W siedzibie PAP w Warszawie odbyła się w środę konferencja prasowa pt. „Ratujmy polską kulturę!”, podczas której zaprezentowano tzw. Pakiet dla Kultury, czyli kluczowe postulaty środowisk twórczych, które mają systemowo wesprzeć polską kulturę.
"Chcieliśmy dziś podyskutować o kilku propozycjach rozwiązań, które mogłyby pomóc polskiej kulturze w sposób systemowy, nie generując równocześnie wydatków po stronie państwa. Tymi rozwiązaniami są: Ustawa o statusie artysty zawodowego, zmiana art. 15L w tarczy antykryzysowej i implementacja dyrektywy na jednolitym rynku cyfrowym" - powiedział, rozpoczynając dyskusję dyrektor Music Export Polska Marek Hojda.
Jak zaznaczono zmiana art. 15 L oznaczać będzie "przywrócenie wynagrodzeń dla twórców w czasie pandemii", a przyjęcie Ustawy o statusie artysty zawodowego przyniesie "systemowe zabezpieczenie socjalne polskich artystów". Z kolei implementacja dyrektywy o prawie autorskim przyniesie "uczciwe wynagrodzenie dla artystów za wykorzystanie twórczości w Internecie".
"Ustawa, mówiąc w skrócie, wyciąga całą branżę artystów z cienia" - ocenił projekt ustawy o statusie artysty zawodowego pisarz, sekretarz Unii Literackiej Zygmunt Miłoszewski.
Zwrócił uwagę, że według założeń tej ustawy dopłaty do ubezpieczenia społecznych dla najuboższych artystów będą "w całości finansowane z opłaty reprograficznej". "Ta opłata powinna być zaktualizowana" - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że podczas prac nad tą ustawą "wszyscy się dogadaliśmy". "I starzy artyści, i młodzi artyści - i ludzie z poprzednich pokoleń, i ludzie z bieżących pokoleń, plastycy z muzykami, filmowcy z pisarzami. Wszyscy się dogadali" - wyjaśnił Miłoszewski, który był jednym z ekspertów podczas prac nad ustawą.
"Mało tego, dogadaliśmy się wszyscy razem z MKiDN" - dodał i zwrócił uwagę, że "ta ustawa gotowa leży w szufladzie". "Wystarczy ją wyciągnąć z tej szuflady, przeprowadzić przez proces legislacyjny i jest doskonałe rozwiązanie, które też kataloguje artystów, więc pozwala potem skierować pomoc w odpowiednie miejsce, kiedy jest ona potrzebna" - mówił sekretarz Unii Literackiej.
Miłoszewski podkreślił, że ta ustawa w obecnej formule "jest tylko sposobem na ujęcie w systemie ubezpieczeń społecznych dużej grupy zawodowej, która istnieje kompletnie poza tym systemem". "Nie ma to kompletnie wpływu na wolność artystyczną - na to, co my możemy, albo nie możemy robić" - ocenił.
"Po drugie nie ma w treści ustawy żadnych elementów oceny jakościowej. Oczywiście, jest weryfikacja, bo system jest dla artystów zawodowych, nie dla amatorów" - wyjaśnił, dodając, że nikt nie będzie oceniał pracy artystów "pod względem jakościowym".
Miłoszewski przyznał, że ta ustawa "jest oparta na rozwiązaniu niemieckim, ale także na różnych innych zachodnich rozwiązaniach". "Jeśli chodzi o ten tekst, który znamy, nad którym pracowaliśmy - to naprawdę jest to super rozwiązanie prawne" - ocenił.
"Mówimy tu o dorobieniu pewnego brakującego kawałka systemu, który obowiązuje wszystkich w Polsce. Rolnicy mają KRUS, a artyści nie mają niczego" - powiedział aktor, dyr. Teatru im. J. Osterwy w Lublinie Redbad Klynstra-Komarnicki. Ocenił, że "jesteśmy daleko w tyle za rozwiązaniami, które w krajach takich, jak Holandia, są zupełnie oczywiste".
Zwrócił uwagę, że w Holandii zawód artysty jest traktowany jak każdy inny zawód. Funkcjonują tam fundusze, które mogą zasilać np. firmy i osoby prywatne.
Przyznał, że gdy rozmawia w okresie pandemii z niezależnymi artystami teatralnymi, słyszy opinie, że "system ich nie widzi, wpadają w szczelinę". "Ustawa o statusie artysty wypełnia te szczelinę" - podkreślił.
Według Klynstry-Komarnickiego, artyści byli "pierwszymi, którzy zostali pozbawieni możliwości wykonywania swoich zawodów i prawdopodobnie będą ostatni, którzy zostaną odmrożeni".
"Doceniamy odpowiedzialną postawę MKiDN i innych osób w rządzie, które zauważają te problemy. Natomiast, myślę, że możemy pójść dalej, możemy skorzystać z tego momentu, kiedy widać wyraźnie, gdzie są te braki w systemie, żeby to właśnie systemowo rozwiązać" - powiedział dyrektor Teatru im. J. Osterwy w Lublinie.
