Defilada wojsk polskich w Berlinie, odzyskanie „odwiecznych” ziem polskich kosztem pokonanych w 1939 r. Niemiec, nabycie zamorskiej kolonii i modernizacja kraju – taką wizję Polski po II wojnie światowej kreśli Ziemowit Szczerek, autor książki „Rzeczpospolita zwycięska”, która właśnie trafiła do księgarń.
Publikacja przedstawia alternatywną wizję czasów wojny i lat powojennych, nie tragicznych – jak to miało miejsce w rzeczywistości – a korzystnych dla Polski, w konsekwencji których stała się ona państwem o mocarstwowych aspiracjach.
Szczerek przypomina, że w pierwszych dniach kampanii 1939 r., mimo postępującej klęski wojsk polskich w walkach z Niemcami, prasa podawała do publicznej wiadomości „ku pokrzepieniu serc” nieprawdziwe informacje o ataku Francji i Wielkiej Brytanii na Niemcy. Gdyby w rzeczywistości do niego doszło – podkreśla autor – losy Polski potoczyłyby się zupełnie inaczej – kraj nad Wisłą uniknąłby koszmaru okupacji, zniszczeń wojennych oraz utraty niepodległości. Czy było to w ogóle możliwe?
Zwycięska ofensywa 1939 r.
Alternatywna wersja wydarzeń z września 1939 r. autorstwa Szczerka zakłada, że to właśnie Polska okazała się największym zwycięzcą konfliktu wywołanego przez Hitlera. Sukces militarny zapewniło m.in. sprawne dowództwo, w tym doskonały plan wojenny, przewidujący oparcie obrony na liniach rzek Narew-Wisła-San (w rzeczywistości plan obronny zakładał walkę z Niemcami wzdłuż całej długości zachodnich granic) i skorzystanie ze spodziewanej pomocy aliantów. Francuzi i Anglicy nie kazali na siebie długo czekać...
Szczerek przypomina, że w pierwszych dniach kampanii 1939 r., mimo postępującej klęski wojsk polskich w walkach z Niemcami, prasa podawała do publicznej wiadomości „ku pokrzepieniu serc” nieprawdziwe informacje o ataku Francji i Wielkiej Brytanii na Niemcy. Gdyby w rzeczywistości do niego doszło – podkreśla autor – losy Polski potoczyłyby się zupełnie inaczej – kraj nad Wisłą uniknąłby koszmaru okupacji, zniszczeń wojennych oraz utraty niepodległości.
Już 15 sierpnia przełamali niemiecką obronę na Linii Zygfryda rozpoczynając marsz w głąb Niemiec. Stalin, wbrew oczekiwaniom Hitlera, nie zareagował na okrążenie swego sojusznika i postanowił nie mieszać się w „kapitalistyczny” konflikt. Bierność Związku Sowieckiego umożliwiła ofensywę milionowej armii polskiej na Zachód, w kierunku Niemiec. Polakom pomagali Słowacy (którzy "przeprosili" za atak u boku Niemiec na Polskę), Czesi, Węgrzy i Litwini.
Mimo, że Niemcy przerzucili na Zachód wiele dywizji z Polski, alianci (w tym także Amerykanie) sforsowali Ren i dotarli do Berlina. Ostatecznie niemiecka stolica padła jeszcze przed nastaniem zimy, a Hitler zginął z rąk przeciwników politycznych. „Kończy się jesień 1939 r. W pierwszych płatkach śniegu przez Unter den Linden maszerują – but w but – żołnierze polscy, francuscy, amerykańscy i brytyjscy” – pisze Szczerek podkreślając, że ten symboliczny widok stanowił „początek nowego europejskiego ładu”.
Naczelny Wódz - obrońca ojczyzny
Głównym architektem zwycięskiej kampanii 1939 r. był Naczelny Wódz gen. Edward Śmigły-Rydz. W podzięce za świetnie zorganizowaną obronę kraju, a także doskonałe decyzje dotyczące ataku na związane walką na froncie zachodnim Niemcy, Naczelny Wódz stał się bohaterem narodowym, porównywalnym z marszałkiem Józefem Piłsudskim.
„Propagandowa legenda wojny 1939 roku przebijała legendę roku 1920. Rzeczpospolita szczyciła się pokonaniem, jednego po drugim, dwóch największych i „odwiecznych” wrogów polskiej państwowości. Marszałek Śmigły-Rydz, w dumnie nasadzonej na łysinę rogatywce, promieniał na plakatach, mównicach i trybunach” – pisze autor „Rzeczpospolitej zwycięskiej”.
W 1940 r. zwycięski wódz został głową państwa, objął po schorowanym Ignacym Mościckim urząd prezydenta. Pełnił go aż do śmierci w 1950 r. Pochowano go z wszystkimi honorami na Wawelu, obok marszałka Piłsudskiego. Na grobowcu prezydenta wyryto inskrypcję „Defensor Poloniae”.
