
Nadal jest komu pokazywać mocne, ciekawe spektakle i ciągle jest z kim dyskutować o teatrze. W listopadzie Kłodzko znów będzie areną "zderzenia" publiczności ze sztuką o wysokich walorach artystycznych - zapowiada dyrektor 23. festiwalu "Zderzenia teatrów" Marek Mazurkiewicz.
PAP: To już 23. edycja festiwalu "Zderzenie teatrów". Na czym polega ten kłodzki fenomen?
Marek Mazurkiewicz: Po pierwsze na tym, że małe – poniżej 30 tys. mieszkańców - Kłodzko znów będzie areną "zderzenia" publiczności ze sztuką o wysokich walorach artystycznych. Po drugie na "zderzaniu" bardzo różnych gatunków teatralnych – od klasycznego dramatu do teatru tańca czy improwizacji; czyli pokazujemy bogactwo nurtów i stylów, ale i form uprawiania sztuki teatru. Obok szacownych teatrów-instytucji prezentujemy ciekawe zjawiska z tzw. offu czy zupełnie autorskie przedsięwzięcia grup nieprofesjonalnych. Po trzecie "zderzamy" publiczność z krytykami i artystami podczas otwartych dyskusji pospektaklowych, w których widzowie grają pierwszoplanową rolę.
PAP: Inicjatorem i twórcą formuły konfrontacji "na równych prawach" spektakli z teatrów instytucjonalnych i przedstawień teatrów niezależnych, offowych był śp. Marian Półtoranos. Przypomnijmy, że to znów kłodzka specyfika: jest Pan nie tylko jego spadkobiercą, ale i wychowankiem.
Marek Mazurkiewicz: Festiwal "Zderzenie teatrów" wymyśliliśmy razem z Marianem Półtoranosem z rozżalenia i niezgody na ścisły podział na tzw. teatr instytucjonalny i nieprofesjonalny, który dominował w obiegu imprez festiwalowych, przez co publiczność była pozbawiona możliwości zobaczenia na jednym festiwalu wszystkich ważnych spektakli tylko ze względu na tak sztywną klasyfikację. Do realizacji pomysłu zapalił nas Emilian Kamiński, który podczas pewnego przeglądu zobaczył, jak ciekawe przedstawienia powstają w teatrach nieinstytucjonalnych, czy wręcz amatorskich, ale nie są dopuszczane do pokazów konkursowych. Przegrywały z przeciętnymi dziełami profesjonalistów.
A wracając do mojej roli wychowanka, to mistrza Mariana poznałem w Stalowej Woli w 1984 r., jeszcze zanim obaj zaczęliśmy pracę w Kłodzkim Ośrodku Kultury. Mnie i wielu młodych ludzi fascynowało jego postrzeganie teatru - nie tylko jako dziedziny sztuki, ale drogi wchodzenia w świat, narzędzia budowania osobowości, wyzwalania chęci eksperymentowania i przełamywania stereotypów. Jego Teatr "KO-KU", w którym wychował sporo aktorów i ludzi kultury, to była szkoła rozwijania postaw twórczych, otwartości i zaufania. W tym jak mawiał "klubie spotkaniowym" szukał roli dla człowieka, a nie człowieka do roli. Takim myśleniem szybko pozyskiwał ludzi do współpracy, w tym i mnie. Stąd sukces klas teatralnych działających w kłodzkim LO w latach 1991-99, "Zderzeń" i innych naszych inicjatyw, które nawzajem się uzupełniały i nakręcały.
PAP: W latach 90. i na początku XXI w. do Kłodzka zjeżdżali ważni krytycy i obserwatorzy, ludzie pragnący z pasją spierać się o teatr do samego rana.
Marek Mazurkiewicz: Od samego początku na tym właśnie polegała specyfika "Zderzeń" i tak jest do dziś. Każdy, kto obejrzy spektakl, ma prawo wypowiadać się na jego temat. Krytycy mają głównie za zadanie systematyzować i dopełniać głosy widzów, odwołując się do różnych nurtów, szerszych wizji czy historii teatru. Publiczność uczyła się od krytyków, ale oni też przyjeżdżali dowiedzieć się, co tak naprawdę jest żywe w teatrze, o co toczą się spory, co porusza głównie młodą publiczność. W Kłodzku dyskusje pospektaklowe urastały do roli osobnych wydarzeń - czasem z ogromną dramaturgią i fascynującymi "aktorami", choć nie było reżysera i wytykano nam, że pozwalamy, aby nastolatkowie sprzeczali się z kwiatem polskiej krytyki i artystami na równych prawach.
PAP: W Kłodzku bywali najciekawsi twórcy, sławne teatry. Warto je przypomnieć.
Marek Mazurkiewicz: Trudno tu wymienić wszystkich znakomitych twórców i świetne spektakle nagradzane na wielu ważnych festiwalach, które "zderzaliśmy" w Kłodzku, ale wymienię tu choćby takie nazwiska i teatry jak: Leszek Mądzik i jego Scena Plastyczna KUL, Włodzimierz Staniewski i Gardzienice, Piotr Tomaszuk i Wierszalin. Występowali u nas: Zbigniew Zapasiewicz, Krystyna Janda, Teatr STU z Janami Peszkiem i Fryczem, braćmi Grabowskimi, Teatr Ósmego Dnia z Poznania, lubelskie Provisorium, Teatr Janusza Wiśniewskiego, Aktorzy Cricot II (niestety, już bez Tadeusza Kantora), warszawska Montownia, Polski Teatr Tańca. Przyjeżdżały też świetne zespoły z zagranicy na czele z legendarnym rosyjskim Teatrem Derevo Antona Adasinskiego i wileńskim teatrem Oskarasa Korsunovasa.
