Perspektywa 25 lat od zjednoczenia Niemiec sprawia, że w pamięci historycznej zaciera się historia drogi od pierwszych form sprzeciwu wobec komunizmu w NRD, aż po upadek muru berlińskiego. Rozmówcy dr. Roberta Żurka przypominają, że bez polskiej Solidarności zjednoczenie nie byłoby możliwe.
Dr Robert Żurek był pracownikiem filii Instytutu Historii PAN w Berlinie. Liczne kontakty wśród niemieckich opozycjonistów i działaczy kościołów katolickiego i ewangelickiego pozwoliły mu na zgromadzenia znacznego archiwum rozmów podsumowujących wschodnioniemieckie doświadczenie walki z komunizmem w kontekście polskich inspiracji i bezpośrednich relacji między Polakami i Niemcami walczącymi z reżimem.
W wydanej przez Muzeum Historii Polski książce dr Żurek zgromadził zapisy trzynastu rozmów z enerdowskimi opozycjonistami. Jak sam podkreśla, nie mają one w pełni charakteru reprezentatywnego dla całego środowiska enerdowskiej opozycji. Łączącą je cechą jest fakt inspirowania się polskimi doświadczeniami: „za wschodnią granicą sprzeciw przynosił pozytywne skutki, podkopywał dyktaturę i poszerzał zakres swobód społeczeństwa, spojrzenie na Polskę dawało otuchę i nadzieję”.
Równie istotne dla losów osób tworzących środowisko opozycji było ich zaangażowanie w organizowane przez kościoły działania na rzecz pojednania polsko-niemieckiego. Pierwsze zetknięcia przyszłych działaczy opozycyjnych z Polską to z reguły odwiedziny Polski w ramach Akcji Znak Pokuty, której celem było organizowanie wakacyjnych wyjazdów niemieckiej młodzieży do pracy przy porządkowaniu terenów byłych niemieckich obozów koncentracyjnych oraz budowie nowych kościołów.
Jak stwierdza jedna z działaczek Kościoła Solidarnego Esther-Marie Ullman-Goertz, nazwa tego środowiska i jego program odwoływały się do polskich doświadczeń: „Polska inspirowała nas, dostarczała wzorców myślenia i działania”.
Mimo wysokiego poziomu laicyzacji wschodnich Niemców główną rolę w budowie tej inicjatywy i późniejszych środowisk opozycyjnych odgrywały kościoły ewangelickie i katolicki w NRD. Wielu opozycjonistów było duchownymi tych związków wyznaniowych. Inni zakładali Kościół Solidarny, który w swoim programie skupiał się na żądaniach respektowania praw człowieka. Jak stwierdza jedna z jego działaczek Esther-Marie Ullman-Goertz, nazwa tego środowiska i jego program odwoływały się do polskich doświadczeń: „Polska inspirowała nas, dostarczała wzorców myślenia i działania”.
Inspiracją do antysystemowych działań był również dorobek intelektualny polskiej opozycji oraz utożsamianych z nią twórców kultury. Wśród szczególnie istotnych tekstów opozycjoniści z NRD wymieniają między innymi „Etykę solidarności” księdza Józefa Tischnera. „Polscy katolicy przygotowali pewien konstrukt etycznych uzasadnień działania, który również dla nas mógł odegrać istotną rolę” – mówi Eckart Hubner, jeden z pierwszych działaczy rodzącej się opozycji.
Również polski film stanowił inspirację dla enerdowskich działaczy. Zdaniem Hubnera historia w filmie „Człowiek z żelaza” stanowiła „przełamanie pewnego tabu”. „Delektowaliśmy się tą kipiącą, swawolną, triumfującą atmosferą w gęsto wypełnionej sali kinowej, głośnymi reakcjami na każdą puentę” - wskazał. Wielkie wrażenie wywierają wspomnienia poezji Czesława Miłosza czytanych w enerdowskim więzieniu. Co ciekawe ich przekład został zlecony przez agentów Stasi pragnących zapoznać się z jego „antysocjalistyczną twórczością”.
Książka dr. Roberta Żurka pozwala polskim czytelnikom na uświadomienie sobie wielkich różnic pomiędzy polską opozycją lat osiemdziesiątych i ruchami opozycyjnymi w NRD. Jak stwierdzają sami rozmówcy, opozycja we Niemczech Wschodnich była na tle ogromnego ruchu w PRL „niepokaźną gromadką”.
Książka dr. Roberta Żurka pozwala polskim czytelnikom na uświadomienie sobie wielkich różnic pomiędzy polską opozycją lat osiemdziesiątych i ruchami opozycyjnymi w NRD. Jak stwierdzają sami rozmówcy, opozycja we Niemczech Wschodnich była na tle ogromnego ruchu w PRL „niepokaźną gromadką”. Co ciekawe dyskusje z opozycjonistami zza Odry przypominają, że odmienne były cele obu ruchów opozycyjnych. „Dysydenci wschodnioniemieccy przeważnie dłużej niż polscy wierzyli w reformowalność realnego socjalizmu” – stwierdza dr Żurek. Jak zauważa autor, zaskakujące dla współczesnych może być również, to że celem opozycji w NRD nie było zjednoczenie Niemiec.
Inną ważną różnicą na którą zwraca uwagę Żurek jest fakt błyskawicznego zaniknięcia ruchu opozycyjnego i łączonych z nim działaczy tuż po zjednoczeniu Niemiec. Wielu byłych opozycjonistów nie zostało politykami, ale między innymi działaczami organizacji zajmujących się pojednaniem polsko-niemieckim.
Jak podkreślają niektórzy z rozmówców polskiego historyka, wciąż stoi przed nimi zadanie dokończenia tego trwającego już ponad pół wieku procesu. Jeden z inicjatorów działającej pod koniec istnienia NRD akcji „Demokracja Teraz” Konrad Weiß stwierdza: „To jeszcze potrwa zanim przełamie się stereotypy, tak by Niemcy i Polacy mogli się do siebie odnosić jak równorzędni partnerzy. Jesteśmy jednak na dobrej drodze, bo głęboko wierzę w to, że Niemcy w większości wyciągnęli wnioski z historii. Wiedzą, że ich kraj będzie miał przed sobą przyszłość, tylko kiedy jego sąsiedzi nie będą się go musieli bać”.
Robert Żurek; „Zarażeni polską wolnością. Zbiór wywiadów z działaczami enerdowskiej opozycji przeprowadzonych w latach 2011-2013”; Muzeum Historii Polski, Instytut Pamięci Narodowej, Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ rda/