Ponad 100 osób wzięło udział w sobotniej grze miejskiej „Śladami polskich architektów międzywojennego Wilna”, którą przygotowali ambasada polska i Instytut Polski w Wilnie w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania niepodległości.
„Cieszę się, że gry miejskie organizowane przez ambasadę stały się już tradycją” - powiedział Dawid Tomaszewski, II sekretarz ambasady RP w Wilnie zwracając się do uczestników gry.
Tomaszewski przypomniał, że z inicjatywy polskiej placówki dyplomatycznej „chodziliśmy już śladami Adama Mickiewicza, Michała Kleofasa Ogińskiego, Józefa Piłsudskiego, śladami Filomatów, czy też Tadeusza Kościuszki”. Zapraszając do wspólnej zabawy śladami polskich architektów międzywojennego Wilna, przypomniał, że wnieśli oni duży wkład w rozwój i kształt miasta.
Dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie Marcin Łapczyński, przypomina, że Wilno w okresie międzywojennym było jednym z największych miast II Rzeczpospolitej. W tym okresie powstały tutaj obiekty użyteczności publicznej: banki, kasy chorych, ubezpieczalnia, przychodnie, szkoły. Zrekonstruowana została katedra, a także ratusz miejski. Tworzyli tu słynni architekci, m.in. Stefan Narębski, Franciszek Lilpop czy Jerzy Sołtan.
Budynki wzniesione w Wilnie w okresie międzywojennym nie leżą na szlaku turystycznym, który przebiega od Cmentarza na Rossie, przez Ostrą Bramę, ulicę Zamkową do katedry Wileńskiej. Znajdują się one głównie przy centralnej alei miasta, alei Giedymina, dawnej Mickiewicza. Mieszczą się tu dzisiaj banki, restauracje, sklepy.
„Na Litwie o architekturze okresu międzywojennego mówi się w kontekście Kowna - wskazuje Łapczyński. Kowno obecnie bardzo aktywnie promowane jest jako stolica modernizmu w kraju i nie bez powodu. Jest tu kilka tysięcy budynków tego okresu, które sukcesywnie są odnawiane. Dyrektor Instytutu mówi jednak, że „nie możemy przy tym zapominać o Wilnie”.
„Jeżeli przejdziemy spacerkiem po mieście, to zobaczymy przepiękny gmach dawnego Banku Gospodarstwa Krajowego, słynny Dom Towarowy Braci Jabłkowskich, budynek Pocztowej Kasy Oszczędności, budynki dawnych szkół powszechnych na Antokolu, czy na Lipówce” - wymienia Łapczyński.
Sobotnia gra miejska odbyła się w języku litewskim. Jej uczestnicy mieli do pokonania około 5 km pieszo.
Marcin Łapczyński cieszy się, że większość uczestników gry to byli Litwini. „To młodzi ludzie, którzy często przyjeżdżają do Wilna do pracy czy na studia i niewiele wiedzą o historii miasta, że jest ona wielokulturowa i wielowyznaniowa, i że polski element historii odcisnął tu naprawdę duże piętno” - powiedział dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie.
Z Wilna Aleksandra Akińczo (PAP)
aki/ jo/ mmp/