„Człowiek, który uczłowieczył polską psychiatrię”, empatyczny lekarz, doskonały pisarz, który zmienił nastawienie Polaków do chorób psychicznych, pionier badań nad tzw. „syndromem obozowym” – taki był Antoni Kępiński, bohater biografii pióra Anny Matei, uwzgledniającej nieznane źródła.
"Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką; jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręcząca wydaje się ta druga" - pisał Antoni Kępiński, którego książki o psychiatrii są czytane do dziś nie tylko przez lekarzy. Biografia zatytułowana "Poznawanie Kępińskiego" Anny Matei oparta jest na rozmowach z współpracownikami legendarnego lekarza, jego bliskimi, pacjentami, a także dotąd niepublikowanych listach.
Antoni Kępiński wywodził się z rodziny przedwojennej inteligencji i jego życie odzwierciedla dramatyczny los tej grupy społecznej w XX wieku. Urodził się kilka dni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w małym miasteczku Dolina we wschodniej Galicji, skąd jego rodzice musieli uciekać przed bolszewikami i Ukraińcami. Potrzeba natychmiastowego wyjazdu na jesieni 1918 roku była tak nagląca, że rodzice zdecydowali się zostawić u zaufanej niani-Ukrainki kilkutygodniowe niemowlę. W niepewnej podróży związanej z nielegalnym przekraczaniem granic, maluch nie miał szans na przeżycie. Gdy sytuacja uspokoiła się, niania przywiozła Antosia rodzicom, którzy osiedli na Sądecczyźnie.
Podczas studiów medycznych w Krakowie, w 1938 roku, Kępiński został pobity na ulicy prawdopodobnie przez bojówkarzy socjalistów. Pretekstem była bordowa czapka, którą nosił, jak inni studenci wydziału lekarskiego, w większości zwolennicy endecji. Antoni trafił do szpitala, gdzie spędził ponad dwa miesiące. Po ataku przeżył wstrząs psychiczny i wielu przypisywało jego późniejszą empatię wobec chorych faktem, że doświadczył wtedy psychozy. Trudno po latach rozstrzygnąć, jaki charakter miały jego dolegliwości, ponieważ nie zachowała się karta pacjenta. Sam Kępiński wspominał, że stracił wtedy poczucie bezpieczeństwa, doświadczył wszechogarniającego lęku i zaczął myśleć magicznie - np. że ufać można tylko ludziom o niebieskich oczach. Relacje zebrane przez autorkę biografii nie są jednoznaczne - jedni zapamiętali fakt, że Kępiński miał za sobą doświadczenie choroby psychicznej jako tajemnicę poliszynela w krakowskiej klinice, inni, jak prof. Andrzej Jakubik, są pewni, że nic takiego nie miało miejsca.
Gdy wybuchła wojna, Kępiński wstąpił do wojska, był internowany na Węgrzech, skąd uciekł, aby walczyć we Francji. Przesiedział trzy lata w hiszpańskim obozie koncentracyjnym Miranda de Ebro, gdzie panowały warunki nieporównywalnie lepsze niż w obozach prowadzonych przez Niemców. Jednak i tak doświadczenie utraty wolności i konieczność znalezienia się w społeczności bezterminowych więźniów okazało się dla Kępińskiego doświadczeniem formującym. Wiadomo, że obozie co najmniej raz został poważnie pobity i trafił do celi głodowej. Kępiński wspominał, że doświadczenie obozu dało mu wyobrażenie o rozpiętości ludzkich postaw, z jednych okoliczności wydobywały cechy najgorsze, inni zachowywali się dzielniej i szlachetniej, niż można było oczekiwać.
Po wyzwoleniu Kępiński pojechał do Szkocji, gdzie dokończył studia medyczne. Postanowił zostać psychiatrą, na co - jak sam mówił - wpływ miały przeżycia obozowe. Powrócił do Polski, ożenił się i rozpoczął pracę w krakowskiej Akademii Medycznej. Od początku praktyki wyróżniał się z grona kolegów po fachu - wszystkie zachowane relacje pacjentów mówią o tym, że czuli się przy Kępińskim mimo choroby pełnym, zasługującym na szacunek człowiekiem. Podobno miał bardzo rozwinięty dar słuchania. Ci, którzy przychodzili do niego z problemami, mieli poczucie, że naprawdę interesuje się ich przeżyciami, okazywał im też troskę i przyjaźń. Do pieniędzy miał podobno stosunek bardzo swobodny, nie zarabiając zbyt wiele, wielokrotnie dzielił się tym, co miał, z pacjentami w potrzebie. Oprócz pracy w klinice, dwa razy w tygodniu Kępiński przyjmował pacjentów u siebie w mieszkaniu, bez ustalonych cen. Pacjenci zostawiali ile chcieli, i ile mogli, w specjalnym koszyku w przedpokoju. Kępiński umiał okazać empatie bez spoufalania się z pacjentami, protekcjonalnego ich traktowania. Znajdowali w nim oparcie, które pozwalało na rozpoczęcie długiego i trudnego powrotu do społeczeństwa.
