Film prawdziwie kultowy i symbol autentycznego melodramatu – mówi PAP o „Casablance” filmoznawczyni Diana Dąbrowska. Mija 80 lat od światowej premiery legendarnego tytułu Michaela Curtiza. Premiera odbyła się 26 listopada 1942 r.
Początkowo film oparty na sztuce Murraya Burnetta i Joan Alison zatytułowanej "Everybody Comes to Rick’s", którą Hall Wallis z Warner Bros. zakupił za 20 tys dolarów, miał reżyserować William Wyler. Jednakże pracował on już na planie "Pani Miniver" (1942) i był nieosiągalny dla producentów, którzy ostatecznie zdecydowali się powierzyć reżyserię urodzonemu w Budapeszcie węgierskiemu imigrantowi Michaelowi Curtizowi.
W roli głównej (Rick Blaine) obsadzono Humphreya Bogarta. Główną rolę kobiecą otrzymała natomiast Ingrid Bergman (Ilsa Lund) – co ciekawe, aktorce wypłacono 7 tys. dolarów zaliczki, byle tylko zgodziła się zagrać bez uprzedniej lektury scenariusza, który zresztą i tak poprawiano, nawet w trakcie trwających od 25 maja do 3 sierpnia 1942 r. zdjęć. Dla obydwojga "Casablanca" będzie najważniejszym filmem w karierze. Na planie jednak niemal z sobą nie rozmawiali. Bogart nie znosił kręcenia scen miłosnych, ponadto Bergman była od niego wyższa, przez co musiał nosić specjalne, przytwierdzone do butów koturny, co nie ułatwiało mu pracy. Nie bez znaczenia był również fakt, że aktorzy nie znali zakończenia. Początkowo sądzili, że to celowy zabieg twórców.
"Codziennie kręciliśmy sceny wytrzepane z kapelusza i staraliśmy się, żeby to miało jakiś sens. Nikt nie wiedział, dokąd to wszystko zmierza i jak się zakończy, co nie pomagało w budowaniu postaci. I cały czas chciałam wiedzieć, w kim powinnam być zakochana: w Paulu Henreidzie czy w Humphreyu Bogarcie" – wspominała Bergman.
Premiera odbyła się w Święto Dziękczynienia, 26 listopada 1942 r., w nowojorskim Hollywood Theater i … po tym, jak została przez widzów zignorowana, film wycofano z dużego ekranu. Niedługo później, bo 23 stycznia 1943 r., "Casablanca" otrzymała jednak kolejną szansę i rozpoczęła się szeroka dystrybucja. Tym razem obraz został dostrzeżony przez branżę, czego dowodem było osiem nominacji do Oscara – w tym pierwsza dla Bogarta. Ostatecznie tytuł otrzymał trzy – dla najlepszego filmu, za reżyserię i scenariusz.
"+Casablanca+ to symbol autentycznego melodramatu, film prawdziwie kultowy, choć moim zdaniem pojęcie kultowości jest dzisiaj zbyt często wykorzystywane" – ocenia w rozmowie z PAP filmoznawczyni Diana Dąbrowska. "Jeśli jednak chodzi o pewien kanon hollywoodzkiego melodramatu, dodatkowo połączonego klimatem noir i filmu, który zastanawia się nad ówczesną kondycją świata, to trzeba przyznać, że wizja Curtiza miała w sobie umiejętność łączenia tego wszystkiego po trochu" – dodaje, jednocześnie zwracając uwagę na "umocnienie pozycji Bogarta i jego wizerunku".
Akcja filmu toczy się w czasie II wojny światowej (1941) w Maroku, a dokładnie w pozostającej pod kontrolą kolaborującego z nazistami francuskiego rządu Vichy Casablance. Do portowego miasta ściągają uciekinierzy z Europy. Stosunkowo łatwo się tu dostać, trudniej jednak je opuścić, a to właśnie jest nadrzędnym celem – ucieczka przez Lizbonę do Stanów Zjednoczonych. Głównym miejscem akcji jest prowadzony przez Amerykanina Ricka Blaine'a lokal – Cafe Americain. Goszczą w nim zarówno ludzie szukający ratunku, jak i Niemcy wraz ze swoimi sojusznikami – przedstawicielami władz Vichy. Pewnego dnia do kawiarni Ricka przychodzi ścigany przez nazistów Victor Laszlo (Paul Henreid) – członek czeskiego ruchu oporu, wraz z nim pojawia się piękna żona Ilsa. Laszlo nie wie, że jego żona i Amerykanin byli kiedyś kochankami, a ponowne spotkanie budzi w nich stare namiętności. Zaczyna się polityczno-miłosna rozgrywka, której stawką jest życie.
