Cudowni chłopcy". W 2011 roku był uznawany za faworyta do Literackiej Nagrody Nobla. Ostatecznie przegrał ze Szwedem Tomasem Transtroemerem.
W Polsce wystąpił cztery razy: w 1994 roku w Krakowie i Warszawie, w Warszawie w 2008 oraz w 2013 w Dolinie Charlotty, w ramach festiwalu Legendy Rocka.
72-letni muzyk przyznał na łamach magazynu "Rolling Stone", że pracuje nad drugą częścią swoich wspomnień. "To masa ciężkiej pracy. Pisanie nie stanowiło problemu ale redakcje są upiornie ciężkie" - podkreślał.
Książka ukazała się w "Serii amerykańskiej" wydawnictwa Czarne. (PAP)
pj/ par/