Byli marszałkowie i wicemarszałkowie woj. małopolskiego z lat 2006-2018, sprzeciwiają się odwołaniu Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. „Nie ma naszej zgody na zemstę za +Dziady+” - mówił w piątek w ich imieniu Marek Sowa.
"Przestrzeń kultury była dla nas zawsze przestrzenią wolności słowa, wolności artystycznej. Staraliśmy się zapewnić wszystkim instytucjom kultury w Małopolsce możliwość nieskrępowanego funkcjonowania i działania. Dlatego podejmowaliśmy szereg inicjatyw, które tę przestrzeń dla wolności poszerzały" - mówił były marszałek województwa Marek Sowa.
Poseł PO - wraz z byłym marszałkiem Jackiem Krupą, byłymi wicemarszałkami: Leszkiem Zegzdą i Wojciechem Kozakiem oraz byłym członkiem zarządu województwa Grzegorzem Lipcem - wyrazili sprzeciw wobec wszczętej procedury odwołania Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Słowackiego.
Uchwałę w tej sprawie obecny zarząd jednogłośnie podjął w czwartek. W ocenie Sowy jego członkowie, postępując w ten sposób, zajmują się "stwarzaniem kagańca blokującego przestrzeń kultury". "Nie zgadzamy się i nie ma naszej zgody na zemstę za +Dziady+" - zadeklarował polityk. Zaapelował też do tych, którzy "być może będą rozważali współpracę z politykami PiS". "Nie warto hańbić swojego imienia" - podkreślił.
Zdaniem Sowy decyzja zarządu o wszczęciu procedury "została uruchomiona głosem Barbary Nowak". W jego ocenie to właśnie małopolska kurator oświaty, która mocno krytykowała pokazywany na tej scenie od listopada spektakl "Dziady", "jest twarzą zmian obecnej ekipy rządzącej". "To ta osoba nadaje ton temu, co się będzie działo. Ubolewamy, że ma wpływ na to, co będzie działo się z naszymi dziećmi, ale nie chcemy, aby miała również wpływ na życie kulturalne naszego kraju" - wskazał polityk.
Jacek Krupa, który pełnił funkcję marszałka w czasie, kiedy Krzysztof Głuchowski został wybrany na stanowisko kierującego sceną, wskazał, że szukano wówczas "dyrektora-kreatora, który tchnie w teatr nowego ducha, pobudzi go do życia od strony artystycznej".
Zapewnił, że osobę na to stanowisko wybierały "takie tuzy jak Andrzej Seweryn i Olgierd Łukaszewicz". "To właśnie w tym gronie - od rana do wieczora, przez cały dzień - +przesłuchiwaliśmy+ siedmiu kandydatów, odbywaliśmy dyskusje; ale to byli nasi główni eksperci, bo politycy, nawet jeśli znają się na sztuce, to nie powinni się na jej temat wypowiadać, bo od tego są artyści i eksperci" - powiedział.
Jak dodał Krupa, wybór Głuchowskiego zapadł po to, by kierowany przez niego w przyszłości teatr "wrócił na pierwsze miejsce w Polsce". "Ono rzeczywiście się spełniło" - ocenił. Decyzję o rozpoczęciu procedury odwołania Krupa określił zaś mianem "politycznej" i "bezczelnej".
Sprzeciw wobec odwołania dyrektora wyrazili też pracownicy teatru, m.in. aktorzy, którzy w czwartek późnym wieczorem zgromadzili się w gmachu instytucji. "Teatr pod jego dyrekcją odnosi sukcesy artystyczne, rozwija się, poddawany jest remontom, przechodzi przez trudny czas pandemii, a wszystko to dzieje się w poszanowaniu praw pracowniczych, a także w atmosferze wzajemnego szacunki i zrozumienia" - zapewnili w wydanym oświadczeniu.
Wskazali, że informacje o możliwym odwołaniu budzą ich "najwyższy niepokój". "Dyskusje o ewentualnym usunięciu tak dobrego dyrektora, artysty i menedżera kultury (jeszcze w pandemicznych, tak trudnych dla kultury czasach), wydają nam się rzeczą zupełnie niezrozumiałą oraz pozbawioną jakichkolwiek merytorycznych i prawnych przesłanek" - wskazali pracownicy.
