Na Białorusi rozpoczęła się w poniedziałek Maslenica, czyli trwające tydzień prawosławne ostatki. W tym czasie mieszkańców czekają festyny, zabawy i tradycyjne danie – bliny.
Święto Maslenicy sięga czasów pogańskich, kiedy to symbolizowało pożegnanie z zimą i powitanie wiosny. Po zaadaptowaniu przez Cerkiew prawosławną stało się okresem przygotowań do Wielkiego Postu.
W masleniczny tydzień nie jest przyjęte spożywanie mięsa, a najpopularniejsze potrawy w tym okresie to ser, kawior, rybne wypieki oraz symbolizujące słońce - bliny.
Święto Maslenicy sięga czasów pogańskich, kiedy to symbolizowało pożegnanie z zimą i powitanie wiosny. Po zaadaptowaniu przez Cerkiew prawosławną stało się okresem przygotowań do Wielkiego Postu.
Na Białorusi jeszcze przed rozpoczęciem Maslenicy istniał zwyczaj „ciągnięcia klocka” – kobiety chodziły po wioskach, ciągnąc na sznurze polano. Jeśli spotykały po drodze kawalera, który nie zdążył się jeszcze ożenić, zarzucały mu na szyję powróz z polanem i zmuszały do jego ciągnięcia. Z tej „niewoli” trzeba się było w jakiś sposób wykupić.
Każdy dzień Maselnicy miał swoją specyfikę. Na przykład w czwartek ujeżdżano młode konie oraz zjeżdżano na sankach z górki.
Uważano, że im dłużej będzie się tego dnia jeździć, tym lepiej obrodzi w danym roku len. Ojcowie wozili zaś swe niezamężne córki na sankach po okolicznych wioskach, szukając dla nich kawalera.
W piątek zięciowie odwiedzali bez żon swoje teściowe, które częstowały ich blinami. W jeden z maslenicznych dni kobiety zbierały się natomiast na babskim wieczorku, by śpiewać i tańczyć.
Maslenica była jednym ze świąt, które obchodzono w czasach sowieckich, kiedy religię eliminowano z życia społecznego. Współcześnie na Białorusi Maslenica ciekawie jest świętowana w Smolewiczach niedaleko Mińska - odbywają się tam festyny, składanie życzeń, są świąteczne wypieki. Zdarza się, że "klocki" przyczepiają sobie pracownicy w biurze, po czym konieczne jest wykupienie się.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ ro/