Mówi się, że Kępiński "uczłowieczył polską psychiatrię". Po II wojnie światowej w większości szpitali psychiatrycznych panowały bardzo ciężkie warunki i surowy reżim - w stołówkach miski były przykręcane do stołów, a toalety nie miały drzwi. Choroba psychiczna stygmatyzowała zarówno pacjenta, jak i jego rodzinę. Po wojnie brakowało lekarzy i pielęgniarek, na ziemiach odzyskanych część personelu placówek psychiatrycznych pamiętała czasy wojny i okupacji, gdy w tego typu zakładach prowadzono eksterminację chorych, uznanych za nieprzydatny ciężar dla III Rzeszy. Gdy Kępiński rozpoczynał pracę, brakowało w psychiatrii prawdziwie skutecznych leków - może dlatego, choć doceniał rolę farmakologii, stawiał jednak na terapię poprzez kontakt z człowiekiem, przede wszystkim lekarzem, ale także innymi pacjentami. To Kępiński był na polskim gruncie prekursorem psychoterapii indywidualnej i grupowej. W krakowskiej klinice, gdzie pracował, urządzał regularne spotkania chorych przebywających na oddziale i całego personelu, łącznie z salowymi. Kępiński chciał, aby lekarz spojrzał na świat oczami człowieka, który szuka u niego pomocy. Ksiądz Józef Tischner napisał o nim: "Wie o człowieku więcej niż Freud!".
Książka Matei przypomina, że Kępiński przez całe życie był człowiekiem wierzącym, poszukującym katolikiem. Z Karolem Wojtyłą znali się jeszcze z pierwszych lat w powojennym Krakowie, Prowadzili długie rozmowy, to właśnie Wojtyła odprawił mszę na pogrzebie Kępińskiego. Lekarz nie afiszował się z wiarą, ale humanistyczna postawa, którą wniósł do psychiatrii, związana była z tym samym nurtem duchowości katolickiej, która ukształtowała przyszłego papieża. Chodzi o psychiatrię aksjologiczną, w której niektóre zaburzenia psychiczne traktowane są jako skutek zaburzenia porządku moralnego, porządku wartości.
Być może to obozowe doświadczenie Kępińskiego doprowadziło go do pomysłu, aby zbadać, jak przeżycia w niemieckich obozach koncentracyjnych wpłynęły na życie ludzi, którzy przez nie przeszli. Były to pionierskie badania, które prowadzili jego doktoranci. Jak pisał Kępiński, więźniowie doświadczyli, czym jest "dno ludzkiego upodlenia, ale też ludzka dobroć i szlachetność". Nurtowało go pytanie "jaki człowiek jest naprawdę" i uważał, że odpowiedzi na nie można szukać właśnie w tak ekstremalnych doświadczeniach, jak pobyt w obozie. Badanie objęło blisko 900 byłych więźniów i doprowadziło do opisania po raz pierwszy zmian w osobowości nazwanych przez Kępińskiego KZ-syndrom. Kilka lat później przyjęto tę nazwę oficjalnie jako nazwę nowej jednostki chorobowej. Polskie badania nad KZ-syndromem nie doczekały się międzynarodowego go uznania ani rozgłosu, po niemiecku ukazały się one w latach 80, po angielsku - dopiero w 2005 roku.
Poglądy Kępińskiego, spopularyzowane w latach 60. i 70., wpłynęły nie tylko na środowisko psychiatryczne, ale w ogóle na społeczeństwo. Od tego czasu inaczej zaczęto patrzeć na chorych psychicznie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że najważniejsze dzieła Kępiński napisał, gdy sam był już śmiertelnie chory. W dwa i pół roku powstały "Melancholia", "Lęk", "Rytm życia", "Schizofrenia", "Poznanie chorego", "Psychopatologia nerwic". Zdążył zobaczyć tylko tę ostatnią książkę, reszta wyszła po jego śmierci.
W ostatnich latach zainteresowanie Antonim Kępińskim ponownie rośnie. Książka Anny Matei jest trzecią pozycją wydaną w ciągu ostatnich dwóch lat po powieści biograficznej "Psychiatra i demony" Jolanty Szymskiej-Wiercioch i Wojciecha Wierciocha (MG) oraz biografii pt. "Antoni Kępiński. Gra z czasem" Krystyny Rożnowskiej (WAM). Książka "Poznawanie Kępińskiego. Gra z czasem" ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ wj/