Polacy w Niemczech i... na Madagaskarze
Skuteczne decyzję polskiego dowództwa we wrześniu 1939 r. umożliwiała postawa Związku Sowieckiego, który nigdy nie urósł w siłę tak, jak to było w rzeczywistości. W alternatywnej wersji historii nie ma bowiem miejsca na czczenie zwycięstwa sowieckiego oręża nad Niemcami, ponieważ do ich ataku na ZSRS nigdy nie doszło. Nie wykształcił się mit wielkiej wojny ojczyźnianej, Stalin nie stał się „ojcem narodu”, nie było zwycięskiej ofensywy Armii Czerwonej na Zachód...
Zgodnie z taką wizją powojennej historii Europy, Niemcy – winne rozpętania dwóch wojen na przestrzeni 25 lat – podzielono na landy znajdujące się pod aliancką okupacją. Do Polski przyłączono część Prus Wschodnich; protektorat roztoczono nad Pomorzem, Śląskiem i Łużycami, a Wojsko Polskie stacjonowało w okupowanej Brandenburgii-Meklemburgii i Saksonii.
Co więcej, spełniło się wreszcie przedwojenne marzenie wielu Polaków o życiu w państwie, które posiada zamorską kolonię. Został nią Madagaskar, odkupiony od Francuzów. Polskie władze wiązały z wyspą u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki spore nadzieje, jednak okazały się one płonne. Rdzenni mieszkańcy wyspy – Malgasze, choć początkowo witali serdecznie przybyszów z Europy, w końcu wzniecili przeciw nim bunt.
Polska silna i zmodernizowana, ale niedemokratyczna
„Polska międzywojenna, gdyby przetrwała, krzepłaby, budowała potencjał i nabierała własnej formy, ale już w punkcie wyjścia była zbyt porozbijana wewnętrznie, zbyt biedna i zacofana infrastrukturalnie, by był to szybki proces” – ocenia rzeczywiste możliwości Polski po ewentualnym zwycięstwie w wojnie Szczerek.
Sny o Polsce silnej, zmodernizowanej i liczącej się na świecie urzeczywistniły się dzięki przewartościowaniu całego dotychczasowego systemu bezpieczeństwa. Kluczową w nim rolę, z racji położenia, odgrywała właśnie Polska; poza tym – Zachód widział w niej gwaranta równowagi sił na kontynencie. Doceniając rolę kraju nad Wisłą dla zapewnienia pokoju na świecie, państwa zachodnie przyznały mu nisko oprocentowane długoterminowe pożyczki w złocie. Umożliwiły one wieloaspektową modernizację kraju, m.in. dozbrojenie armii (w planach była m.in. produkcja superciężkiego czołgu 100TP), budowę autostrad, prace nad nowymi technologiami, rozbudowę COP.
Lata 40. to rozwój polskich miast; przewodziła im pełna przedwojennego blasku Warszawa, która – choć częściowo zniszczona w czasie krótkotrwałych działań zbrojnych – nadal słynęła z gwarnych ulic i pięknych zabytków. Dobrze skomunikowana z innymi miastami, wyposażona w metro stolica, była gotowa na przyjęcie wielkich wyzwań organizacyjno-logistycznych. W 1950 r. zjechały się do niej tłumy turystów z całego świata, pragnących oglądać sportowe zmagania swych rodaków, biorących udział w... olimpiadzie.
Tytułowa „Rzeczpospolita zwycięska” miała jednak wiele problemów z demokracją; krajem "twardą ręką" rządziła sanacja, a każdy przejaw sprzeciwu politycznego był bezwzględnie karany osadzeniem w Berezie Kartuskiej. Ponadto rozwijał się antysemityzm, a od czasu do czasu poprzez zamachy terrorystyczne dawali o sobie znać nie posiadający własnego państwa Ukraińcy. „Ocalona Rzeczpospolita odgrywała demokratyczny kabaret tak samo, jak dziś odgrywa do Rosja czy Białoruś” – pisze Szczerek.
***
Choć przedstawiony przez autora książki scenariusz, według którego Polska wychodzi zwycięsko z wojny, unika okupacji niemieckiej i sowieckiej, a także prawie półwiecza komunizmu, jest tylko fikcją literacką, nie wiadomo jak potoczyłyby się dzieje, gdyby - podkreśla publicysta - w 1939 r. zachodni alianci wywiązali się z sojuszniczych zobowiązań wobec państwa polskiego.
„Polska międzywojenna, gdyby przetrwała, krzepłaby, budowała potencjał i nabierała własnej formy, ale już w punkcie wyjścia była zbyt porozbijana wewnętrznie, zbyt biedna i zacofana infrastrukturalnie, by był to szybki proces” – ocenia rzeczywiste możliwości Polski po ewentualnym zwycięstwie w wojnie Szczerek.
Książkę "Rzeczpospolita zwycięska" opublikowało wydawnictwo Znak.(PAP)
wmk/