Była „sobiepańska”. Ekscentryczna i niezależna. Nie interesowały jej żadne role przypisywane społecznie kobietom. Plotkowano, że kochała się w Piłsudskim, ale nikt z badaczy nie znalazł na to żadnych dowodów – powiedziała PAP Joanna Kuciel-Frydryszak, biografka Kazimiery Iłłakowiczówny. Poetka zmarła 40 lat temu, 16 lutego 1983 r.
W ubiegłym roku minęło 130 lat od urodzin Kazimiery Iłłakowiczówny, choć dokładna data jej przyjścia na świat nie jest znana. Niektóre źródła podają, że urodziła się w roku 1888, inne – że w 1892. Nie jest wykluczone, że poetka, podobnie jak wiele jej rówieśnic, nieco kokieteryjnie odmładzała się, korzystając z niezbieżności dat w archiwaliach i księgach parafialnych.
„Przyznawała, że data urodzenia, którą się posługuje, jest niepewna, ponieważ jej akt urodzenia wraz z innymi dokumentami zostały zniszczone i nie było możliwości precyzyjnie tego ustalić” – mówiła PAP biografka poetki Joanna Kuciel-Frydryszak, autorka publikacji „Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie” (2017). Pewne jest tylko, że rodzinnym miastem Iłłakowiczówny było Wilno.
„Potępiona jestem i przeklęta i spod wszelkiego prawa wyjęta” – napisała poetka w wierszu pt. „Córka czarownicy”. Według Kuciel-Frydryszak przytoczone słowa liryku dobitnie oddają mroczny stan ducha, który towarzyszył artystce – w pewnym stopniu może nawet do końca życia.
Iłłakowiczówna, dziś uważana z jedną z najbardziej cenionych poetek dwudziestolecia międzywojennego, istotnie dźwigała na sobie brzemię, z którego nie mogła się wyzwolić. Jak sama powtarzała: paliła ją gorycz publicznego wykluczenia. Jakie było tej goryczy źródło? Pokuta, którą miała odprawiać, nie wynikała ani z jej decyzji, ani z jej przewinień. Odpowiedzialni byli za nią rodzice. Kazimiera i jej siostra Barbara były owocem nieformalnego związku Barbary Iłłakowiczówny i Klemensa Zana, oficjalnie żonatego z inną kobietą.
W młodych latach Kazimiera często napotykała pogardliwy wzrok ludzi, wytykano ją palcami, niejako mówiąc wprost: bękartka. Mimo to łłakowiczówna miała we krwi wyjątkowo szlachetne dziedzictwo. Jej dziadkiem był Tomasz Zan, pamiętany dziś przede wszystkim jako przyjaciel Adama Mickiewicza, współzałożyciel Towarzystwa Filomatów i prezes Towarzystwa Filaretów (mówi się, że to on zapoznał autora „Dziadów” z Marylą Wereszczakówną i pośredniczył w ich miłosnej korespondencji). Być może właśnie po dziadku Kazimiera odziedziczyła nie tylko miłość do poezji, ale i pewien rys charakteru. Jak podkreślała Kuciel-Frydryszak: „Kazimiera była +sobiepańska+. Ekscentryczna i niezależna. Nie interesowały jej żadne kobiece role, jakie chciało przypisać jej społeczeństwo. Plotkowano, że kochała się w Piłsudskim. Żaden z badaczy biografii autorki +Lotów ikarowych+ nie znalazł jednak dowodów na to, by kiedykolwiek była z kimś związana lub – zwyczajnie w kimś zakochana”. Przeżyła życie w pojedynkę, na swój sposób samotniczo, niechętna przystępowaniu do jakichkolwiek grup i koterii.
„Iłła” – tak kazała mówić do siebie jeszcze w czasach wczesnej młodości. Uważała, że Kazimiera to imię dla niej nazbyt pospolite, w jej czasach wyjątkowo powszechne. Wcześnie osieroconą Kazimierę przyjęła pod swój dach arystokratka Zofia z Platerów Buyno. To ją „Iłła” do końca życia nazywała swoją prawdziwą matką. Ale w nowym domu panował dryl, a dzieci wychowywano surowo. „Zofia i Kazimiera podczas posiłków siedziały przy różnych stołach i miały osobne menu. Dzieciom odmawiało się frykasów, a za takie uważało się na przykład jabłka lub kilka plasterków szynki. Jako dorastająca panna Kazia musiała leżeć na specjalnej desce, żeby nabrać odpowiedniej postawy. To było wychowanie trochę w duchu protestanckim, miało być nauką dyscypliny. Iłłakowiczówna wiele na tym skorzystała, bo nauczyła się, że ciężka praca jest wartością” – opowiadała Kuciel-Frydryszak. Opuściwszy dom Buyno, Kazimiera krztałciła się m.in. w Petersburgu i w Oksfordzie.
Zadebiutowała wierszem „Jabłonie” na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” (nie miała jeszcze wówczas nawet dwudziestu lat). Niezadługo (w 1911) ukazał się jej pierwszy tomik poetycki pt. „Ikarowe loty”. Twórczość Iłłakowiczówny cenili m.in. Skamandryci, ale jej nie było po drodze z żadną grupą poetycką. Wycofała się ze Skamandra, choć zrobiła to dyplomatycznie i po cichu – poprosił ją o to Antoni Słonimski, który obawiał się, że odejście poetki będzie głośne i szeroko komentowane ze szkodą dla reputacji grupy.
