Polski rynek e-booków dobrze się rozwija, powstają nowe, ciekawe rozwiązania, ale jest on wciąż niewielki i brak mu dobrej promocji - twierdzą eksperci. Jak podkreślają, czytelnicy książek elektronicznych mają do dyspozycji coraz szerszą ofertę wydawnictw.
Eksperci wskazują, że najwygodniejszym narzędziem do czytania e-booków są specjalne czytniki z wyświetlaczem imitującym zwykły papier.
Martyna Bednarczyk z prowadzącej księgarnię internetową z e-bookami spółki Virtualo powiedziała PAP, że według szacunków, rynek książek elektronicznych stanowi ok. 2 proc. całego rynku książki.
„Wierzymy, że liczy się treść, nie format i że książki drukowane i elektroniczne mogą współistnieć. Jeszcze kilka lat temu nowości na rynku e-booków pojawiały się nawet z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Obecnie standardem jest już, że książka elektroniczna wprowadzana jest do oferty w dniu premiery wersji drukowanej. Coraz popularniejsze są przedsprzedaże i przedpremiery” - mówiła.
Według różnych szacunków, Polacy użytkują od 100 tys. do kilkuset tys. czytników, wśród których najpopularniejsze są czytniki Kindle koncernu Amazon. Wiele osób otwiera książki elektroniczne na tabletach, lub czyta na ekranach smartfonów.
Według różnych szacunków, Polacy użytkują od 100 tys. do kilkuset tys. czytników. Wiele osób otwiera książki elektroniczne na tabletach, lub czyta na ekranach smartfonów.
„Ogromną przewagą czytników nad tabletami czy smartfonami jest możliwość wykorzystania w nich technologii e-ink. Dzięki niej e-booka możemy czytać praktycznie w każdych warunkach bez męczenia wzroku, co w przypadku smartfonów czy tabletów może być dość problematyczne” – powiedziała Bednarczyk.
Polski rynek e-booków oceniany jest na ok 60 mln zł. Twórca internetowego serwisu "Świat Czytników" Robert Drózd podkreśla, że coraz więcej książek z rankingów sprzedaży dostępnych jest także w formie e-booka.
„Jeśli odrzucimy tytuły, które mają sens wyłącznie w formie papierowej, okaże się, że ok. 90 proc. popularnych książek ma też wersje elektroniczne. To jest bardzo dobry wynik, bo czytelnik, który dowiedział się o ciekawej pozycji, może wybrać, czy przeczytać ją w postaci tradycyjnej, czy też na jakimś urządzeniu” - powiedział.
Jego zdaniem Polska jest rynkiem, który - choć nie zaskakuje wielkością sprzedaży - robi wrażenie dojrzałością pewnych rozwiązań.
„Niewiele jest krajów, w których księgarnie tak mocno rywalizują ze sobą, co chwilę wpadają na nowe pomysły promocyjne, a także wprowadzają nowe funkcje. Symbolem tej konkurencji jest działanie tak wielu porównywarek cenowych, bo ceny książek w różnych księgarniach potrafią się znacząco różnić” - powiedział.
Drózd wskazał też, że to dla polskich czytelników powstał model abonamentowy czytania, czyli oferta poznańskiej firmy Legimi, w której czytelnik po opłaceniu abonamentu ma dostęp do kilkunastu tysięcy tytułów, rozwiązanie obejmuje też m.in. możliwość nabycia czytnika. „Jeśli ktoś dużo czyta, a nie chce polować na promocje – wtedy sporą część lektur ma pod ręką” - powiedział.
Prezes Legimi Mikołaj Małaczyński powiedział PAP, że obecnie z usługi korzysta ok. 10 tys. regularnie płacących użytkowników, oraz 100 tys. korzystających sporadycznie. „Modele abonamentowe, analogiczne do naszego, funkcjonują również w innych krajach, półtora roku temu wprowadził ją również Amazon, są zresztą znane z innych dziedzin cyfrowej rozrywki" - wskazał. Podkreślił przy tym, że polskie rozwiązanie, ze względu na zaproponowaną czytelnikom ofertę, jest unikatowe w skali światowej.
W opinii Małaczyńskiego nasz rynek, w porównaniu z rynkiem amerykańskim, czy brytyjskim, znajduje się w zdecydowanie wcześniejszej fazie rozwoju. „Pozostajemy wciąż poza orbitą zainteresowań takich światowych gigantów jak choćby Amazon, ale daje nam to szansę na zagarnięcie polskiego rynku przez rodzime firmy” - podkreślił.
Brak dużego gracza, który umiałby wypromować e-czytanie, jest zdaniem Drózda jedną z podstawowych bolączek rodzimego rynku. Jak wskazał, choć większość krajowych wydawnictw wypuszcza swoje nowości także w wersji elektronicznej, jest też coraz więcej wznowień, gorzej wypada promocja książek w tej formie.
„Odnoszę wrażenie, że wydawnictwa boją się konkurencji e-booków, dlatego te są praktycznie nieobecne np. na targach książki, czy też wszędzie tam, gdzie promuje się czytelnictwo” - powiedział.
Drózd podkreślił, że e-czytelnictwo jest praktycznie nieobecne w mediach, bywa, że informacje o zaletach czytników są nierzetelne. To dlatego po takie urządzenia bardzo często sięgają ludzie, którzy dowiedzieli się o nich od znajomych.
„Ktoś, kto korzysta z Kindle, PocketBooka czy Kobo, jest w stanie zarazić tą pasją dziesiątki osób. Tylko w grudniu 2015 r. bloga +Świat Czytników+ odwiedziło ponad 190 tys. osób, co na pewno świadczy o zainteresowaniu tematem” - powiedział.
Bednarczyk jest zdania, że o zaletach czytników wie coraz więcej amatorów ksiażek. „Jeszcze kilka lat temu wiele osób nie wiedziało, czym właściwie taki czytnik jest, po co kupować specjalne urządzenie do odczytywania książek elektronicznych. Teraz podejście jest zupełnie inne - widać to szczególnie przy okazji różnego rodzaju świąt, kiedy to czytnik bardzo często staje się wymarzonym prezentem” - powiedziała.
Według danych Virtualo e-czytelnik to najczęściej osoba w wieku od 25 do 44 lat, która kupuje do 3 e-booków miesięcznie. Od 80 do 90 proc. e-czytelników odwiedzających księgarnię Virtualo czyta e-booki na czytnikach. Mniej niż 10 proc. czyta na tabletach, poniżej 5 proc. na smartfonie lub laptopie.
W przypadku Legimi czytniki dopiero nadrabiają dystans w stosunku do czytających na smartfonach i tabletach. Małaczyński jest zdania, że świadomość istnienia czytników wciąż nie jest duża.
W jego opinii w naszym kraju dobrej promocji wymaga przede wszystkim sam nawyk sięgania po książkę - bez względu na format.
„Czytanie jest jedną z aktywności, którą wynosi się z domu rodzinnego. Tu widzę największą pracę do wykonania” – powiedział Małaczyński. (PAP)
rpo/ akw/