"W Casablance pierwszych lat wojny krzyżują się losy imigrantów czekających bez końca na cud podróży do USA, nazistowskich oficerów, oficjeli z Vichy i Wolnej Francji, drobnych złodziejaszków i baronów czarnego rynku. Reżyser sygnalizuje dramaty rozgrywające się na marginesie fabuły, wywodząc je z konkretnej sytuacji politycznej. Otoczony nimi konflikt centralny – relacja między Rickiem Blaine'em, jego dawną ukochaną Ilsą oraz jej mężem, czeskim opozycjonistą Victorem Laszlo – nabiera dzięki temu dodatkowych sensów" – recenzował w 2009 r. na łamach "Filmu" Michał Walkiewicz.
W zasadzie obraz Curtiza od samego początku miał dość dobre recenzje krytyków – tygodnik "The New Yorker" ocenił go jako "całkiem znośny", zaś magazyn "Variety", jako "wspaniałą propagandę przeciwko Osi". Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że z upływem lat "Casablanca" tylko zyskiwała, zarówno w oczach krytyków, jak i widowni.
"Nikt nie śpiewa +As Time Goes By+, tak jak Dooley Wilson, powtarzają entuzjaści nakręconego przez Michaela Curtiza w samym środku II wojny melodramatu wszech czasów. Nikt nie kolaboruje z takim wdziękiem, jak brytyjski aktor Claude Rains w roli prefekta Renault, ani nie prosi o swoją ulubioną piosenkę w sposób równie przekonujący, co Ingrid Bergman" – oceniała w 2000 r. na łamach "Filmu" Barbara Kosecka. "Przede wszystkim jednak nikt nie upija się tak jak Humphrey Bogart – wrażliwy cynik, dobroduszny egoista, obojętny uwodziciel zostawiający kobiety po jednej wspólnej nocy i oczywiście – zraniony mężczyzna" – dodała filmoznawczyni.
Curtiz miał na swoim koncie wiele filmów, ale to właśnie "Casablanca" zapewniła mu nieśmiertelność. Prowadzone przez niego "gwiazdy pierwszego i drugiego planu imponują naturalnością, powściągliwością, bezbłędnym wyczuciem konwencji. Pomagają utrwalić to, co w filmie najcenniejsze – pełen paradoksów język: naiwny i ironiczny, dosłowny i metaforyczny, precyzyjny i rozwleczony, niczym proza słownych przepychanek i poezja bulwarowych powieści" – ocenił Walkiewicz, którego zdaniem "u źródeł sukcesu filmu Curtiza nie leży jedynie emocjonalna prawda wątku miłosnego, ale kapitalnie nakreślone tło opowieści, które nadaje owemu wątkowi niezbędny ciężar". Walkiewiczowi wtóruje Dąbrowska, dla której ważny jest tu także "wpływ historycznych wydarzeń na historię jednostki i konflikt powiązany z moralnością".
"Istotna jest aktualna wymowa polityczno-historyczna tego filmu. Twórcy sugerują, że Ameryka nie powinna być neutralna. Jednocześnie ten przekaz wojenny nie jest sprzedany w taki wulgarny, jednoznaczny sposób, tylko spleciono go z historią miłosną. To znaczy: nie tylko Ameryka nie powinna być neutralna, ale też Rick nie powinien zostać neutralny wobec Ilsy, którą kocha" – zaznaczył filmoznawca Michał Oleszczyk na łamach "Newsweeka" w 2012 r.
Nieco inne aspekty akcentuje natomiast krytyk Bartosz Żurawiecki, który dowodzi, że "+Casablanca+ jest przeglądem niedorzeczności i ucieleśnieniem amerykańskiej ignorancji. Na przykład naczelny wróg III Rzeszy, ścigany przez hitlerowców uciekinier z obozu koncentracyjnego, Victor Laszlo, narodowości, hm… czechosłowackiej (tak, Laszlo to bardzo +czechosłowackie+ nazwisko), w nienagannie skrojonym garniturze, z piękną Ingrid Bergman u boku wkracza do lokalu Ricka (czyli Humphreya Bogarta), głośno podaje swoje nazwisko i paraduje przed siedzącymi tam gestapowcami. Znajdziemy w filmie jeszcze parę rozwiązań, o których logikę i prawdopodobieństwo nie należy pytać". Z drugiej strony jednak trudno porównywać amerykańską perspektywę doświadczenia wojny z perspektywą polską, bez wątpienia bardziej brutalną i tragiczną.
