W serii powstałej dla uczczenia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. ukazał się kolejny tom poświęcony dziejom międzywojnia. Tym razem były olimpijczyk, lekkoatleta Piotr Kędzia omawia dzieje często zapomnianych dziś łódzkich stowarzyszeń sportowych.
W serii publikowanej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego do tej pory ukazały się monografie, biografie i źródła, dla których tematyczną klamrą jest idea odzyskiwania i budowania polskiej niepodległości. Autorzy skupiali się nie tylko na dziejach politycznych, ale również historii gospodarczej i społecznej. Najnowsza publikacja dotyczy kształtowania się i rozwoju łódzkiego ruchu sportowego w okresie międzywojennym. Jej autor, dr Piotr Kędzia z Uniwersytetu Łódzkiego, umieszcza dzieje sportu łódzkiego na tle organizowania struktur oraz mechanizmów funkcjonowania stowarzyszeń sportowych. Czytelników może zaskakiwać bogactwo łódzkiej panoramy życia sportowego, nie tylko jej wielokulturowości, ale również zróżnicowania politycznego i społecznego budowanych wówczas stowarzyszeń.
Warunki rozwoju sportu w Łodzi pod zaborem rosyjskim były niezwykle trudne. Autor przypomina też, że w stolicy polskiego włókiennictwa wielkim problemem była nie tylko postawa władz, lecz i wielkie problemy społeczne, które obniżały aktywność jej mieszkańców. Przed wybuchem I wojny światowej odsetek analfabetów wśród mężczyzn sięgał 55 proc., a w populacji kobiet 66 proc. „Zakładanie zatem w siedzibie zrzeszeń bibliotek i czytelni, organizowanie wykładów i odczytów oraz umożliwienie kontaktu ze sztuką sceniczną stanowiły najważniejsze być może z wielu form działalności, które w sposób doraźny niwelowały stopniowo zaniedbania w obszarze oświaty, kultury i zdrowia” – zauważa autor. Wyniki jego badań pokazują, że zadanie podnoszenia poziomu cywilizacyjnego społeczności Łodzi było przez stowarzyszenia sportowe, niezależnie od ich barw, konsekwentnie wypełniane.
W statucie Robotniczego Towarzystwa Sportowego „Widzew” stwierdzano, że celem jego działalności jest „danie możności członkom Towarzystwa osiągnięcia rozwoju swych sił fizycznych przez prowadzenie ćwiczeń sportowych jak to: wycieczek pieszych, gry w piłkę nożną, ćwiczenia cyklistów, wolnych ćwiczeń i tenisa, prócz tego Towarzystwo jest uprawnione do prowadzenia kółka dramatycznego, chóru i orkiestry”. Tak szerokie zakreślenie działalności klubu sportowego służyło „obudowywaniu” go wieloma inicjatywami społecznymi. Jedną z najpopularniejszych była walka z tak częstym w Łodzi analfabetyzmem. „Uważając czytelnie za bardzo ważny czynnik uspołecznienia i współżycia członków klubu, Komisja Sportowa nawołuje do licznego odwiedzania lokalu w dni i godziny oznaczone” – oświadczały w 1922 r. władze Łódzkiego Klubu Sportowego. W czytelniach stowarzyszeń sportowych zapoznawano się głównie z bieżącymi tytułami prasowymi. Dużo większym wyzwaniem było budowanie bibliotek. Mimo dużych kosztów funkcjonowania, w latach trzydziestych wiele z nich liczyło kilka tysięcy woluminów.
W siedzibach klubów organizowano także odczyty i wykłady. „Odczyty, wykłady i wieczory literacko-naukowe odbywały się zazwyczaj od jednego do czterech razy w miesiącu i prowadzone były przez trzech lub czterech prelegentów, którzy czytali przygotowane przez siebie teksty na zmianę. Wystąpienia wzbogacano utworami literackimi, muzyką z płyt oraz ilustracjami wyświetlanymi przez epidiaskop” – opisuje autor działalność klubu sportowego przy fabryce Geyera. Wykłady z reguły kończyły długie debaty, w których na równi uczestniczyli robotnicy i intelektualiści organizujący działalność klubu. Najpopularniejsze odczyty, organizowane w rocznice wielkich wydarzeń historycznych, przyciągały nawet kilkuset uczestników. W obchodach świąt narodowych uczestniczyły również tworzone przy stowarzyszeniach chóry i orkiestry.
Działacze klubów sportowych uważali, że nawet organizowane w salach klubowych zabawy taneczne mogą być okazją do realizacji ważnych celów wychowawczych. „Bliskie kontakty pozwalały na wyrobienie podstawowych zasad kultury osobistej. Młodzież przecież przychodziła różna, najczęściej bardzo zaniedbana pod tym względem” – stwierdzała jedna z łódzkich działaczek sportowych. Wsparciu młodzieży służyła też pomoc charytatywna czy organizowanie kolonii dla najbiedniejszych. W kontekście wychowania jako kluczową postrzegano rolę trenerów sportowych. Ich rolę najwyraźniej podkreślono w statucie łódzkiego oddziału YMCA. „Instruktor sportowy to współczesny apostoł, to człowiek o wielkich wartościach charakteru, umysłu i serca. Takich instruktorów musi mieć YMCA. Dobór instruktorów jest najważniejszem zagadnieniem w sprawach wychowania fizycznego” – zaznaczano.
Ważnym aspektem działalności wielu klubów była również współpraca z instytucjami państwa. Wiele wysiłku poświęcano organizacji zajęć rozwijających umiejętności wojskowe. We współpracy z wojskiem rozbudowywano strzelnice klubowe. Dużą rolę odgrywały także kontakty z miejscowym Aeroklubem przygotowującym przyszłych pilotów wojskowych. Jeszcze w sierpniu 1939 r. łódzka Resursa przygotowała we współpracy z wojskiem wyścig kolarski na trasie Łódź–Chojny–Rzgów–Toruń. „Każdy ze startujących posiadać musiał maskę przeciwgazową z pochłaniaczami w specjalnej puszce. Dyskwalifikacji poddawano tych, którzy źle używali masek i ich oprzyrządowania na terenie umownie zagazowanym” – opisuje autor.
Szeroka pozasportowa działalność łódzkich zrzeszeń sportowych pokazuje różnice w pojmowaniu ówczesnej aktywności fizycznej. W przekonaniu ówczesnych działaczy była ona drogą do wychowania człowieka we wszystkich aspektach jego życia. „Na uznanie zasługuje ich praca na rzecz młodzieży zaniedbanej i pozbawionej należytej opieki. To właśnie kapitał ludzki i materialny w postaci aktywistów sportowych oraz obiektów i lokali zrzeszeń, dawał młodemu pokoleniu łodzian szansę na dalszy rozwój psychofizyczny” – podsumowuje Piotr Kędzia.
Książka „Sport w Polsce międzywojennej. Działalność oświatowa stowarzyszeń sportowych w Łodzi” Piotra Kędzi ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego.
Michał Szukała (PAP)