PAP: Zmieniła się nieco aura i publiczność tego festiwalu, a jednak ubiegłoroczna edycja imprezy, swoista reaktywacja, była sukcesem frekwencyjnym?
Marek Mazurkiewicz: Ubiegłoroczny festiwal odbył się po 3 latach nieobecności na kulturalnej mapie Polski, w rok po śmierci Mariana Półtoranosa, dlatego nadałem mu nazwę "Zderzenie – Reaktywacja", bo chciałem wrócić do starej marki, definiując ją na nowo. Nie ukrywam, że był to trudny sprawdzian, ale tworząc każdą kolejną edycję festiwalu zawsze przystępowaliśmy do pracy, jak do nowego wyzwania. A przy cennej pomocy "starych" przyjaciół festiwalu z Polski i moich współpracowników stworzyliśmy wydarzenie godnie nawiązujące do pięknej tradycji kłodzkiego święta teatru, otwierając jednocześnie nową kartę w jego historii.
PAP: Z czego jest pan najbardziej dumny, gdy wspomina ubiegłoroczną edycję festiwalu?
Marek Mazurkiewicz: Z publiczności. Dominuje wśród niej pokolenie, które jako nastoletnie wychowało się na pierwszych edycjach "Zderzeń". Nie ma już klas teatralnych, które niejako "etatowo" oglądały spektakle, dominowały na festiwalu i tworzyły jego koloryt, ale nadal w Kłodzku jest komu pokazywać mocne, ciekawe spektakle. I ciągle w Kłodzku jest z kim dyskutować o teatrze. To jest ogromny sukces naszych - z Półtoranosem - działań w latach dziewięćdziesiątych.
PAP: Co w tym roku dyrektor Mazurkiewicz poleci uwadze widzów?
Marek Mazurkiewicz: Nie muszę chyba reklamować Teatru Wierszalin z "Dziadami", czy wyjazdu do Legnicy na znakomitą realizację prozy Pilcha "Zabijanie Gomułki", bo tu spodziewam się nadkompletów.
Wspomnę natomiast o tych małoobsadowych spektaklach. Pierwszy to "Ja Maria" lubelskiej aktorki Mirelli Rogozy-Biel, wychowanki Mariana Półtoranosa, ukazujący Marię Curie-Skłodowską jako kobietę a nie pomnik. Drugi to "Ikebana" Teatru im. L. Solskiego z Tarnowa – oparta na faktach, poruszająca sztuka o śmierci, szaleństwie i braku miłości na podstawie tekstu tarnowskiego policjanta Marcina Skóry, który przed laty był mocno zaangażowany w śledztwo dotyczące dusicielki z Tarnowa. No i oczywiście polecam niezwykłą zabawę aktorską poznańskiego Teatru Porywacze Ciał w ich najnowszym spektaklu "Humanicana".
Cieszę się, że znów artyści i publiczność z Kłodzka i całej Polski spotkają się w naszym teatrze od 15 do 22 listopada br.
Rozmawiał Grzegorz Janikowski
Marek Mazurkiewicz (ur. w 1967 r. w Stalowej Woli) jest animatorem kultury, pedagogiem, aktorem i reżyserem. Studiował na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, gdzie w 1991 r. uzyskał tytuł magistra w zakresie pracy kulturalno-oświatowej (specjalizacja teatralna). Podczas studiów objął stanowisko wicedyrektora Kłodzkiego Ośrodka Kultury (1990-95). Pełnił funkcje dyrektora artystycznego Centrum Edukacji Kulturalnej i konsultanta Wojewódzkiego Ośrodka Edukacji Teatralnej w Kłodzku (1995-97), wychowawcy autorskich klas teatralnych w kłodzkim LO (1991-97), a także dyrektora-menedżera Teatru Lalek w Bielsku-Białej (1997-98). W 2000 r. stworzył Miejskie Centrum Kultury w Polanicy Zdroju. Przez 13 lat kierowania tą instytucją zorganizował ponad 2,5 tys. działań kulturalnych.
Był dyrektorem znaczących wydarzeń kulturalnych o randze międzynarodowej, m.in.: Festiwalu Teatralnego "Zderzenie teatrów", Festiwalu Filmowego POL-8, Memoriału Szachowego Akiby Rubinsteina, Festiwal Muzyki Uzdrowiskowej, Festiwalu "TĘCZA POLSKA". Od 2015 r. jest dyrektorem Kłodzkiego Centrum Kultury Sportu i Rekreacji.
Jako aktor i reżyser po 1989 r. zdobywał wielokrotnie laury na OSATJA (Ogólnopolskich Spotkaniach Amatorskich Teatrów Jednego Aktora) w Zgorzelcu i Festiwalu "Zderzenie teatrów" w Kłodzku. W 1995 r. był nominowany do "Paszportu Polityki". W 2005 r. otrzymał od Ministra Kultury odznakę "Zasłużony Działacz Kultury".(PAP)
edytor: Paweł Tomczyk
gj/ pat/