I wojna światowa doprowadziła do eksplozji nienawiści między Europejczykami i przygotowała grunt pod kolejną, jeszcze bardziej krwawą wojnę – pisze Michael S. Neiberg w „Tańcu furii”.
28 czerwca 1914 roku w Sarajewie zginął w zamachu arcyksiążę Franciszek Ferdynand. Nikt nie sądził, że wydarzenie to może doprowadzić do wojny. Europejczycy jej nie chcieli.
Jak pisze amerykański historyk, dwór wiedeński nie był szczególnie poruszony śmiercią członka domu panującego. Niektórzy wysoko postawieni członkowie dworu mieli nawet odetchnąć z ulgą uwolniwszy się od „autorytarnego, cholerycznego i ksenofobicznego” arcyksięcia, planującego zwiększenie roli Słowian w cesarstwie.
Emocje i zainteresowanie mediów zabójstwem w Sarajewie opadły już po tygodniu. „Przytłaczająca większość Europejczyków albo w ogóle zignorowała incydent, albo zbagatelizowała jego znaczenie”.
Zwrot w sytuacji nastąpił 23 lipca 1914 roku gdy Austro-Węgry wystosowały ultimatum do Serbii. Powszechnie uważano, że postawione w nim żądania były zbyt wygórowane.
Michael S. Neiberg zwraca uwagę na to, że Europa w 1914 r. nie była siedliskiem nastrojów nacjonalistycznych, które mogłyby eksplodować po zabójstwie Franciszka Ferdynanda. Animozje między narodami nie były na tyle duże, by prowadziły do wojny. Rządy nieprawdopodobnie wzmacniały i wyolbrzymiały nie tak liczne nastroje entuzjazmu społeczeństwa. Tymczasem „reakcją przytłaczającej części Europejczyków na wieść o wojnie nie był entuzjazm i radość, lecz smutek i rezygnacja.”
„Ostry ton ultimatum sprawił, że teraz to Serbię zaczęto postrzegać jako stronę poszkodowaną”. Serbia zgodziła się spełnić warunki ultimatum poza jednym, ale jak pisze Neiberg, ekstremiści w łonie monarchii austro-węgierskiej postanowili doprowadzić do wojny z Serbią niezależnie od wyniku negocjacji. Liczyli, że będzie to błyskawiczna, zakończona zwycięstwem, kampania.
Autor stwierdza, że I wojna światowa była dziełem najwyżej tuzina osób, które albo jej pragnęły, albo poczynały sobie lekkomyślnie i nieudolnie, sądząc, że kontrolują sytuację. Poczucie zagrożenia wojną wywołało u narodów europejskich wzrost nastrojów patriotycznych. Politykom europejskich mocarstw udało się przekonać społeczeństwa, że ich kraje zostały zmuszone do walki i że udział w wojnie jest w istocie aktem samoobrony. „Przekonani co do wszech miar pokojowych intencji swojego rządu cywile ochoczo jednoczyli się pod narodowym sztandarem, a wojskowi udzielali państwu pełnego poparcia”.
Neiberg zwraca uwagę na to, że Europa w 1914 roku nie była siedliskiem nastrojów nacjonalistycznych, które mogłyby eksplodować po zabójstwie Franciszka Ferdynanda. Animozje między narodami nie były na tyle duże, by prowadziły do wojny. Rządy nieprawdopodobnie wzmacniały i wyolbrzymiały nie tak liczne nastroje entuzjazmu społeczeństwa. Tymczasem „reakcją przytłaczającej części Europejczyków na wieść o wojnie nie był entuzjazm i radość, lecz smutek i rezygnacja.”
Już w pierwszych dniach wojny Europejczycy z każdej ze stron konfliktu zaczęli się wzajemnie oskarżać o rozpętanie wojny. Liczyli też, że będzie ona krótka, a więc stosunkowo mało bolesna. Jednak w miarę przedłużania się jej i lawinowego narastania liczby zabitych, zaczęła rodzić się i coraz bardziej pogłębiać nienawiść między Europejczykami. Wzmagały ja jeszcze bardziej dokonywane przez żołnierzy akty przemocy i zbrodnie wojenne – zarówno prawdziwe jak i te wymyślone przez propagandę. Zarazem to wojenne okrucieństwo wzmagało determinację żołnierzy.
„Stach przed wrogiem oraz przed potencjalnymi konsekwencjami klęski był źródłem przyzwolenia na wojnę i prowadził do demonizowania nieprzyjaciela”. Pojawiła się także chęć zemsty za śmierć kolegów-żołnierzy oraz cywilów, za zniszczone miasta.
Obraz wroga stawał się coraz bardziej przepełniony nienawiścią. Na przykład Niemcy w oczach Franzów mieli „duszę chcącego zabijać barbarzyńcy”, byli hordami dzikusów”, w oczach Brytyjczyków byli „Hunami”. „Nienawiść nie doprowadziła do wojny, lecz wojna bardzo szybko wywołała tyle nienawiści, że powodowani nią ludzie pragnęli bić się do upadłego”.
Michael S. Freiberg stwierdza, że szowinistyczne stereotypy i nacjonalizm sprzed 1914 roku nie wywołały wojny, niemniej jednak stworzyły podatny grunt na którym – gdy wybuchła - rozwinęła się w latach I wojny nienawiść. I wojna „rozsiewała gorzkie ziarna wstrętu i chęci odwetu, które przyniosły Europie faszyzm, stalinizm,ludobójstwo a wreszcie kolejna wojnę, jeszcze bardziej krwawą i wyniszczającą”.
Książka „ Taniec furii. Wybuch I wojny światowej oczami Europejczyków” ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Tst (PAP)