"Dziwne rzeczy pozostają człowiekowi w pamięci" - tak rozpoczyna Piotr Pytlakowski powieść "Wspomnienia konduktora wagonów" o swojej młodości i swoich rówieśnikach dorastających w czasach PRL-u .
Nowa książka Piotra Pytlakowskiego nie opowiada o mafii, nie ma też związku z dziennikarstwem śledczym - jak rekomenduje ją Justyna Sobolewska. Istotnie, Pytlakowski, znakomity dziennikarz, niegdyś pracujący w "Życiu", a od lat reporter "Polityki", autor głośnych reportaży, książek, filmów, które wstrząsały opinią publiczną, laureat "polskiego Pulitzera" w kategorii dziennikarstwo śledcze, tym razem napisał rzecz zupełnie inną. Pełną emocji, humoru, ironicznego dystansu, ale i dziwnej nostalgii powieść osobistą, właściwie autobiograficzną z PRL-em w tle. To rzecz o dorastaniu w latach 60. i 70.
Autor opisuje historię chłopaka z Mokotowa i rówieśników "z winkla ul. Dąbrowskiego i al. Niepodległości", który był ulubionym miejscem spotkań chłopaków z pobliskiego osiedla Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, ich miejscem bitek, awantur, zawiązywania przyjaźni, przygód rozmaitych i doskonałym punktem obserwacyjnym tego, co się w dzielnicy i mieście dzieje, swoistym forum wymiany poglądów na temat całego świata. Jest to rzecz i o zbuntowanym, zagubionym nastolatku, i o Warszawie.
"Wszyscy byliśmy zagubieni w dziwnym świecie, jaki nas otaczał. Nieprzystosowani do rzeczywistości wpadaliśmy w chłopięcy dekadentyzm, trochę dążenie do samounicestwienia, a trochę bunt, który nieustannie tlił się i parzył" - napisał we wstępie do swej opowieści Piotr Pytlakowski.
"Wszyscy byliśmy zagubieni w dziwnym świecie, jaki nas otaczał. Nieprzystosowani do rzeczywistości wpadaliśmy w chłopięcy dekadentyzm, trochę dążenie do samounicestwienia, a trochę bunt, który nieustannie tlił się i parzył" - napisał we wstępie do swej opowieści Pytlakowski.
"Dziwne rzeczy pozostają człowiekowi w pamięci" pisze autor i wspomina między innymi szok, jakiego doznał, gdy on sam, podwórkowy antysemita, zbuntowany jedenastolatek, pewnego dnia dowiedział się, że jest "i Żydem, i Polakiem".
Bohaterami opowieści Pytlakowskiego jest jego rodzina i koledzy, jak choćby nikomu nieznany pisarz Wiesiek Pastuszka, alkoholicy z tej ulicy, chłopaki z nizin, żyjący marzeniami o zmianie, których marzenia prawie zawsze okazywały się płonne. Ale pojawiają się też postaci znane: Jerzy Putrament ze swoim luksusowym samochodem alfa giuliettą, wesolutki aktor Józef Prutkowski, wielki pisarz Stanisław Dygat, mieszkający w bloku przy Dąbrowskiego, obok pętli autobusu 125, którego próbował naśladować "pisarz nikomu nieznany Wiesiek Pastuszka". Pastuszka zresztą chciał być też jak Hłasko, Dygat i James Dean zarazem, więc po pijaku bił się, z kim popadło.
Niemal codziennie pod wieczór z willi przy ul. Dąbrowskiego zmierzał ku delikatesom na rogu Dąbrowskiego i Niepodległości Władysław Broniewski. Zmierzał po wódkę i dostawał ją poza kolejką, bo kolejka na uprzejme pisarza "Dobry wieczór, proszę kolejki, czy mogę?" łagodniała. Nikt się nie ośmielił wyskoczyć z tak dobrze znanym "pan tu nie stał!".
Pojawia się też w tej książce wędrujący po dzielnicy Tadeusz Peiper. "Nie wiedzieliśmy także, kim jest Tadeusz Peiper (...). Chodził po ulicach Mokotowa w podartym płaszczu, nosił długą brodę, opierał się na lasce przypominającej sękaty kij. Wyglądał jak Jurand ze Spychowa w wersji już po oślepieniu (...) Peiperowi było całkowicie obojętne, co sądzimy o jego wyglądzie. Patrzył na nas, ale nas nie widział. Był zatopiony wyłącznie w sobie, coś mruczał, czasem machał niecierpliwie ręką do własnych myśli. Byliśmy dumni, że mamy na Górnym Mokotowie takiego oryginała". Opis tej postaci należy do bardziej poruszających fragmentów książki; świadczy o wysokim poziomie tej prozy.
Występują tu też inne znane postaci, takie jak Irena Szymańska, szefowa Czytelnika - prywatnie ciotka Pytlakowskiego, czy zaprzyjaźnieni z jego ojcem Stefan Kisielewski i Zygmunt Kałużyński. Jest to bowiem opowieść o ludziach tamtych czasów, o inteligencji, o wydarzeniach, które naznaczały życie Polaków, jak m.in. absurdalne, wydane w 1948 r. zarządzenie władz, że symbolem polskości będzie ryba karp, wyroki śmierci w aferze mięsnej, Marzec 1968 r., przymusowe wyjazdy polskich Żydów do Izraela, SB i teczki w IPN-ie.
Przede wszystkim jednak książka o tytule - jak z Hrabala - "Wspomnienia konduktora wagonów sypialnych" jest lekko awanturniczą opowieścią o przygodach, także miłosnych, które były udziałem autora, choć mogłyby z powodzeniem ubarwić wiele biografii. Bywał on bowiem nie tylko konduktorem w sleepingach, ale i salowym w szpitalu MSW, za co później trafił na listę Wildsteina. Ta historia z winkla "staliśmy tam jako dzieciaki, jako nastolatkowie, i jako młodzi mężczyźni" może być historią każdego, bo jest przedstawioną z werwą i wrażliwością rzeczą o młodości.
Anna Bernat
Piotr Pytlakowski."Wspomnienia konduktora wagonów sypialnych". Wydawnictwo Czerwone i Czarne. Warszawa 2017