Nie ma już takich ludzi, z którymi się tak rozmawia, jak z Jankiem Nowickim - powiedział PAP po śmierci aktora reżyser Jan Jakub Kolski. Niektórzy zapraszali Janka do filmu nie tylko ze względu na jego talent, ale też, aby z nim po prostu pogadać - zaznaczył Kolski.
Jan Jakub Kolski pracował ze zmarłym Janem Nowickim m.in. przy realizacji filmów "Magnetto" (1993) i „Historia kina w Popielawach” (1998). Reżyser powiedział PAP, że zmarły Jan Nowicki był aktorem i twórcą o najwyższej próbie umiejętności, ale przede wszystkim interesującym człowiekiem.
"Nie będzie z kim gadać" - podkreślił Kolski pytany o zmarłego aktora. "Nie ma już takich ludzi, z którymi się tak rozmawia, jak z Jankiem Nowickim” - zaznaczył. "Niektórzy zapraszali Janka do filmu nie tylko ze względu na jego olśniewające możliwości zawodowe, ale także, aby po prostu z nim pogadać przed zdjęciami albo po zdjęciach" - mówił.
"Miałem to szczęście, że odbyłem cudowne rozmowy z Jankiem. Człowiek z tych rozmów z nim dowiadywał się więcej niż z setek przeczytanych książek. I właśnie tych rozmów będzie mi bardzo brakować" - przyznał reżyser.
Jan Jakub Kolski zwrócił uwagę, w ostatnich dniach, oprócz śmierci Jana Nowickiego, polskie kino poniosło inną poważną stratę. Zmarł znany polski twórca filmowy Roman Załuski, którego Kolski uważał za mentora. Załuski wyreżyserował m.in. "Sekret", "Kardiogram", "Wyjście awaryjne" i "Kogel mogel".
"Z Romkiem Załuskim byłem bardzo zaprzyjaźniony. To właśnie on doradził mi moją drogę filmową mówiąc, że z jego punktu widzenia mam wszystko, co powinien mieć dobry reżyser" - wspominał Kolski. "I nagle, dzień po dniu, wiadomości o śmierci Janka Nowickiego i Romka Załuskiego. Tam na górze zbiera się chyba towarzystwo do dobrego filmu" - podsumował reżyser "Jańcia Wodnika". (PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
hub/ dki/