Aktorstwo jest jak relacja miłosna, czyż nie? Zakochujesz się w nim, po czym odkochujesz i musi na nowo cię uwieść – mówi Cate Blanchett. Jedna z największych ikon światowego kina będzie przewodniczącą jury konkursu głównego tegorocznego festiwalu Energa Camerimage w Toruniu.
Ma pozycję jednej z najwybitniejszych i najbardziej wszechstronnych aktorek w historii kina. Jej talent i odwagę doceniono wszystkimi najważniejszymi nagrodami branżowymi. Jest muzą wielu artystów i fotografów. Aktorstwu poświęciła już ponad 30 lat i uważa je za najbardziej absorbujący projekt swojego życia. Jak przyznaje, osiągnęła już ten etap, w którym doskonale rozumie, dlaczego niektórzy jej koledzy rozważają zakończenie kariery. Według niej, chcą w ten sposób zachować "resztki zdrowia psychicznego". "To nie jest sporadyczne poczucie. Myślę tak codziennie, może co tydzień. Aktorstwo jest jak relacja miłosna, czyż nie? Zakochujesz się w nim, po czym odkochujesz i musi na nowo cię uwieść" – zwróciła uwagę na łamach Vanity Fair.
Początki jej romansu z aktorstwem sięgają czasów szkoły średniej. Urodzona 14 maja 1969 r. na przedmieściach Melbourne, Cate Blanchett była szefową szkolnej grupy teatralnej. Grała w spektaklach i sama je reżyserowała. Wtedy jeszcze nie brała pod uwagę, że mogłaby uczynić z tego sposób na życie. Podjęła studia z ekonomii i historii sztuki na Uniwersytecie w Melbourne. Dopiero po kilku latach zamieniła je na Narodowy Instytut Teatralny w Sydney. Zaczynała od występów w Sydney Theatre Company. Można było oglądać ją w spektaklach "Oleanna" w reż. Michaela Gowa, "Electra" Lindy Davies i "Hamlet" Neila Armfielda. Na ekranie pojawiła się po raz pierwszy w 1990 r. w egipskiej produkcji "Kaboria" Khairy Beshary. Sześć lat później powierzono jej główną rolę w "Parklands" Kathryn Millard. Stworzyła postać Rosie, która odkrywa prawdę o życiu swojego ojca na podstawie jego pamiętnika.
Złoty Glob dla najlepszej aktorki dramatycznej i pierwszą nominację do Oscara przyniosła Blanchett w 1999 r. pierwszoplanowa rola królowej Elżbiety I w "Elizabeth" Shekhara Kapura. Siedem lat później powróciła do tej kreacji w "Elizabeth: Złotym wieku". Również tym razem ubiegała się o nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej. Dotychczas sięgnęła po nią dwa razy - w 2005 r. za drugoplanową rolę Katharine Hepburn w "Aviatorze" Martina Scorsese i w 2014 r. za pierwszoplanową kreację Jasmine w "Blue Jasmine" Woody'ego Allena. Odbierając statuetkę, Cate stwierdziła, że praca na planie "Blue Jasmine" stanowiła syntezę jej doświadczeń filmowych i teatralnych. "Dziękuję widzom, którzy przyszli do kin i być może tym z nas w branży, którzy wciąż trzymają się bezsensownej idei, że filmy o kobietach są niszowymi doświadczeniami. Nie są. Publiczność chce je oglądać" – przypomniała.
Zagrała również m.in. elfkę Galadrielę w trylogii "Władca pierścieni", tajemniczą panią psychiatrę w "Zaułku koszmarów" Guillermo del Toro, ukochaną tytułowego bohatera w "Ciekawym przypadku Benjamina Buttona" Davida Finchera oraz pułkownik Irinę Spalko w "Indianie Jonesie i Królestwie Kryształowej Czaszki" Stevena Spielberga. Nigdy nie stroniła od trudnych, wymagających ról. W "Płotce" Rowana Woodsa była narkomanką układającą życie na nowo. W "Notatkach o skandalu" Richarda Eyre’a - nauczycielką nawiązującą romans z piętnastoletnim uczniem, w "Carol" Todda Haynesa – dojrzałą kobietą przeżywającą fascynację młodą fotografką, a w "I'm Not There. Gdzie indziej jestem" Haynesa – Bobem Dylanem. "Chciałam nim zostać. Po raz pierwszy miałam takie poczucie. Naprawdę chciałam być Dylanem. Nic go nie obchodziło. Podążał własną drogą" – wspomniała, cytowana przez Vogue.
