Był geniuszem. Jednym z największych artystów światowego teatru. Przed nim teatru pantomimy w takim znaczeniu nie było - powiedział PAP o Henryku Tomaszewskim teatrolog, literaturoznawca i reżyser Józef Opalski. Twórca nowej formy sztuki scenicznej nazwanej teatrem ruchu urodził się 100 lat temu.
Tomaszewski był wybitnym tancerzem, choreografem, mimem, reżyserem i autorem scenariuszy. Urodził się sto lat temu, 20 listopada 1919 roku w Poznaniu.
"Tomaszewski był geniuszem. Jednym z największych artystów światowego teatru. Przykro, że tak się o nim w Polsce zapomina, a przecież ze swoją pantomimą kilka razy objechał świat" – powiedział PAP Opalski, zaznaczając, że "to właśnie Tomaszewski założył i wymyślił teatr pantomimy". "Oczywiście w historii teatru byli już wcześniej wielcy mimowie, ale teatru pantomimy w takim znaczeniu nie było. Był artystą niezwykle oryginalnym" - ocenił.
Założyciel Wrocławskiego Teatru Pantomimy, jego dyrektor i autor scenariuszy do wszystkich przedstawień, jedna z najważniejszych postaci polskiego i światowego teatru drugiej połowy XX wieku, przyszedł na świat w polsko-niemieckiej rodzinie jako Henryk Karol Robert König, syn Kasimira Königa i Jadwigi z domu Jakisrz. Po wojnie wyjechał do Krakowa, gdzie w latach 1945-47 uczył się w Studio Dramaturgicznym Iwo Galla i szkole tanecznej Feliksa Parnella. Przez rok współpracował wówczas z Polskim Teatrem Akademickim. Od 1949 roku przez dziesięć lat był solistą Opery Wrocławskiej, gdzie zatańczył 11 uznanych za wybitne ról: m.in. Pawia w "Pawiu i dziewczynie" Tadeusza Szeligowskiego (1949) oraz Diabła w "Panu Twardowskim" Ludomira Różyckiego (1953).
W 1956 roku założył Studio Pantomimy, z którym zdobył nagrodę zespołową oraz złoty medal za mimodram "Płaszcz" wg Mikołaja Gogola na Światowym Festiwalu Młodzieży. Tego typu inicjatywa była pierwszą w Polsce. W 1959 w roku przekształcono je we Wrocławski Teatr Pantomimy.
"Pantomima +mówi+ czystym językiem teatru, przecież gdzieś u kolebki teatru był właśnie ruch. Niewątpliwie jest to teatr kreacyjny, pracujemy od zera, nie mając tekstu mim musi wszystko sam z siebie stworzyć. Ruch, gesty, mimika muszą być przy tym na tyle wiarygodne, aby widz zrozumiał obraz i jego przesłanie" – wyjaśniał w 1985 roku podczas rozmowy z Ritą Gołębiewską dla "Tygodnika Kulturalnego" Tomaszewski. W tym samym wywiadzie reżyser opowiadał, dlaczego uprawia pantomimę: "Marzył mi się teatr stanowiący połączenie dramatu i baletu, teatr ruchu i gestu. Chciałem i nadal chcę udowodnić, że pantomima ma prawo współistnienia na równi ze spektaklem dramatycznym, że potrafi zorganizować pełne widowisko, które operuje także plastyką, światłem, muzyką. Jeśli zaś chodzi o mój rodowód - w pantomimie jestem samoukiem".
Opalski wspominał, że kiedy prowadził konferencję prasową Tomaszewskiego w Rzymie (przyjechał tam na gościnne występy ze swoja pantomimą) widział, jak tam "przyjmuje się Tomaszewskiego". "Wtedy na świecie funkcjonowały dwa nazwiska polskiego teatru: Tomaszewski i Grotowski" - podkreślił.
Zrealizowane przez niego w Teatrze Polskim we Wrocławiu "Gry w zabijanego" wg Eugene'a Ionesco uznano za kongenialne. Oprócz polskich scen Tomaszewski pracował również m.in. w Szwecji, Norwegii i RFN, a także w teatrach Kopenhagi, Oslo i Amsterdamu.
