Minister sprawiedliwości Bawarii Winfried Bausback przyznał w środę, że w przypadku kolekcji obrazów pochodzącej przynajmniej częściowo z rabunku w III Rzeszy administracja tego kraju związkowego popełniła poważne błędy i zaniechania.
Informując posłów z komisji kultury bawarskiego parlamentu (landtagu), Bausback powiedział, że kierowane do ministerstwa sprawiedliwości w Monachium od listopada 2011 roku raporty w sprawie kontrowersyjnego zbioru sztuki nie docierały do ministra. Jak wynika z jego wypowiedzi, osobisty sekretarz poprzedniej szefowej resortu Beate Merk stawiał na nich swoją parafkę, nie informując przełożonej. Zarówno Merk, jak i Bausback twierdzą, że dowiedzieli się o istnieniu kolekcji z mediów.
Funkcjonariusze policji zabezpieczyli w lutym 2012 roku w jednym z prywatnych mieszkań w Monachium unikalną kolekcję składającą się z 1280 eksponatów, w tym prace Picassa, Chagalla, Noldego, Mackego, Matisse'a, Liebermanna i Dixa, o wartości oszacowanej przez media na miliard euro. Władze Bawarii utrzymywały fakt odkrycia zbiorów przez półtora roku w tajemnicy. W zeszłym miesiącu o sprawie poinformował jako pierwszy tygodnik "Focus".
Grupa ekspertów powołana przez niemiecki rząd oraz władze Bawarii przypuszcza, że połowa eksponatów z odebranej Gurlittowi kolekcji może należeć do kategorii sztuki zrabowanej przez nazistów. Około 300 płócien stanowi według wstępnych badań niepodważalną własność Gurlitta.
Posiadaczem cennej kolekcji jest obywatel austriacki Cornelius Gurlitt, który odziedziczył ją po swoim ojcu, znanym marszandzie Hildebrandzie Gurlitcie. Historyk sztuki handlował na polecenie władz III Rzeszy obrazami uznanymi przez nazistów za "sztukę zdegenerowaną", pochodzącymi z muzeów lub skonfiskowanymi czy też odkupionymi po zaniżonej cenie od prawowitych właścicieli, w większości Żydów.
Grupa ekspertów powołana przez niemiecki rząd oraz władze Bawarii przypuszcza, że połowa eksponatów z odebranej Gurlittowi kolekcji może należeć do kategorii sztuki zrabowanej przez nazistów. Około 300 płócien stanowi według wstępnych badań niepodważalną własność Gurlitta.
Bausback skrytykował na forum bawarskiego parlamentu wcześniejszą decyzję o powierzeniu zadania zbadania pochodzenia dzieł sztuki jednej osobie. W ten sposób zbadanie całej kolekcji musiałoby zająć ponad 40 lat. Pracujący obecnie nad rozwiązaniem zagadki pochodzenia obrazów "taskforce" liczy osiem osób. Zdjęcia obrazów są stopniowo publikowane na stronie internetowej www.lostart.de.
Bawarski minister sprawiedliwości zapowiedział skierowanie do Bundesratu, drugiej izby parlamentarnej będącej przedstawicielstwem krajów związkowych, projektu ustawy zmieniającej przepisy o przedawnieniu spraw dotyczących restytucji dzieł sztuki. Ustawy sankcjonujące konfiskatę przez nazistów obrazów z muzeów i innych placówek publicznych uważane są nadal za obowiązujące, a rabunek dzieł sztuki od osób prywatnych uległ najczęściej przedawnieniu.
Zmiany przepisów i zwrotu skradzionych eksponatów domagają się organizacje żydowskie, w tym Światowy Kongres Żydów (WJC).
Media szacowały początkowo wartość całej kolekcji na miliard euro. Szef Monachijskiego Domu Aukcyjnego Auktionshaus Robert Ketterer powiedział agencji dpa, że wartość obrazów nie przekracza 30 mln euro.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/