Wykonanie piosenki jest jak odegranie krótkiej sceny - mówi PAP aktorka, wokalistka Ewa Konstancja Bułhak, która przygotowuje spektakl złożony z utworów Jerzego Wasowskiego. W maju przypada 100. rocznica urodzin tego artysty.
PAP: W kontekście przypadającej w maju rocznicy, 16 marca w Teatrze Narodowym w Warszawie odbędzie się premiera spektaklu muzycznego "Siodło pegaza", reżyserowanego przez panią, w którym wykonuje pani piosenki Wasowskiego.
Ewa Konstancja Bułhak: Oprócz mnie w spektaklu śpiewają też Marcin Przybylski i Paweł Paprocki. Ich rola jest równorzędna z moją rolą. Na scenie jesteśmy we trójkę i wspólnie próbujemy - przez piosenki, muzykę Wasowskiego – "osiodłać" pegaza. Na scenie towarzyszy nam akompaniament fortepianu, skrzypce, kontrabas i perkusja. Autorem aranżacji jest Jakub Lubowicz.
PAP: Jaka jest myśl przewodnia spektaklu?
E.K.B.: Mottem przedstawienia są piosenki - właśnie dzięki wyobraźni i muzyce Jerzego Wasowskiego, ale także dzięki fenomenalnym tekstom m.in. Jeremiego Przybory, Jana Brzechwy i Anny Borowej, z której tekstami nigdy wcześniej się nie spotkałam.
Ewa Konstancja Bułhak: "W piosenkach Wasowskiego niesamowite jest to, że jeżeli śpiewa się je zgodnie z zapisanymi przez niego nutami, to znajduje się w tych utworach wszystko, czego potrzeba - od a do z. Jeśli zaśpiewa się je najpiękniej jak się da, nie trzeba wkładać w nie już nic oprócz serca, bo Wasowski wymyślił wszystko logicznie i po mistrzowsku".
PAP: Wasowski kojarzy się najbardziej z piosenkami, które skomponował dla Kabaretu Starszych Panów. Pani sięgnęła po utwory mniej znane, często niepublikowane.
E.K.B.: W spektaklu jest 16 piosenek i faktycznie tylko cztery z nich to piosenki z Kabaretu Starszych Panów: "Szarp pan bas", "Panienka z temperamentem", "A ta Tola" i "Zmierzch".
Większość piosenek wykonywanych w spektaklu to mało kojarzone z twórczością Jerzego Wasowskiego utwory - na przykład piosenki "Szczęścia nie szukaj daleko", czy "Złoty pierścionek". To powszechnie znane utwory, ale najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, że muzykę do nich skomponował Jerzy Wasowski. Mnie urzekły też jego piosenki, które pisał dla dzieci, ale tu nie było już, niestety, miejsca.
PAP: A skąd tytułowe "Siodło pegaza"? Nie znalazłam utworu o takim tytule wśród piosenek Wasowskiego.
E.K.B.: Szukałam właściwego tytułu, który połączyłby wszystkie piosenki i oddał klimat przedstawienia. Andrzej Poniedzielski zaproponował „Siodło pegaza” i to był dla mnie strzał w dziesiątkę. Ten spektakl to rzecz o wyobraźni, wolności. Cudownie nam danych. Bez których to co robię nie miało by sensu.
PAP: Czym jest dla pani piosenka?
E.K.B.: Piosenka jest sposobem wyrażenia się aktora. Swoim studentom tłumaczę, żeby traktowali piosenkę jak krótką scenkę, opowieść o człowieku.
W piosenkach Wasowskiego niesamowite jest to, że jeżeli śpiewa się je zgodnie z zapisanymi przez niego nutami, to znajduje się w tych utworach wszystko, czego potrzeba - od a do z. Jeśli zaśpiewa się je najpiękniej jak się da, nie trzeba wkładać w nie już nic oprócz serca, bo Wasowski wymyślił wszystko logicznie i po mistrzowsku.
PAP: Jest jakaś recepta na właściwe wykonanie piosenki?
E.K.B.: Trzeba wiedzieć o czym się śpiewa. Nawet wykonując wokalizę, bo poprzez nią można przekazać fantastyczne emocje. Piosenka musi być dobrze zaśpiewana - to jest klucz do jej zrozumienia. Parlando (śpiewać w sposób zbliżony do mowy - PAP), czarna suknia i dymek z papierosa - nie wystarczą.
PAP: Jak długo przygotowywała się pani do spektaklu?
E.K.B.: Pomysł pojawił się w ubiegłym roku, w związku z tym, że zagrałam w spektaklu "Smuteczek, czyli ostatni naiwni" - projekcie, który robił Maciej Stuhr. Od tamtej pory czułam, że musi przyjść czas na realizację większego projektu z piosenkami pana Wasowskiego i Przybory. Potem nastąpiły rozmowy z panem Grzegorzem Wasowskim i panią Moniką Wasowską. Dostałam od nich stos płyt z fantastycznymi piosenkami, utworami z lat 50., wykonywanymi np. przez Violettę Villas "Szczęścia nie szukaj daleko", czy śpiewaną przez Bohdana Łazukę piosenka "Torreador i kastaniety".
Wykorzystuję też teksty pochodzące ze słuchowisk, które pisane były dla Teatru Polskiego Radia. Uwielbiam radio i sposób grania w latach 50., tamten kunszt. Ja w ogóle chyba jestem stamtąd, z tamtych lat. Trochę się kocham w tym stylu - ówczesnej klasyce, elegancji. Brakuje mi tego, stąd ten spektakl.
Rozmawiała Agata Zbieg (PAP)
agz/ mlu/