Pytany o rolę opłaty reprograficznej w budowaniu funduszy państwa, które mogą wspierać artystów, Klynstra-Komarnicki powiedział: "trochę nie rozumiem, jak to się w Polsce stało, że tych rozwiązań jeszcze nie ma". "Jesteśmy naprawdę daleko w tyle i mówimy o absolutnym wyrównaniu takich podstaw systemowych" - dodał, wskazując, że na Węgrzech wpływy z opłaty reprograficznej są dwudziestopięciokrotnie wyższe.
Pytana o to, jaki wpływ na polską kulturę będzie miała implementacja dyrektywy w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, scenarzystka, przewodnicząca Gildii Scenarzystów Polskich Ilona Łebkowska powiedziała: "jest takie rozwiązanie, które zostało przyjęte przez Parlament w Unii Europejskiej (UE) w marcu 2019 r.". Wyjaśniła, że kraje członkowskie UE mają czas na implementację tej dyrektywy do czerwca 2021 r.
"Niestety, rząd polski zaskarżył tę dyrektywę do TSUE, co jest, oczywiście, bardzo niepokojącym sygnałem" - oceniła Łebkowska.
"Prawda jest taka, że w tej chwili - nie tylko w czasie pandemii, bo było to już wcześniej - olbrzymia część konsumpcji kultury i prezentacji kultury przede wszystkim przeniosła się do sieci. Korzystają na tym przede wszystkim wielkie koncerny, które mają platformy streamingowe, które mają serwisy typu Google, YouTube, Yahoo itd., w których prezentowane są utwory najrozmaitsze - muzyczne, audiowizualne" - mówiła.
Zwróciła uwagę, że "wszyscy z tego korzystaliśmy i pozwoliło nam to przetrwać (…) w dobrym zdrowiu psychicznym pierwszy lockdown".
"Problem polega na tym, że te koncerny czerpią z tego dochody, ponieważ te wszystkie utwory zamieszczane w Internecie, są z reguły obłożone reklamami i pożytki z tych reklam płyną dla tych koncernów międzynarodowych. Natomiast twórcy, którzy wygenerowali te utwory, którzy są ich autorami, których jest to pracą i źródłem utrzymania - z tego pieniędzy nie otrzymują" - wyjaśniła przewodnicząca Gildii Scenarzystów Polskich.
"Trzeba to uregulować i ta dyrektywa, która została przyjęta przez Parlament Europejski jest najlepsza drogą do tej regulacji" - podkreśliła Łebkowska, dodając, że Polska "znajduje się w ogonie tych zmian".
Zwróciła uwagę, że kraje Europy Środkowej, jak Węgry, Czechy i Słowacja, "już te rozwiązania przyjęły". "Implementacja tej dyrektywy ma sprawić, że twórcy, których utwory są umieszczane w Internecie i które są oglądane, słuchane w Internecie, będą mieli należne dochody z tego użytkowania" - podkreśliła.
Łebkowska wskazała, że "nie obciąży to podatników, nie obciąży to tych, którzy to oglądają lub tego słuchają". "Obciąży to, pomniejszy nieco dochody, zmusi do podzielenia się dochodami właścicieli platform internetowych i wielkich koncernów działających w Internecie" - wyjaśniła.
Pytana o brak wpływów i brak implementacji dyrektywy w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, reżyser i scenarzystka Joanna Kos-Krauze powiedziała: "nie ma nas, już nas pogrzebali, albo położyli na stadionach".
"Nie mamy z tego tantiem (np. z wykorzystywania przez serwisy typu Netflix - PAP), co jest skandalem. patrząc jeszcze na wzrost liczby abonentów u wszystkich gigantów jak Netflix czy HBO GO itd., to jest rzecz niedopuszczalna i nie ma na to zgody" - mówiła. "To jest nieuczciwe, nie ma żadnego powodu, żeby tak było" - oceniła.
Przyznała, że artyści "bardzo liczą na wsparcie polityków, rządu, osób odpowiedzialnych, na wsparcie i głos za wdrożeniem tych wszystkich implementacji". "Przypominam, że polskie prawo nie nadąża za zmieniającą się technologią. Od 20 lat nie było nowelizacji ustawy, albo choćby poszerzenia o te nowe pola eksploatacji" - wyjaśniła Kos-Krauze.
"Mówimy o gigantach, którzy płacą minimalne podatki w Polsce, mają siedziby gdzie indziej, te pieniądze są w zasadzie nieściągalne (…). Zobaczmy, jak są uzależnieni od naszej twórczości" - mówiła.
Przypomniała, że z przyczyn zawodowych obserwuje, co jest zakupywane np. przez Netfliksa. "Tam jest kupowane wszystko, co jest możliwe, nawet z polskich archiwów, bo im się kończy kontent i też musieli wstrzymać prace w czasie pandemii" - podkreśliła Kos-Krauze.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ pat/