Nawet gdyby udało mi się opuścić ZSRR z armią Andersa, a nie Berlinga, to i tak po wojnie wróciłbym do Polski. Tak czy inaczej byłbym polskim pisarzem - mówił Józef Hen, który w piątek, w dniu swoich 90. urodzin, spotkał się z czytelnikami w Warszawie.
Józef Hen, a właściwie Józef Cukier, urodził się 8 listopada 1923 r. w Warszawie w żydowskiej rodzinie drobnych przedsiębiorców z Nowolipia. Jako dziesięcioletni chłopiec napisał do pisma "Mały Przegląd" prowadzonego przez Janusza Korczaka. Do wojny opublikował tam 14 artykułów nazywanych "listami", zyskał status stałego współpracownika pisma. Już w tamtych czasach postanowił, że będzie literatem.
Po wybuchu II wojny światowej Hen uciekł na Wschód, jego rodzina została w Warszawie, 16-latek samodzielnie przekroczył zieloną granicę. Trafił w okolice Lwowa, gdzie podjął naukę w ukraińskiej szkole pedagogicznej. Gdy do Lwowa zbliżyła się armia niemiecka, ewakuowano go wraz z innymi uczniami w głąb Rosji. Pracował przy budowie szosy Lwów-Kijów, potem trafił do Samarkandy w Uzbekistanie. Pragnął dostać się do armii generała Andersa, ale nie przyjęto go tam z powodu żydowskiego pochodzenia. W czerwcu 1941 roku został wcielony do Armii Czerwonej, potem Ludowego Wojska Polskiego.
Podczas piątkowego spotkania Hen zastanawiał się, jakie byłyby jego losy, gdyby udało mu się dostać do armii Andersa. "Zakładając, że nie zginąłbym pod Monte Cassino, po wojnie znalazłbym się na Zachodzie, to i tak wróciłbym do Polski, choćby po to, żeby szukać mojej rodziny. Los polskiego pisarza był mi widać pisany" - mówił.
Podczas piątkowego spotkania Hen zastanawiał się, jakie byłyby jego losy, gdyby udało mu się dostać do armii Andersa. "Zakładając, że nie zginąłbym pod Monte Cassino, po wojnie znalazłbym się na Zachodzie, to i tak wróciłbym do Polski, choćby po to, żeby szukać mojej rodziny. Los polskiego pisarza był mi widać pisany" - mówił.
Po wojnie, po powrocie do kraju Józef Hen był redaktorem tygodnika "Żołnierz Polski", w tych latach przyjął też pseudonim "Hen". Ukończył szkołę oficerów i dosłużył się stopnia kapitana, służbę zakończył w 1952 roku. Jego debiutem powieściowym była wydana w 1947 r. książka "Kijów, Taszkent, Berlin. Dzieje włóczęgi".
"Miałem wtedy zaledwie 23 lata, ale książka doczekała się rekordowej liczby ponad 40 recenzji. To był czas, gdy 20-latkowie bywali dojrzałymi pisarzami, jak Tadeusz Borowski, Tadeusz Różewicz, którzy debiutowali w tym samym czasie. To doświadczenie wojny dawało taką dojrzałość" - wspominał Hen.
Pisywał reportaże, nowele, opowiadania, prozę historyczną i powieści dla dorosłych i młodzieży. Był jednym z niewielu PRL-owskich literatów, który utrzymywał się tylko z pisania, nie miał nigdzie etatu. Nigdy też nie zapisał się do partii. Gdy chciał wyjechać do Francji w celach zarobkowych oficer służb bezpieczeństwa namawiał go do współpracy. "Nie spałem całą noc zastanawiając się, jak mu odmówić. Spotkaliśmy się w kawiarni w alejach Ujazdowskich. Pokazałem mu legitymację Związku Literatów Polskich, tak jak on wcześniej pokazał mi swoją legitymację. Powiedziałem, że najlepiej będzie, gdy każdy z nas zajmie się tym, do czego go zobowiązuje legitymacja, która posiada. Ja ograniczę się do pisania. W gruncie rzeczy najważniejsze było jednak to, że dla mnie sprawa tego wyjazdu nie była jakoś dramatycznie ważna, mogłem zrezygnować" - opowiadał pisarz.
Hen przyznał, że o emigracji z Polski poważnie myślał tylko raz - po pogromie kieleckim. "Ale potem w prasie ukazywały się głosy tylu poważnych, szanowanych przeze mnie ludzi potępiających pogrom, że zdecydowaliśmy z żoną, żeby zostać, poczuliśmy też, że wyjazd w takiej atmosferze byłby dezercją. Szczególnie poruszył nas list Gałczyńskiego, który zaczynał się od słów: +piszę te słowa jako były antysemita+. To była prawda, przed wojną Gałczyński tak właśnie się zachowywał, i potrafił się do tego przyznać" - wspominał Hen. .
Zarabiał m.in. pisaniem scenariuszy. W 1959 roku na podstawie trzech nowel Józefa Hena Kazimierz Kutz nakręcił film "Krzyż walecznych". Niedługo później ten sam reżyser zekranizował powieść "Nikt nie woła". Na ekran przeniesiono też opowiadanie "Prawo i pięść" z Gustawem Holoubkiem w roli głównej oraz powieść "Crimen". Hen współtworzył także serial historyczny "Królewskie sny".
Spośród prawie setki książek Hena kilka zdobyło dużą popularność i uznanie. Były wśród nich powieść dla dzieci "Bitwa o Kozi Dwór" (1955), nawiązująca do "Chłopców z Placu Broni" Molnara, powieść wojenna "Kwiecień" (1960), zbiór opowiadań "Krzyż Walecznych" (1964) oraz tomy wspomnień "Nie boję się bezsennych nocy" (1987) i "Nowolipie" (1991). W 1969 roku Hen napisał opowiadanie "Western" o marcowej historii swojej córki w warszawskim liceum Rejtana, gdzie nauczyciel historii zalecał uczniom czytanie "Mein Kampf" Hitlera, bo, jak mówił, jest tam dużo ciekawych rzeczy, szczególnie o Żydach i Cyganach. Opowiadanie ukazało się w paryskiej "Kulturze" podpisane pseudonimem "Korab". Współpraca Hena z "Kulturą" trwała kilka lat.
Wyjątkową pozycją w dorobku Hena są beletryzowane biografie, wśród nich "Ja, Michał z Montaigne" (1978) - panorama XVI-wiecznej Europy ujęta na tle życiorysu słynnego francuskiego pisarza oraz "Błazen - wielki mąż" (1998) - opowieść o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim. W 2003 roku ukazała się powieść "Mój przyjaciel król" o Stanisławie Auguście Poniatowskim.
W ostatnim czasie do księgarń trafiła książka "Wiem, co mówię, czyli dialogi uzdrawiające. Spotkania z Józefem Henem" (Iskry), składająca się z wywiadów, których pisarz udzielił w ciągu wielu lat różnym rozmówcom, układających się w opowieść o jego życiu. (PAP)
aszw/ ls/