Recytator z czeskiego Cieszyna - Henryk Molin - wygrał zakończony w sobotę po południu w Białymstoku 23. Konkurs Recytatorski dla Polaków z Zagranicy "Kresy". Od ponad 20 lat impreza popularyzuje język polski i literaturę polską wśród Polonii w wielu krajach.
Impreza ma swój prestiż w polskich środowiskach poza granicami kraju. W Białymstoku na finałach, co roku w grudniu, spotykają się najlepsi recytatorzy w najstarszej kategorii wiekowej (powyżej 16. roku życia), wyłonieni w eliminacjach w swoich krajach.
W tym roku w Białymstoku na artystycznych warsztatach połączonych i konkursie spotkali się recytatorzy z kilkunastu krajów. W sobotę podczas koncertu galowego w Białostockim Teatrze Lalek ogłoszono nazwiska laureatów.
Zdobywca Grand Prix Henryk Molin ujął jury między innymi prezentacją fragmentów "Teatrzyku Zielona Gęś" Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Prezes podlaskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska Anna Kietlińska, na co dzień polonistka w liceum, powiedziała PAP, że Molin był bezkonkurencyjny, bo jego występ był całą prezentacją aktorską, "formą teatralną, rolą", w której wcielił się w dwie postacie. Mówił piękną polszczyzną - ocenili jurorzy. Kilka lat temu Grand Prix "Kresów" zdobyła jego siostra.
Pierwsza nagroda oraz nagroda publiczności trafiły do Włodzimierza Żurawskiego z Kiszyniowa w Mołdawii, druga do Bożeny Możejko z Porzecza na Białorusi, trzecią dostał Dariusz Rudzianiec z Wilna na Litwie. Żurawski mówił wcześniej PAP, że na "Kresy" przyjechał pierwszy raz, choć w eliminacjach w Mołdawii uczestniczył już kilkakrotnie. Recytował wiersz Bruno Jasieńskiego "Marsylianka" oraz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego "Nr 42". Na co dzień uczy się polskiego w szkole.
Specjalną nagrodę za interpretację utworu Adama Mickiewicza, który przez wiele lat był patronem konkursu, otrzymała Anastazja Sitnikowa z Odessy na Ukrainie. Dziewczyna została nagrodzona za prezentację i interpretację fragmentów "Pana Tadeusza", w których Telimena opowiada o swoim piesku. "Była zjawiskowa" - oceniła recytatorkę Kietlińska.
Kietlińska mówiła PAP, że coraz bardziej widać, że repertuar, który wybiera recytująca młodzież nie jest przypadkowy. Coraz częściej zdarzają się recytacje fragmentów prozy, np. Sławomira Mrożka, chętnie wybierają poetów, takich jak Wisława Szymborska czy Stanisław Barańczak. Młodzież sięga też po teksty dowcipne, wywołujące uśmiech u słuchacza, odchodzą od literatury o charakterze martyrologicznym, patetycznym.
Jak powiedział PAP prof. Piotr Damulewicz, który przewodniczył tegorocznemu konkursowemu jury, polonusi spotykający się na "Kresach" mówią po polsku z charakterystycznym dla każdego kraju akcentem. Dodał, że polski "w ustach kresowiaków jest bardziej miękki i śpiewny". Mówił, że przysłuchiwanie się recytacjom w ich wykonaniu to "sama przyjemność".
Damulewicz ocenił, że stopień zaawansowania języka polskiego jest u uczestników konkursu różny. Jego zdaniem w krajach, gdzie są polskie szkoły i silne ośrodki polonijne, język rozwija się. Natomiast w krajach, gdzie ich brak, polonusi słabiej posługują się polskim. Ale - jak dodał - w tych regionach bardzo duże znaczenie w przekazywaniu tradycji ma rodzina i szkółki niedzielne.(PAP)
kow/ swi/ mow/