Nie znał swego ojca, wychowywała go ciotka, nie czytał nut. Jednak muzyka, którą tworzył razem z czwórką The Beatles z Liverpoolu, trafiła nawet do filharmonii na całym świecie, a grupie przyniosła tytuły zespołu wszech czasów, Order Imperium Brytyjskiego i Oscara. 9 października mija 80. rocznica urodzin Johna Lennona.
W rodzinnym Liverpoolu muzyk ma dziś lotnisko swego imienia, a tysiące fanów the Beatles z całego świata nadal pielgrzymują do portowego miasta, by zobaczyć miejsca, w których zespół tworzył, bawił się i robił karierę.
Kiedy John, Paul, Ringo i George wychodzili w latach 60. na scenę, fanki piszczały i mdlały z wrażenia, a fryzury i stroje muzyków naśladowały miliony. To od ich prostych rockowych melodii – jak „Love Me Do”, „Please, Please Me” czy „I Want To Hold Your Hand” młodzi ludzie w wielu krajach zaczynali naukę gry na gitarze.
Światowa sprzedaż ich nagrań jest szacowana na 600 milionów do nawet miliarda egzemplarzy – to najwyższy wynik spośród wszystkich wykonawców w dziejach przemysłu fonograficznego. To The Beatles pod wodzą Lennona dokonali rewolucji w muzyce popularnej, którą udało się, zdaniem wielu krytyków, przekształcić w latach 60. wręcz w dziedzinę sztuki, między innymi poprzez spopularyzowany przez zespół styl nagrywania albumów koncepcyjnych. Takim przełomem była zwłaszcza płyta „Orkiestra Klubu Samotnych Serc Sierżanta Pieprza” z roku 1967.
Grupa łączyła gatunki muzyczne i techniki nagrywania, miała także wpływ na powstanie pierwowzorów dzisiejszych teledysków. To the Beatles zaczęli koncertować na ogromnych obiektach, takich jak stadiony. I choć pod wodzą niepokornego Lennona stali się ikoną kultury brytyjskiej i kontrkultury lat 60., inspirując miliony ludzi, grupa rozpadła się na początku lat 70. Każdy z Beatlesów poszedł własną drogą kariery muzycznej, a John Lennon, związany z Japonką Yoko Ono i mieszkający już za oceanem, stworzył nieśmiertelne pacyfistyczne „Imagine” czy „Give Peace a Chance”.
Wcześniej John był uważany za skandalistę. Między innymi z racji wywiadu, w którym powiedział, że „Beatlesi są popularniejsi niż Jezus”. Jego wypowiedź spotkała się z protestami amerykańskich organizacji religijnych i konserwatywnych. Protest wystosował nawet Watykan. Lennon, choć przeprosił, tłumaczył, że miał po prostu na myśli reakcje ludzi na ich sukces.
W swe 34. urodziny Lennon powitał na świecie drugiego syna – Seana. Niestety, 6 lat później - 8 grudnia 1980 roku - w bramie swojego domu w Nowym Jorku został postrzelony przez szaleńca Marka Davida Chapmana. Dosięgły go cztery z pięciu kul zamachowca. Zmarł tego samego dnia w szpitalu. Chapman został skazany na dożywotnie więzienie. Nadal odsiaduje karę. W 2020 r. po raz kolejny odmówiono mu warunkowego zwolnienia.
Paul McCartney, drugi ze wspaniałej liverpoolskiej czwórki, który podbija światowe sceny do dziś, powiedział o przyjacielu: „Tęsknimy za Tobą, kochany. Ja za Tobą tęsknię. Cały czas pamiętam ten fantastyczny czas, gdy się poznaliśmy, pracowaliśmy nad piosenkami i pamiętam wszystkie świetne rzeczy, które zrobiliśmy w ciągu tych lat. Spoczywaj w pokoju”.
Legenda The Beatles i Lennona żyje. Do dziś biją kolejne rekordy i inspirują innych twórców. W czasie swej kariery zespół zdobył zresztą dziewięć nagród Grammy i Oscara (za film „Let it Be”).
W 1965 roku członkowie grupy otrzymali Order Imperium Brytyjskiego, a w 1988 roku zostali wprowadzeni do Rock and Roll Hall of Fame. Dodać trzeba, że John Lennon cztery lata po nadaniu odznaczenia – czyli w 1969 roku - Order Imperium zwrócił, pisząc do królowej: „Wasza Wysokość, zwracam moje odznaczenie jako znak sprzeciwu. Protestuję przeciwko brytyjskiej ingerencji w konflikt na linii Nigeria – Biafra oraz wspieraniu Ameryki w wojnie z Wietnamem oraz temu, że piosenka +Cold Turkey+ słabo radzi sobie na liście przebojów”.
W Polsce, rzecz jasna, także nie brakuje fanów Johna. Co roku w grudniu, w rocznicę jego śmierci, spotykają się przy ul. Johna Lennona w Warszawie.
Ewa Łosińska
Źródło: MHP