Film kosztował około miliona dolarów, co nie było kwotą nadzwyczajnie dużą nawet wówczas – dla porównania "Przeminęło z wiatrem" (1939) dysponowało budżetem niemal czterech milionów dolarów, ale już "Ich noce" (1934) nieco ponad trzysta tysięcy. Zaś kręcona równolegle z "Casablancą" "Pani Miniver" Wylera prawie pięć i pół miliona dolarów. Curtiz nie miał więc do dyspozycji budżetu na superprodukcję. Mimo to sukces, jaki niosła z sobą "Casablanca", niemal z marszu przyciągnął pomysły kontynuacji, a co za tym idzie ponownego, dużego zarobku. Planowano tym samym prace nad kolejną częścią zatytułowaną "Brazzaville", ostatecznie jednak nie podjęto się realizacji. W latach osiemdziesiątych Howard Koch napisał scenariusz "Return To Casablanca". Fabuła miała się skupiać na synu Ricka i Ilsy – Richardzie. Akcję osadzono 20 lat później. Jednak również ten pomysł nie doczekał się finalizacji.
Do pomysłu nakręcenia kontynuacji ponownie wrócono na początku XXI wieku. Finalnie uznano jednak, że "Casablanca" jest nietykalna. Mając na uwadze, że do głównych ról proponowano Ashtona Kutchera i Madonnę, to bez złośliwości można powiedzieć – całe szczęście.
"O produkcji drugiej części filmu mówi się od samej premiery, która miała miejsce w Święto Dziękczynienia w listopadzie 1942 r., wkrótce po wylądowaniu w Północnej Afryce aliantów, którzy zajęli m.in. Casablankę. Warner Brothers miał przez chwilę pomysł pokazania w planowanym filmie Ricka i kapitana Renault na pokładzie okrętu przygotowanego do desantu" – pisał Krzysztof Kłopotowski w 1998 r. "+Casablanca+ stanowi rzadki przykład spójnego dzieła, które zostało stworzone przez komisję. Nad scenariuszem pracowało co najmniej dziewięć osób" – dodał krytyk.
Zdaniem teoretyczki i historyczki filmu Alicji Helman "Casablanca" to "wieczna legenda kina". "Film zrealizowany przez naturalizowanego w Stanach węgierskiego emigranta, należy do tych niewielu, których nikomu nie trzeba przypominać ani przedstawiać. Także najmłodszej widowni. +Casablanca+ nigdy nie była +starym+ filmem sprzed piętnastu, trzydziestu, a dziś niemal pięćdziesięciu lat. […] jest zawsze w repertuarze czy to kinowym, czy przynajmniej telewizyjnym. Jest wieczna" – recenzowała w 1992 r. na łamach "Filmu".
Helman ponadto zauważa, iż "+Casablanca+ mimo że należy do gatunku typowo kobiecego jak melodramat, realizuje fantazmat męski. Jej legenda zrodziła się i rosła dzięki podwójnej fascynacji – Humphreyem Bogartem i bohaterem – Rickiem Blaine'em. Zjawiskowo piękna w tym filmie Ingrid Bergman liczy się jedynie jako obiekt uczuć bohatera. Wszystko inne ma sens tylko ze względu na niego i w odniesieniu do niego" – podkreśla. Podobnie akcentuje Dąbrowska, która zauważa, że w filmie Curtiza "to grany przez Bogarta mężczyzna jest postacią, która decyduje".
Decyzyjność ta okupiona jest jednak ciężarem odpowiedzialności. W tej grze stawką jest życie, również własne. Ryzykując można je stracić, ale można też zyskać "początek pięknej przyjaźni".
Lata upływają, a kolejne pokolenia doceniają walory "Casablanki" i chętnie do niej wracają. Bogart i grana przez niego postać stała się dla wielu mężczyzn punktem odniesienia, dla kobiet zaś obiektem westchnień.(PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ skp/