„The Hand of God” Sorrentino, „The Power of the Dog” Campion i „Happening" Diwan – te filmy zajmują najwyższe pozycje w rankingu krytyków tworzonym podczas 78. festiwalu w Wenecji. Przed nami jeszcze m.in. premiera polskiego kandydata do Złotego Lwa „Żeby nie było śladów” Jana P. Matuszyńskiego.
Na razie na czele rankingu plasuje się "The Hand of God" Paolo Sorrentino, czyli autobiograficzna historia o dorastaniu w Neapolu lat 80. i fascynacji piłkarską legendą Diego Maradony. Zdaniem wielu to najlepsze dzieło włoskiego twórcy od czasów "Wielkiego piękna", które zapewniło mu Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Inni oceniają "The Hand of God" jako najlepsze spośród wszystkich dotychczasowych dzieł Sorrentino. "To film bardzo osobisty, z wyraźnym podpisem Paola Sorrentino. Reżyser powraca w nim do swoich neapolitańskich korzeni, wspomina doświadczenia delikatnych, młodzieńczych lat, które go ukształtowały. Sięga pamięcią do chwil radości i smutki, co czyni jego najnowszy obraz głębszym i bardziej przejmującym niż wszystko, co zrobił do tej pory" – pisał David Rooney ("The Hollywood Reporter").
Wysoką pozycję zajmuje utrzymana w westernowym klimacie adaptacja powieści Thomasa Savage’a "The Power of the Dog" Jane Campion. To pierwszy od 12 lat film twórczyni "Fortepianu". Jego akcja rozgrywa się w Montanie lat 20. na ranczu, którego właścicielami są bracia George i Phil. Pierwszy to uosobienie dobroci, drugi zaś – błyskotliwości i złośliwości. Kiedy na ranczo wprowadza się nowa wybranka George’a ze swoim synem, Phil nie przepuszcza żadnej okazji, by uprzykrzyć im życie. "Campion powraca z dziełem ekscytującym, nieprzewidywalnym, pełnym psychologicznej złożoności – jak wszystko w dorobku tej poważanej reżyserki" – stwierdził Rooney. Recenzenci wydają się także zgodni co do tego, że grający rolę Phila Benedict Cumberbatch jest jednym z głównych pretendentów do nagrody dla najlepszego aktora. "Cumberbatch zawiązuje sarkazm w lasso zagrożenia. Niezapomniany występ, który z tego wynika – zdecydowanie najlepszy w jego karierze – jest jednocześnie przerażający i zdumiewający, chociaż Phil prędzej umrze niż przyzna się, czego się boi" – podkreślił David Ehrlich ("IndieWire").
Wysokie oceny zebrał również "The Card Counter" Paula Schradera. Scenarzysta "Taksówkarza" wyreżyserował historię o byłym śledczym wojskowym wciągniętym w szpony hazardu. "Początkowo obraz wydaje się bardzo różnić od jego ostatniego dużego filmu fabularnego +Pierwszy reformowany+, ale tak naprawdę jest jego wiernym towarzyszem. +Pierwszy reformowany+ zapewnił Schraderowi jedne z najlepszych recenzji w historii (łącznie z pierwszą nominacją do Oscara za scenarusz). Nie jest więc zaskoczeniem, że – świadomie lub nie – wykorzystał to jako szablon tego, co pokazuje tutaj" - zwrócił uwagę Owen Gleiberman ("Variety").
Tyle samo punktów w rankingu otrzymał "Happening" Audrey Diwan, czyli adaptacja książki Annie Ernaux o studentce Anne, która w latach 60. zachodzi w nieplanowaną ciążę i jest przekonana, że – mimo wszelkich grożących jej konsekwencji - chce poddać się zabiegowi aborcji. "To film, który boleśnie uświadamia, dlaczego działacze na rzecz praw kobiet od dziesięcioleci walczą o to, aby nie były one pozostawione same sobie. To także obraz, który – miejmy nadzieję – sprawi, że odtwórczyni głównej roli Anamaria Vartolomei stanie się powszechnie znana" – stwierdził Marc van de Klashorst ("International Cinephile Society").
Jednak w wyścigu po statuetkę dla najlepszej aktorki Vartolomei ma bardzo mocną konkurencję. Widzów zachwyciła bowiem stworzona przez Olivię Colman kreacja matki dwóch córek w "The Lost Daughter" Maggie Gyllenhaal. "Wykreowała wspaniały portret kobiety w średnim wieku, której kolczaste wnętrze prawdopodobnie nigdy nie ulegnie wygładzeniu. Jest mieszanką pokrzyw i łabędziego puchu i nigdy nie wiesz, co dostaniesz. Pod koniec filmu czujesz, że poznałeś złożonego i całkowicie wiarygodnego człowieka" – zaznaczyła w recenzji Stephanie Zacharek ("Time"). Wśród kandydatek do nagrody aktorskiej równie często wymieniana jest Kristen Stewart, która w "Spencer" Pablo Larraina zagrała księżną Dianę. "Nie sposób powiedzieć wystarczająco wiele o występie Stewart, który stanowi piękną esencję tego, kim była grana przez nią postać. Jest to orzeźwiający, gorzki, poruszający i całkowicie oszałamiający szlak prowadzący Dianę drogami, których nie widzieliśmy" – ocenił Pete Hammond ("Deadline").
Przed nami jeszcze dwa dni festiwalowych premier. W czwartek po południu zaprezentowany zostanie film "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego. To oparta na reportażu Cezarego Łazarewicza opowieść o maturzyście Grzegorzu Przemyku, synu opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, który w maju 1983 r. został ciężko pobity przez funkcjonariuszy milicji i kilka dni później w wyniku obrażeń zmarł. W obsadzie znaleźli się m.in. Mateusz Górski, Tomasz Ziętek, Sandra Korzeniak, Agnieszka Grochowska i Jacek Braciak. Autorką scenariusza jest Kaja Krawczyk-Wnuk. Za zdjęcia odpowiada Kacper Fertacz.
Łącznie w konkursie głównym uczestniczy 21 filmów, wśród nich także "Madres Paralelas" Pedra Almodovara, "Sundown" Michela Franco, "Mona Lisa And The Blood Moon" Any Lily Amirpour, "Reflection" Walentyna Wasjanowycza, "Lost Illusions" Xaviera Giannoliego oraz "Freaks Out" Gabriela Mainettiego.
Laureatów nagród poznamy podczas gali zamknięcia festiwalu, która odbędzie się w sobotę wieczorem. Ogłosi ich jury w składzie: laureat Oscara za najlepszy film 2019 r. ("Parasite"), południowokoreański reżyser Bong Joon-ho (przewodniczący), laureatka tej samej nagrody w br., chińska reżyserka i scenarzystka Chloe Zhao, której "Nomadland" uhonorowano Złotym Lwem podczas poprzedniej edycji festiwalu, belgijsko-francuska aktorka Virginie Efira, włoski reżyser i scenarzysta Saverio Costanzo, brytyjska aktorka Cynthia Erivo, kanadyjska aktorka i producentka Sarah Gadon oraz rumuński reżyser Alexander Nanau.
Z Wenecji Daria Porycka (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ aszw/