W 2023 r. kolejną szansę na Oscara zapewniła Cate pierwszoplanowa kreacja w "Tar" Todda Fielda. Grana przez nią Lydia Tar to wybitna kompozytorka i dyrygentka, która jako pierwsza kobieta w historii staje na czele największej niemieckiej orkiestry. W życiu prywatnym zaś – partnerka koncertmistrzyni, mama adoptowanej dziewczynki. Jej kariera staje pod znakiem zapytania, gdy zostaje oskarżona o przemocowe traktowanie młodych kobiet. "Kryzys Lydii odzwierciedla w pewien sposób kryzys społeczny. Kiedy - tak jak ona - osiągnie się pozycję autorytetu i władzy, jak można wciąż ewoluować? Nie chcę, by zabrzmiało to górnolotnie, ale wszyscy w społeczeństwach zadajemy sobie to pytanie. Jak możemy zacząć od nowa? Jak cofnąć te toksyczne sytuacje, w których się znaleźliśmy?" – zwróciła uwagę aktorka w rozmowie ze Screen Daily.
Blanchett współpracuje od lat ze swoim mężem, australijskim dramaturgiem i scenarzystą Andrew Uptonem. Od 2008 r. do 2013 r. współdzielili obowiązki dyrektorów Sydney Theatre Company. Jeszcze wcześniej, w 2000 r., założyli firmę producencką Dirty Films wspierającą kino niezależne. W swoim portfolio mają m.in. "Płotkę" Woodsa, "Burning" Evy Orner i "Niepamięć" Christosa Nikou. Ostatnio wyprodukowali obraz "The New Boy" Warwicka Thorntona, w którym Cate zagrała jedną z głównych ról. Stworzyła portret Eileen, zakonnicy prowadzącej sierociniec, do którego pewnej nocy zostaje podrzucony aborygeński chłopiec. Udział w tym filmie miał dla niej znaczenie głęboko osobiste. Kiedy miała 10 lat, jej ojciec zmarł na zawał serca. Potrzebowała ukojenia i nadziei, dlatego zainteresowała się katolicyzmem. "Chciałam zrozumieć, jak to możliwe, że jednego dnia tata był obok mnie, a następnego dnia zniknął. Miałam nadzieję, że Bóg powie mi: +Twój ojciec gra w golfa – zobaczysz go za kilka lat+. Niestety, tak się nie stało" – wspomniała, cytowana przez BBC.
Obok pracy aktorskiej i producenckiej Blanchett angażuje się w działalność dobroczynną. Udziela się w organizacji Australian Conservation Foundation na rzecz ochrony australijskiego środowiska naturalnego. Jest inicjatorką funduszu dla twórczyń, filmowców transpłciowych i niebinarnych. W 2016 r. została Ambasadorką Dobrej Woli przy Wysokim Komisarzu ONZ ds. Uchodźców w Parlamencie Europejskim. W ramach swojej misji podróżowała do Jordanii, Nigru i Sudanu Południowego. "Kluczowe jest skupienie się na kwadracie edukacyjnym i wsparciu społeczności przyjmujących. Cele zrównoważonego rozwoju ONZ nie zostaną osiągnięte, póki uchodźcy nie znajdą się w ich centrum. Ludzie na całym świecie powinni usłyszeć głosy samych uchodźców, dowiedzieć się, czego potrzebują i jak mogą pomóc wypracować rozwiązania" – powiedziała agencji Reuters.
Jednak najważniejsze miejsce w życiu 55-letniej aktorki zajmuje rodzina. Z Uptonem, którego poślubiła w 1997 r., ma trzech synów. W 2015 r. para adoptowała dziewczynkę. Przez długi czas mieszkali w Sydney, ale w 2020 r. przeprowadzili się na brytyjską wieś. Nie udzielają się w social mediach, konsekwentnie strzegą swojej prywatności. "Miło opowiada się o moich dzieciach i wspaniałym mężu, ale nie chcę, żeby to było +bla, bla bla+ i nie chcę posunąć się za daleko w zwierzeniach. Sama nie interesuję się tym, co gwiazdy jedzą na śniadanie i gdzie robią zakupy. Lubię po prostu oglądać filmy z ich udziałem. Dlatego nie opowiadam zbyt dużo o prawdziwej Cate Blanchett" – skomentowała w wywiadzie opublikowanym na swoim fan page’u.
Już w listopadzie artystka przyjedzie do Torunia na festiwal Energa Camerimage, gdzie będzie przewodniczącą jury konkursu głównego. Doświadczenie w tej materii zdobyła na najważniejszych światowych festiwalach. W 2018 r. kierowała pracami jurorów konkursu głównego w Cannes, a dwa lata później – w Wenecji. Jak zapowiedzieli organizatorzy Camerimage, tym razem Cate będzie nie tylko przewodniczyć obradom, ale też weźmie udział w wydarzeniach wystawienniczych towarzyszących festiwalowi. "Filmy są jak błyskawice zamknięte w butelce, a ja miałam ogromny przywilej współpracować z niektórymi z ich największych pogromców – autorami zdjęć, którzy na zawsze zmienili nie tylko mój styl pracy, ale także sposób, w jaki patrzę na świat. Znaleźć się w ich otoczeniu na Energa Camerimage to prawdziwe spełnienie marzeń" – zaznaczyła Blanchett, cytowana w komunikacie.
Polska Agencja Prasowa jest jednym z patronów medialnych 32. festiwalu Energa Camerimage w Toruniu. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ aszw/