Święta i sztukę łączy to, że uzupełniają i upiększają życie, stanowią pole wyrazu, również religijnego, tworzą związki duchowe i społeczne – czytamy. Zdaniem autorki, świętowanie to zjawisko odwieczne i zapewne wieczne, ponieważ zwycięstwo nad doczesnością trzeba co i rusz odnosić od nowa.
Najnowsza książka Marty Motyl to kolejny – po „Sztuce podglądania”, „Sztuce prowokowania” i „Sztuce fantazjowania” – zbiór esejów poświęcony sztuce. Swoje rozważania autorka rozpoczęła od „Ostatniej Wieczerzy” Leonarda da Vinci. Jej zdaniem obraz jest „sposobnością do udziału w uczcie wypływającej z przeszłości i wpływającej na przyszłość”. „Jest kamieniem milowym tak w historii Zbawienia, jak w historii sztuki” – podkreśliła Marta Motyl, dodając, że „wszak artyści przywoływali i powtarzali Leonardowskie przedstawienie po wielokroć”.
Czytelnik przeczyta również o „Bachanaliach” Tycjana (Tiziano Vecellio). W tym obrazie, malarz, tak jak da Vinci, połączył czas ziemski z czasem boskim. Jednak – jak podkreśliła autorka – „z iście pogańską beztroską, rozpasaniem i rozochoceniem”. „Takich cech nie brakuje fetującym Bachusa mieszkańcom wyspy Andros, ulubieńcom boga zresztą” - wyjaśniła.
Jedzenia i picia nie zabraknie i pod strzechą, czyli na „Chłopskim weselu” Pietera Bruegla Starszego. Autorka postrzega ten obraz jako świecki reportaż, jak jednak podkreśliła, „Bruegel, reporter uczestniczący, poczęstuje nas także dynamiką sceny i wyrafinowaniem palety godnym mistrza malarstwa”.
Autorka odwołała się także do obrazu przedstawiającego ostatnią ucztę w życiu, czyli do dzieła „Judyta odcinająca głowę Holofernesowi” Artemisii Gentileschi. Artystka – jak czytamy w książce – „chluśnie nam po oczach najbardziej krwistą czerwienią z możliwych”. Uczta, którą przedstawia ten obraz, jest najbardziej zabójcza, a zarazem najbardziej kameralna ze wszystkich opisanych w książce.
„Gdyby trzeba było podać epokę, która świętowaniem stoi, odpowiedzią byłoby rokoko — z balem nad balami” – zaznaczyła autorka. „Świętuje się, nie tylko biesiadując, świętuje się także, tańcząc i przebierając się, w tym w (para) teatralnych breweriach” – czytamy. Do „Menueta” zaprosi zatem Giovanni Domenico (Giandomenico) Tiepolo. Taniec i obraz są w atmosferze „karnawału nad karnawałami, przebieranki przebieranek, z samej Wenecji rodem”. Autorka zaznacza, że dzieło Tiepolo ciałem (formy) i duchem (treści) przynależy do rokoka.
Z balowego dorobku tej epoki czerpał Pierre-Auguste Renoir, który pokazywał rozrywki, których zażywają mieszczanie podczas tytułowego „Balu w Moulin de la Galette”. Lokalizacją Moulin de la Galette jest paryskie wzgórze Montmartre – miejsce bliskie sercom biedaków, szumowin i artystów. „+Moulin+ oznacza młyn. Na Montmartrze, który dopiero z czasem z obszaru wiejskiego zamieni się w miejski, mieściły się dwa takie obiekty. Przy jednym z nich, pochodzącym z osiemnastego stulecia, znajdował się lokal, w którym do wina serwowano placki, czyli galettes. Przed namalowaniem +Balu+ (1876) Pierre-Auguste Renoir nieraz zachodził do Moulin de la Galette, gdzie przesiadywał wraz z innymi młodymi i twórczymi bywalcami” – czytamy w książce.
Do życzeń z okazji świąt Bożego Narodzenia nawiązuje okładka magazynu „L’Illustration” autorstwa Alfonsa Muchy. Dbał on o ornamentalną ozdobność dzieł, stąd – jak dowiadujemy się z książki – nawet rytuał dopasował do rytmu właściwego swoim kompozycjom. „Świąteczne życzenia złożył za pośrednictwem wysmukłych i wzniosłych pin-up girls, które wykreował na kapłankę i ofiarę” – wyjaśniła Marta Motyl.
Zbiór esejów zamyka ten poświęcony „Maskaradzie” Tadeusza Makowskiego. W formie, jak w treści kompozycji mamy do czynienia z (para)magicznymi postaciami, marionetkami naśladującymi wyglądem dzieciarnię. „Zostały przedstawione frontalnie i rozmieszczone w dwuszeregu niczym na fotografii klasowej. Jednak nawet jeżeli się uśmiechają, to budzą dreszczyk… Swoją obecnością czy swoją obcością?” – czytamy.
Eseje Marty Motyl mają odkodować sensy zawarte w przedstawionych w zbiorze dziełach, a także odkodować sedno świętowania jako takiego oraz pokazać, w jaki sposób uroczystość wpływa na rzeczywistość. Autorka podkreśliła, że „świętowanie to zjawisko odwieczne i zapewne wieczne, ponieważ zwycięstwo nad doczesnością trzeba co i rusz odnosić od nowa”. „A święta i sztukę łączy to, że uzupełniają i upiększają życie, stanowią pole wyrazu, również religijnego, tworzą związki duchowe i społeczne” - czytamy .
Książka Marty Motyl „Sztuka świętowania. Od +Ostatniej Wieczerzy+ do +Maskarady+” ukazała się nakładem wydawnictwa Lira.
Anna Kruszyńska (PAP)