Jak zwracała uwagę biografka „Iłły”, poetka została wychowana w duchu etosu przedwojennej inteligencji. To nauczyło ją, by nie wahać się, gdy trzeba stanąć w obronie innych, mniej uprzywilejowanych klasowo; gdy trzeba wygłaszać poglądy, które wielu z jej otoczenia mogłyby być nie w smak. Publicznie potępiła ruchy antysemickie, przez co straciła poparcie przyjaznych jej jeszcze wówczas grup narodowców.
Nie uważała się przede wszystkim za poetkę, dumą napawało ją nazywanie siebie urzędniczką, kiedy w latach wolnej Polski po 1918 r. powierzono jej posadę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i pracę w otoczeniu bliskim Piłsudskiemu. W niedługim czasie została jego osobistą asystentką.
Jak mówiła autorka jej biografii: „Przyjmuje się, że praca w urzędzie nie pasuje do osobowości poetyckiej. Iłłakowiczówny to nie dotyczyło. Ona rozkwitała jako urzędniczka MSZ. Była rzeczowa, konkretna, świetnie zorganizowana. Owocowało wychowanie, jakie odebrała u przybranej matki - umiała ciężko pracować. Pisania wierszy nie uważała za pracę, nigdy nie chciała uprawiania poezji uczynić zawodem. Miała także świadomość, że poezja nigdy nie jest pewnym źródłem utrzymania, a przecież w kwestiach finansowych musiała radzić sobie zupełnie sama. Nie miała żadnego majątku, mogła liczyć tylko na siebie".
W MSZ choć zaczynała jako urzędniczka bardzo niskiego szczebla, była jedną z pierwszych kobiet na stanowiskach urzędniczych w Polsce. „Myślę, że poza płcią, z powodu której ewidentnie doświadczała dyskryminacji, jej pryncypialność i bezkompromisowość w bronieniu swoich zasad nie zawsze pomagały jej w relacjach z kolegami z urzędu” – wyjaśniała Kuciel-Frydryszak. Podobno Piłsudski mawiał: "Wprawdzie ty nie jesteś w wojsku kobietą, tylko Kazią, ale tego nikt nie może wiedzieć na zewnątrz". Kazimiera nie rozumiała, dlaczego z racji płci mają być jej odbierane przywileje należne mężczyznom.
Jakie były jednak poglądy polityczne i społeczne Iłłakowiczówny? „W pewnym sensie była państwowcem, dla niej zaszczytem było pracować dla Polski. Uważała, że można to robić ponad podziałami, co okazało się piękną iluzją jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym” – tłumaczyła Kuciel-Frydryszak. „Po II wojnie światowej, gdy wróciła do Polski z Rumunii, nadal chciała pracować w MSZ, tym razem PRL-owskim, choć jej stosunek do nowego ustroju był mało entuzjastyczny. Oczywiście o tym, by zatrudnić w ministerstwie dawną sekretarkę Piłsudskiego, nie mogło być nawet mowy. Jeszcze w 1981 r. na pytanie dziennikarza, co myśli o Polsce, ponad 90-letnia, niewidoma już Iłłakowiczówna, odpowiedziała: +Te spory nie mają żadnego znaczenia, ważne, że Polska jest+. Trzeba pamiętać, że w 1918 r. poetka)) miała niemal 29 lat, niepodległa Polska nie była dla niej oczywistością, tylko rodzajem cudu” – dodawała autorka biografii „Iłły”.
Życiorys Iłłakowiczówny naznaczyły dwie wojny światowe. Podczas pierwszej była pielęgniarką w lazaretach przy wojsku carskim. Podczas drugiej wyemigrowała do Rumunii, następnie wróciła do Polski i zamieszkała w Poznaniu. Zmarła 16 lutego 1983 r.
Była autorką osiemnastu tomów poetyckich (ostatni, pt. „Odejście w tło”, ukazał się w 1976 r.), książek prozatorskich, wierszy dla dzieci i przekładów. Literaturoznawcy nierzadko podkreślali, że utwory poetyckie Iłłakowiczówny dążyły do ascetycznej wręcz prostoty. W swoich inspiracjach nie stroniła od tekstów biblijnych. Doceniano ją także jako autorkę najoryginalniejszych erotyków swoich czasów. Jej najgłośniejsze tomy, jak choćby „Trzy struny” (1917), „Śmierć Feniksa” (1922), „Połów” (1926), „Płaczący ptak” (1927), „Popiół i perły” (1930), „Ballady bohaterskie” (1934), nie są już tylko kanonem lektur, zalegających na zakurzonych półkach bibliotecznych regałów. Dzisiejszy świat zmienia się w równie zawrotnym tempie jak sto lat temu. W tym świecie wiersze „Iłły” mają szansę na nowo stać się odkryciem dla współczesnych czytelników.(PAP)
Autorka: Malwina Wapińska
mwp/ skp/