Wystawa fotograficzna, której tematem są warzywa, stała się dla grafika i poety Michała Aniempadystaua pretekstem do rozważań o białoruskiej kulturze i charakterze narodowym. Jego zdjęcia można zobaczyć w galerii Białoruskiego Związku Projektantów Graficznych.
Na fotogramach Aniempadystaua niektóre warzywa można rozpoznać od razu: buraki, ziemniaki, rzodkiewkę, rzepę, marchew, pietruszkę, boćwinę. Inne są mniej powszednie, jak wężymord (inaczej skorzonera - roślina warzywna o wąskich liściach, jadalnym korzeniu o ciemnobrunatnej lub czarnej skórce i białym miąższu) i topinambur (roślina o grubej łodydze i jadalnych bulwach na podziemnych pędach). Na swych bohaterów artysta wybrał warzywa, które po białorusku mają nazwę "karniapłody". Po polsku można powiedzieć o nich "bulwy".
Burak to "szlachecki czub, a w środku intensywny karmazynowy kolor - symboliczny kolor szlachty w Rzeczpospolitej".
"Co pasuje do naszego charakteru narodowego - zadziorny burak z ciemnokarmazynowym wnętrzem i ogonkiem-czubem? Czy bezkształtny ziemniak, w środku żółtawy i krochmalny? Czy też jesteśmy różni - i tacy, i tacy?" - pyta autor w tekście do wystawy.
Jak opowiada PAP, Białorusinów w różnych epokach określano nazwami związanymi z bulwami. W Wielkim Księstwie Litewskim szlachta z Korony na tę z Litwy mówiła "boćwiniarze". A w końcu XVIII wieku "nazywano nas już nie boćwiniarzami, a buraczkami" - mówi Aniempadystau. Burak to "szlachecki czub, a w środku intensywny karmazynowy kolor - symboliczny kolor szlachty w Rzeczpospolitej".
Tyle, że w XVIII wieku "tradycja szlachecka z kolorem karmazynowym" odchodziła już w przeszłość. Potem kulturę szlachecką przejęła Polska, a Białoruś została bez wysokiej kultury. Ale kiedy pod koniec XIX wieku poeta Franciszak Bahuszewicz wydaje książkę "Dudka Białoruska", zawierającą główne postulaty kultury białoruskiej, używa pseudonimu Maciej Buraczok (po polsku-buraczek).
Zaś w XX wieku "dostaliśmy nowe przezwisko - bulbasze, czyli ludzie ziemniaków. I teraz to ono nas charakteryzuje" - opowiada Aniempadystau. Określenie "bulbasz" pojawia się najpierw w radzieckim wojsku; na przełomie lat 80. i 90. "na ironię losu stało się przezwiskiem współczesnych Białorusinów". Mówi przede wszystkim o powszechnym na Białorusi spożyciu ziemniaka.
Aniempadystau zauważa, że przezwisko "bulbasz" jest obraźliwe, ale przez samych Białorusinów zostało zaakceptowane. "Białorusini mają poczucie ironii - i to dobrze" - przyznaje artysta.
Ale bulwy to nie tylko historia stereotypów, to też dzieje kontaktów kulturowych. Marchew przyszła na Białoruś z Bizancjum, chrzan z Krymu i Kaukazu. Rzodkiewkę hodowali Tatarzy, którzy w Wielkim Księstwie Litewskim słynęli z uprawy warzyw. Dziś pierwsza rzodkiewka, która na wiosnę pojawia się na mińskich bazarach, przyjeżdża z Iwia na Grodzieńszczyźnie, gdzie Tatarzy mieszkają do dziś.
W XVIII wieku "tradycja szlachecka z kolorem karmazynowym" odchodziła już w przeszłość. Potem kulturę szlachecką przejęła Polska, a Białoruś została bez wysokiej kultury. Ale kiedy pod koniec XIX wieku poeta Franciszak Bahuszewicz wydaje książkę "Dudka Białoruska", zawierającą główne postulaty kultury białoruskiej, używa pseudonimu Maciej Buraczok (po polsku-buraczek).
Historia bulw to też opowieść o znaczeniach i symbolach, bo warzywa te towarzyszą ludziom od neolitu, pojawiają się w legendach, folklorze, przysłowiach. "Tworzą sieć kulturowych linków, które na wskroś i na różnych poziomach przecinają i przerastają naszą przestrzeń kulturową" - pisze Aniempadystau.
Przy tym wszystkim - dodaje - "to nawet nie owoce, które uważamy za swego rodzaju dar, za coś pięknego. Bulwy są czymś najprostszym, brudnym, przechowywanym w najciemniejszym miejscu, sprzedawanym na kilogramy i worki, co świadczy o ich braku wartości".
Artysta zaznacza, że nie prowadzi badań naukowych, chociaż chciałby poprzez swoje poszukiwania stworzyć coś w rodzaju białoruskiego "znaku firmowego". Dla niego warzywa, które fotografował, są po prostu piękne, mają piękne formy.
Na zdjęciach widać je ułożone w stosach, związane w pęczki, niektóre przekrojone, inne o splątanych korzeniach. Faktura ich jest wyraźna; kolory to odcienie bieli, szarości, brązów i beżów. Jedne oblewa miękkie dzienne światło, inne błyszcząc wynurzają się z ciemnego tła. To "z jednej strony martwe natury, ale i portrety", "portrety metafizyczne" - mówi Aniempadystau.
"Pochodzą z tamtego, podziemnego świata. Ziemia, gleba, grunt to ich przestrzeń i krajobraz metafizyczny. Rosną w dół, sięgają do głębi" - pisze autor wystawy zatytułowanej "Under Ground" (ang. pod ziemią).
Czy więc Białorusini są jak buraki, czy jak ziemniaki? - używając przeciwstawienia, które sam autor nazywa uproszczeniem. "Białorusini są bardzo różni. Nie jesteśmy jak monolit, tak się tylko zdaje" - ocenia Aniempadystau.
"Właśnie w tym jesteśmy podobni do bulw, że nie pokazujemy swego wnętrza" - kwituje.
Z Mińska Anna Wróbel (PAP)
awl/ cyk/ ro/