"Jeżeli znalazłbym odpowiednie słowo o Tomaszewskim, oprócz podziwu dla wielkiego artysty, to byłoby to słowo czułość. Traktowałem Henryka z nabożną czułością. Był człowiekiem niesłychanie dla mnie życzliwym i dobrym. Takim pozostaje w mojej pamięci. Tylko żal i przykro, że tak szybko się o takich wielkich ludziach zapomina" – dodał prof. Opalski.
W 1988 roku, udzielając wywiadu dla "Życia Literackiego", reżyser zdradził, że zawsze fascynował go ruch i młodość: "Musiałem poznać arkana tańca, by znaleźć własną drogę, własny wyraz. W pewnym momencie zaczęło się więc to marzenie określać. Stworzyć teatr ruchu. Poprzez środki ruchowo-pantomimiczne pragnąłem dotrzeć do tej sfery rzeczywistości ludzkiej, która wymyka się i baletowi i teatrowi słowa".
Przez 45 lat reżyser prowadził swój teatr. Konsekwentnie kształtował swój zespół. Sam był jego najlepszym aktorem, inscenizatorem, choreografem i autorem. Ruchem zastąpił słowa, obrazując tym samym myśli, sny i wyobrażenia. Stworzył nowoczesny język ciała, sięgając po całą paletę środków artystycznych. Podkreślał, że zadaniem pantomimy jest afirmacja człowieka i afirmacja życia.
Nie ograniczał się jednak tylko tańca i pantomimy. Podejmował także próby reżyserii dramatycznej - m.in zrealizował inscenizacje dramatów Stanisława Wyspiańskiego "Protesilasa i Laodamię" w Teatrze Polskim we Wrocławiu w 1969 roku. 30 lat później na deskach Teatru Narodowego w Warszawie zrealizował swoje ostatnie przedstawienie "Traktat o marionetkach" wg Heinricha von Kleista.
W 2017 roku, 27 marca w Międzynarodowym Dniu Teatru, otwarto we Wrocławiu Muzeum Teatru nazwane im. Henryka Tomaszewskiego. Przy tej okazji dr Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia, powiedział: "W historii naszego miasta raz tylko zjawił się taki człowiek, który stworzył inny rodzaj teatru, inny rodzaj pantomimy. Bardzo czytelny i na całym świecie odbierany z wielką życzliwością. To Tomaszewski otworzył okno na świat Wrocławiowi i polskiej kulturze i to z tego względu on jest patronem tego miejsca". Podkreślając, że Wrocław już od wielu lat jest miejscem kojarzonym z teatrem dyrektor dodał, że dwa teatry, które "otworzyły Wrocławiowi okno na świat – to Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego oraz Wrocławski Teatr Pantomimy Henryka Tomaszewskiego".
Związany wiele lat z teatrem pantomimy tancerz i mim Zbigniew Szymczyk wspominał w jednym z wywiadów: "Miałem tę okazję pracować z Henrykiem Tomaszewskim przez prawie 17 lat. I był to wielkiego formatu artysta, choreograf. Ale też znawca muzyki, co dawało obraz wielkiego człowieka". "Stworzył światowej sławy +teatr ruchu+. Stworzył wyjątkowy teatr na skalę światową. Właściwie nie ma takiego teatru na świecie – dodał artysta.
Tomaszewski odszedł od francuskiej tradycji mimu czystego. Stworzył widowiskowe, wieloobrazowe przedstawienia pantomimiczne, które sam nazwał choreodramami.
Prócz teatru i tańca, pasją artysty było kolekcjonowanie lalek. Swój zbiór przekazał Muzeum Lalek w Karpaczu. Był wielokrotnie nagradzany, m.in w 1967 roku za inscenizację i reżyserię "Męczeństwa i śmierci Marata" Petera Weissa w Teatrze Polskim w Poznaniu, czy w roku 1973 za reżyserię, inscenizację i choreografię do "Legendy" Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze. W roku 2000 otrzymał nagrodę im. Konrada Swinarskiego za całokształt twórczości oraz nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rok 1999 za całokształt twórczości w dziedzinie teatru.
11 listopada 1996 za wybitne zasługi dla kultury narodowej został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Zmarł 23 września 2001 roku w Kowarach. Spoczął na zabytkowym cmentarzu przy świątyni Wang w Karpaczu. (PAP)
Autor: Mateusz Wyderka
mwd/ wj/