Ringo Starr, jeden z najsławniejszych i zarazem najczęściej krytykowanych perkusistów świata, kończy 85 lat. Choć przez lata drwiono z jego gry, to właśnie on nadawał rytm przebojom The Beatles.
30 stycznia 1969 r. zespół The Beatles po raz ostatni wystąpił publicznie. Występ na dachu budynku firmy płytowej Apple przy londyńskiej Savile Row nagrano jako scenę zamykającą film „Let it Be” w reżyserii Michaela Lindsay-Hogga - powiedział PAP dziennikarz muzyczny Piotr Metz.
„Miał dwie osobowości. Jedną nazwałbym +workiem miłości+. Drugą – +workiem gniewu+. U niego wszystko było czarno-białe” – mówił o nim Ringo Starr. W sobotę mija 80. rocznica urodzin kompozytora, multiinstrumentalisty, artysty solowego i członka The Beatles, George’a Harrisona.
18 czerwca 1942 r. urodził się Paul McCartney, współzałożyciel grupy The Beatles. Miał ogromny wpływ na brzmienie i styl zespołu. Po rozpadzie grupy kontynuuje solową karierę. Z rąk Elżbiety II otrzymał tytuł szlachecki. Dwukrotnie koncertował w Polsce.
Nie znał swego ojca, wychowywała go ciotka, nie czytał nut. Jednak muzyka, którą tworzył razem z czwórką The Beatles z Liverpoolu, trafiła nawet do filharmonii na całym świecie, a grupie przyniosła tytuły zespołu wszech czasów, Order Imperium Brytyjskiego i Oscara. 9 października mija 80. rocznica urodzin Johna Lennona.
50 lat od premiery albumu „Abbey Road” The Beatles został on wydany w technologii dźwięku wielokanałowego Dolby Atmos. 6 grudnia w jej siedzibie będzie można posłuchać albumu w odnowionej i wielokanałowej wersji - poinformowała FINA.
„Abbey Road” The Beatles ukazał się 50 lat temu, rok przed rozpadem zespołu. Teraz album, na którym, jak pisze biograf zespołu Philip Norman – Lennon, McCartney, Starr i Harrison osiągnęli najlepszą formę – doczekał się nowej wersji.
Dokładnie pięćdziesiąt lat temu członkowie grupy The Beatles zostali sfotografowani na przejściu dla pieszych na ulicy Abbey Road w północnym Londynie. Ich zdjęcie na ulicznej „zebrze” stało się okładką albumu „Abbey Road” – jednego z najsławniejszych w historii rocka.
W piątek na ekrany kin wszedł najnowszy film Danny'ego Boyle'a „Yesterday” o tym, co by było, gdyby nie było Beatlesów. Na pewno kino byłoby uboższe, bo czwórka z Liverpoolu z powodzeniem korzystała z dziesiątej muzy. I na odwrót.