"Polski nie oddamy" to tytuł nowej książki Filipa Gańczaka o polityce NRD wobec wydarzeń w PRL w latach 1980-81. Publikacja - według prof. Antoniego Dudka - potwierdza tezę, że nie było planów ze strony "bratnich krajów" interwencji zbrojnej wobec Polski.
"To książka pionierska (...), budzi mój podziw, ponieważ niewiele jest takich publikacji historycznych, z których właściwie na każdej stronie dowiaduję się czegoś nowego. Wydawało mi się, że o historii stosunków polsko-niemieckich wiedziałem dość sporo, a okazuje się, że z wiedzą, którą tutaj Filip Gańczak zgromadził, to moja wiedza była bardziej niż uboga" - powiedział Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie, który w środę w Warszawie poprowadził spotkanie promocyjne dotyczące nowej publikacji. Dziennikarz zwrócił także uwagę, że autor książki dokonał skrupulatnej kwerendy w archiwach.
Nawiązując do tytułu "Polski nie oddamy", które wyrażają istotę polityki wschodnioniemieckiej wobec rewolucji Solidarności w PRL-u, Gmyz zauważył, że mogłaby ona także nosić tytuł "Pruskość NRD". "Tak naprawdę NRD było zakonserwowaną formą państwa pruskiego w czerwonym kostiumie, w kostiumie komunistycznym" - powiedział Gmyz. Przypomniał też znany naukowcom fakt, że kadry Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD, powszechnie określanego jako Stasi, były w przeliczeniu na liczbę ludności znacznie liczniejsze niż w PRL-u.
Wśród najciekawszych wątków nowej publikacji dziennikarz wymienił sprawę kulis wprowadzenia stanu wojennego i działań w tej sprawie przywódcy NRD Ericha Honeckera. "Erich Honecker okazał się bardziej twardogłowy niż ci, co zasiadali na Kremlu. To nie jest rzecz nowa, natomiast ubrana jest ona w narrację, której ton nadają dokumenty do tej pory niepublikowane" - zauważył korespondent TVP w Berlinie.
Dr Filip Gańczak, który na co dzień jest redaktorem w IPN, był pytany o rolę tajnych współpracowników Stasi w tzw. Polsce Ludowej. Badacz zwrócił uwagę, że agentura ta nie była na tyle istotna, by mogła wywierać wpływ na to, co dzieje się w Polsce. Według niego, Stasi mogła zdobyć tylko "pewne informacje", ale nie miała wpływu na decyzje ani kluczowych osób w Solidarności ani w PZPR. Dodatkowo tajna agentura w pewnych sytuacjach nie była potrzebna Stasi, ponieważ miała dostęp do informacji m.in. w ramach współpracy między służbami bloku komunistycznego.
"Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD miało też dostęp do materiałów dyplomatycznych +enerdowskich+ i tą drogą pozyskało chociażby notatkę z rozmowy, którą jesienią 1980 roku Stanisław Ciosek, wówczas jeszcze I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Jeleniej Górze, przeprowadził z konsulem NRD we Wrocławiu Franzem Franzenem. Ta notatka stała się głośna w połowie lat 90., kiedy została znaleziona w archiwum BStU w Berlinie" - opowiadał Gańczak.
Odnaleziona notatka stała się powodem medialnych spekulacji, że Stanisław Ciosek był "informatorem wywiadu NRD". Jednak z badań Gańczaka wynika, że spotkanie Cioska z Franzenem było "typowym spotkaniem dyplomaty wschodnioniemieckiego i ówczesnym I sekretarzem KW PZPR w Jeleniej Górze". W samej książce Gańczak podaje, że Ciosek figurował też na liście osób "znanych jako pozytywne", z którymi Stasi planowała nawiązanie kontaktu. "Do tej pory nie udało się jednak ustalić, czy do tego doszło, a jeżeli tak - jaki był charakter rozmów" - napisał badacz.
Podczas spotkania dotyczącego liczącej ponad 230 stron publikacji Gańczaka omawiano także kwestię dotyczącą ewentualnej interwencji zbrojnej w latach 1980-1981, która miała powstrzymać rewolucję Solidarności. Historyk i politolog prof. Antoni Dudek ocenił, że publikacja Gańczaka potwierdza ważne z polskiej perspektywy ustalenie, że tego rodzaju - zewnętrzna - interwencja Polsce nie groziła.
