Wojciech Fangor to artysta poszukujący, był eksperymentatorem próbującym na nowo zdefiniować proces twórczości i sztukę - mówi PAP Daniel Echaust, kurator wystawy „Fangor. Wielowymiarowy”, która od 18 listopada będzie prezentowana w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski.
Polska Agencja Prasowa: Rozmawiamy przed setną rocznicą urodzin Wojciecha Fangora, jednego z najważniejszych twórców polskiej sztuki współczesnej, artysty cenionego na świecie i rekordzisty na krajowym rynku sztuki. "Fangor. Wielowymiarowy" – to tytuł wystawy, której pan jest kuratorem. O które momenty w tej bogatej, wielowymiarowej twórczości artysty chodzi?
Daniel Echaust: Wojciech Fangor w ciągu długiej, liczącej siedemdziesiąt lat biografii artystycznej stworzył wiele znaczących dzieł, nie tylko malarskich. Ideą wystawy jest ich prezentacja na tle czasów, w których powstawały, i w kontekście nurtów i stylów w sztuce. Jako młody artysta Fangor malował klasyczne, niemal akademickie obrazy; już wtedy widać było jego niezwykłą umiejętność tworzenia malarstwa figuratywnego. Naszą wystawę otwiera właśnie namalowany przez Fangora w 1944 r. portret prof. Szczęsnego Kowarskiego, u którego artysta pobierał prywatne lekcje malarstwa w czasie wojny. Pokazujemy również „Autoportret” artysty.
Po wojnie w zideologizowanej sztuce socrealizmu figuratywne obrazy Fangora mają swoje miejsce. Do najbardziej kanonicznych dzieł Fangora z okresu polskiego socrealizmu należą „Postaci”, obraz namalowany w 1950 r., oraz „Matka Koreanka” z 1951 r. Nie są to jednak obrazy natrętne, toporne w stylu radzieckiego socrealizmu, lecz płótna odwołujące się stylistycznie do klasyki i romantyzmu, znakomite przykłady malarstwa figuratywnego. Na obecnej, dość kameralnej wystawie w Zamku Ujazdowskim, pokazujemy obraz powstały w 1949 r. - „Styczeń 1945”, wypożyczony z Muzeum Sztuki w Łodzi. Obraz z bardzo dobrą kompozycją, z świetnie ujętą perspektywą, dynamiczny, ale ewidentnie mający propagandową wymowę.
PAP: Fangor wypowiadał się poprzez różne media. A zatem jakie były inne formy i wymiary jego twórczości?
D. E.: Istotnym obszarem twórczości, medium, w którym Wojciech Fangor wspaniale się odnalazł, były plakaty; te tworzone jeszcze w czasach socrealizmu i wtedy, gdy już od socrealizmu odchodził. Jedno jest pewne: Fangor tak jak Henryk Tomaszewski, który w warszawskiej ASP prowadził katedrę plakatu, znalazł się w grupie wybitnych polskich plastyków – plakacistów, cenionych i nagradzanych i w kraju, i na świecie twórców polskiej szkoły plakatu.
Dzięki Muzeum Plakatu w Wilanowie możemy pokazać na wystawie dwa plakaty Fangora: jeden do filmu Andrzeja Wajdy „Popiół i diament”, bardzo minimalistyczny, gdzie zaznacza się tendencja do skrótu, metafory. I drugi, mocno propagandowy - „Opowieści o Leninie” - jest on też dobrym przykładem, ilustracją dążenia artysty do „redukcji” rozbudowanej treści, do wydobycia esencji. Znaczący wpływ miała na Fangora współpraca z Jerzym Sołtanem i kierowanymi przezeń od 1954 r. Zakładami Artystyczno-Badawczymi w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a także ze Stanisławem Zamecznikiem i Zbigniewem Ihnatowiczem.
PAP: Znany jest wspólny projekt tych artystów – wystrój wnętrza warszawskiego Dworca Śródmieście.
D. E.: To znakomity przykład nadania humanistycznego wymiaru obiektowi powszedniemu, użytkowemu; te mozaiki, fale na kafelkach, odwracają, a już na pewno kiedyś odwracały, uwagę podróżnych od torowisk i niekiedy mało wytwornych wagonów. Współpraca tych artystów zaowocowała również takimi projektami jak SKS Warszawianka oraz Pawilon Polski na Expo’58 w Brukseli. Wybrane projekty tych realizacji prezentowane są na wystawie. Pochodzą z kolekcji ASP w Warszawie.
PAP: To ciekawe, że stuprocentowy artysta, aktywny twórczo na wielu polach jest też - jak pan podkreśla - teoretykiem sztuki. Tak, jakby artysta odszedł od sztalug, by zająć się rozprawami teoretycznymi.