Poparcie dla Głuchowskiego w wydanym oświadczeniu zadeklarował też zarząd główny Związek Zawodowy Aktorów Polskich. Jego członkowie wyrazili "głębokie zaniepokojenie" przyjętą przez uchwałą oraz nadzieję, że rozpoczęta procedura "nie jest efektem działań o charakterze politycznym".
Z argumentami władz nie zgadza się też sam dyrektor. "Mam odmienne zdanie niż zarząd, będę odwoływał się od tej decyzji. Służę teatrowi, nie zarządowi. Ja dobrowolnie nie zrezygnuję z funkcji" – powiedział PAP w czwartek Głuchowski.
Jak dodał, o wszczęciu procedury dowiedział się z oświadczenia zarządu. "Nie wiem, o co w nim chodzi. Nie wiem, kiedy i w jaki sposób rzekomo naruszyłem dobre imię teatru, w jaki sposób przyczyniłem się do nieprawidłowości w przetargach" - podkreślił dyrektor. "Samo skierowanie wniosku do Regionalnej Izby Obrachunkowej nie świadczy o tym, że dokonałem jakiegokolwiek naruszenia dyscypliny finansów publicznych, czy że jestem winien jakichkolwiek nieprawidłowości" - dodał.
Z kolei Katarzyna Antosz z biura prasowego urzędu marszałkowskiego wyjaśniła, że "wszczęcie procedury oznacza, że teraz zarząd zasięgnie opinii od ministra kultury, związków zawodowych i twórczych na temat osoby i sprawowanej przez nią funkcji". "Po otrzymaniu tych opinii zarząd podejmie ostateczną decyzję" – doprecyzowała.
W oświadczeniu zarządu województwa przesłanym mediom czytamy, że podczas kontroli i audytu przeprowadzonych przez biuro audytu i kontroli urzędu w ubiegłym roku, w teatrze stwierdzono naruszenie przepisów w zakresie stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych.
Jak wskazano, Głuchowski odstąpił od realizacji umowy 23 października 2018 r. w sprawie warunków organizacyjno-finansowych działalności teatru oraz programu działania placówki – chodzi o zobowiązania dyrektora do dbałości o dobre imię tej instytucji w okresie sprawowania swej funkcji. Zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych zostało wysłane do rzecznika dyscypliny finansów publicznych Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie.
Decyzję zarządu również dyrektor odbiera jako konsekwencję premiery "Dziadów". "Moje problemy zaczęły się zaraz po niej; a był to jeden z największych sukcesów ostatnich lat" - ocenił Głuchowski. Nie przekonuje go tłumaczenie resortu, że współprowadzenie teatru było rozważane - według niego podejmowane w tym celu działania wyraźnie zmierzały do nawiązania takiej współpracy. Negocjowanie warunków i rozmowy miały ustać właśnie po listopadowej premierze.
O tym, że do współpracy między krakowską sceną a resortem kultury nie dojdzie, minister Piotr Gliński poinformował pod koniec grudnia ubiegłego roku, odpowiadając na list posłanek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (KO) i Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (KO), w którym oceniły one, że MKiDN prowadzi działania wymierzone w krakowski teatr. Ich zdaniem działania resortu mają związek z krytyką "Dziadów".
"Informuję (…), że faktycznie, rozważaliśmy współprowadzenie Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie - tak jak rokrocznie rozważamy współprowadzenie wielu nowych, zgłaszających się do nas w tej sprawie instytucji kultury - ale zdecydowaliśmy, że od nowego roku współprowadzone będą inne ważne instytucje kultury" - napisano w odpowiedzi ministra, zamieszczonej w mediach społecznościowych.
O tym, że województwo małopolskie w budżecie na bieżący rok zabezpieczyło kwotę o milion zł większą niż w roku poprzednim - z przeznaczeniem na funkcjonowanie teatru Słowackiego - w grudniu zapewnił urząd marszałkowski.(PAP)
autorka: Nadia Senkowska
nak/ dki/