"Oczywiście ona nie była wykluczona w sposób całkowity. Mogła być. Zapewne, gdyby w Polsce doszło do powstania zbrojnego i ataków na sowieckie bazy wojskowe, to siłą rzeczy Rosjanie by się bronili. Prawdopodobnie gdyby próbowano przerywać szlaki komunikacyjne łączące terytorium sowieckie z terytorium NRD to Rosjanie również by interweniowali. Natomiast, czy interweniowali by przy innych, nieco mniej radykalnych scenariuszach, to już jest kwestia mocno dyskusyjna" - mówił historyk. Dodał, że Gańczak na wielu konkretnych przykładach pokazuje, że brak interwencji wynikał nie tylko z decyzji przywódcy ZSRS Leonida Breżniewa i jego politbiura, ale także marszałka Wiktora Kulikowa - kojarzonego jako tego, który parł do interwencji.
Prof. Dudek przytoczył podany przez Gańczaka dokument w tej sprawie. "Wkroczenie do Polski armii Układu Warszawskiego przyniosłoby wielkie polityczne konsekwencje i bez wątpienia przyniosłoby bardzo negatywne skutki Kubie, Angoli, Mozambikowi, Kampuczy i innym postępowym krajom. Poza tym w ocenie tej problematyki należy uwzględnić, że Polska jest krajem liczącym 35 mln mieszkańców" - tłumaczył Kulikow w rozmowie z ministrem obrony NRD w marcu 1981 r.
"Wiele innych cennych rzeczy jest jeszcze w książce dr Gańczaka, ale dla mnie najważniejszym jej ustaleniem jest potwierdzenie i potężne udokumentowanie tego oto faktu, że rzeczywiście Honecker parł do interwencji, a następnie - za sprawą decyzji, która zapadła na Kremlu - z tego żądania interwencji się wycofał" - powiedział prof. Dudek.
Publikacja "Polski nie oddamy. Władze NRD wobec wydarzeń w PRL 1980–1981" - jak wskazał sam jej autor - jest przede wszystkim analizą mechanizmów decyzyjnych w polityce NRD w czasie przełomowych wydarzeń w PRL w latach 1980-1981. Wskazuje nie tylko najważniejszych decydentów po stronie Berlina i odtwarza ich procesy decyzyjne, ale również bada konsekwencje podjętych decyzji. "Moją ambicją nie jest porównanie +polityki polskiej+ NRD z +polityką polską+ innych krajów socjalistycznych. W miarę możliwości – ograniczonych przede wszystkim skromną dostępnością źródeł rosyjskich – staram się jednak wskazać, w jakich punktach polityka NRD wobec Polski była zbieżna z sowiecką, w jakich zaś odmienna - i jakie były tego konsekwencje" - napisał we wstępie autor.
Monografia Filipa Gańczaka dot. polityki NRD wobec PRL - jak zwrócił uwagę IPN, który jest jej wydawcą - nie tylko porządkuje dotychczasowe ustalenia badaczy, lecz także znacząco poszerza wiedzę o NRD i najnowszej historii Polski. "To błyskotliwa analiza polityki Niemieckiej Republiki Demokratycznej w czasie przełomowych wydarzeń w PRL - od strajków sierpniowych po 13 grudnia 1981 r." - podał Instytut.
Dr Filip Gańczak, który w IPN specjalizuje się m.in. w tematyce polityki władz NRD wobec PRL, jest autorem niedawnego odkrycia w archiwach w Berlinie dokumentu o kulisach stanu wojennego w Polsce. To raport Stasi z 1982 r., w którym znajduje się wzmianka o planach nacisku na Lecha Wałęsę, związanych z jego wcześniejszą współpracą z SB.
O sprawie w maju br. pisała Polska Agencja Prasowa. Dokument pochodzi z archiwum berlińskiego urzędu Federalnego Pełnomocnika ds. Akt Służby Bezpieczeństwa Państwowego byłej NRD, czyli tzw. Urzędu Gaucka. Jest to "Informacja o aktualnej sytuacji w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej" z 18 stycznia 1982 r., a więc spisana ponad miesiąc od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Pełny raport Stasi został opublikowany w artykule F. Gańczaka w tegorocznym czasopiśmie "Studia Polityczne". (PAP)
nno/ agz/