D. E.: Nie porzucił blejtramów, nie odszedł od sztalug, ponieważ płótna, obrazy były właśnie jego „warsztatem teoretyka”. Dlatego też kolejnym, prezentowanym na wystawie, bardzo ważnym etapem aktywności Wojciecha Fangora jest dążenie do sformułowania nowej struktury obrazu. Nazywam go artystą poszukującym, ponieważ jest nie tylko malarzem, ale i teoretykiem sztuki, badaczem, eksperymentatorem próbującym na nowo zdefiniować proces twórczości i sztukę. Taką wyraźną cezurą jest porzucenie przez Fangora estetyki socrealistycznej oraz malarstwa figuratywnego i skierowanie się ku studiom nad kolorem, przestrzenią, strukturą obrazu.
I co, według mnie bardzo ważne, dla Fangora kolory miały wielką wartość badawczą. Podobnie eksperymentował z płaszczyznami, perspektywą, ze strukturą obrazu. Odwoływał się w tych poszukiwaniach zapewne do swojej wiedzy z wielu innych obszarów zainteresowań: architektury, astronomii, historii sztuki. Przecież w jego obrazach pojawia się to, co w renesansowym malarstwie olejnym nazywano sfumato, czyli łagodnym przejściem z partii ciemnych obrazu do jasnych, dającym niezwykłe efekty kolorystyczne, nieostre granice, mgliste, delikatne kontury. I dlatego koła i kręgi na obrazach Fangora pulsują, fale ożywają, przepływają, po prostu falują nam przed oczami. Fangor, prekursor op-artu w polskiej sztuce, bywa porównywany do Marka Rothko, amerykańskiego artysty pochodzenia łotewskiego, którego tzw. wieloformy, barwne pola i płaszczyzny, żyją w podobny jak u Fangora sposób.
PAP: Wystawa „Fangor. Wielowymiarowy” ma, jak pan to wcześniej określił, charakter kameralny. To paradoks. Prezentują państwo bowiem niemal przekrój przez bogatą, wielowymiarową twórczość Fangora, ale ta prezentacja obejmuje zaledwie trzydzieści prac artysty.
D. E.: Takie było założenie, żeby podać przykłady, świadectwa głównych kierunków twórczości w formie tak lubianego przez Fangora w pewnej fazie pracy artystycznej skrótu, minimalnego, ale trafiającego w istotę rzeczy przekazu.
PAP: Wystawa w Zamku Ujazdowskim zbiega się z setną rocznicą urodzin artysty. Ważne placówki kultury przygotowały z tej okazji własne ekspozycje.
D. E.: Wielkie brawa należą się Muzeum Narodowemu w Gdańsku, w którym już w październiku została otwarta duża wystawa prac Fangora "Poza obraz", przygotowana pod kuratelą Wojciecha Zmorzyńskiego. Podobna wystawa otwiera się 15 listopada w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu. Ekspozycja „Wojciech Fangor. Dzisiaj są moje urodziny” będzie czynna do lutego przyszłego roku. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie także w ramach obchodów stulecia urodzin artysty organizuje po raz pierwszy pokaz ostatniej pracy artysty, monumentalnej metalowej rzeźby. Wydarzenie będzie połączone z premierą cyfrowego Archiwum Wojciecha Fangora. Z kolei w Galerii Rzeźby w Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej był przed chwilą prezentowany obraz "Guernica", który jest kopią obrazu-pacyfistycznego manifestu Pabla Picassa. To zdecydowanie jedno z największych, biorąc pod uwagę rozmiary, dzieł Fangora, które powstało w 1955 r. z przeznaczeniem na V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów, i niedawno przeszło konserwację.
PAP: Aranżacja państwa wystawy śmiało eksponuje wielkoformatowe płótno, „MA3A” z 1971 r.
D. E.: Obraz, należący do kolekcji Centrum Sztuki Współczesnej, pochodzi z okresu, kiedy dynamiczne, barwne płótna, budowane poprzez koliste, a później także faliste formy, prezentowane były m.in. na słynnej wystawie „The Responsive Eye” w 1965 r. w nowojorskiej MoMA oraz na indywidualnej wystawie w Muzeum Solomona R. Guggenheima w Nowym Jorku w 1970 r.
PAP: A zatem „Fangor. Wielowymiarowy” to kameralna i zarazem duża wystawa.
D. Echaust: Chyba można tak powiedzieć.
Rozmawiała Anna Bernat
Wystawa „Fangor. Wielowymiarowy” będzie czynna w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski od 18 listopada 2022 do 5 lutego 2023 r.
Autor: Anna Bernat
abe/ skp/