Nie spodziewałam się, że wykład Noblowski odbije się takim echem w Polsce. Może to świadczyć o tym, że Polacy są głodni nowych idei, przeformułowania starych - powiedziała laureatka literackiej Nagrody Nobla Olga Tokarczuk. Dodała, że podobnie jest na całym świecie.
W środowej rozmowie w TVN24 Tokarczuk przyznała, że nie spodziewała się, że jej sobotni wykład odbije się takim echem w Polsce, a ludzie potraktują słowa jako podnoszące na duchu, budujące solidarność. "To bardzo wzruszające" - oceniła. Dodała jednak, że jej zdaniem taki odbiór może świadczyć o tym, że "w Polsce jesteśmy głodni w ogóle jakiś nowych idei, przeformułowania starych, nowej perspektywy. I, że wszędzie na świecie tak jest, więc takie słowa, które mają odwagę powiedzieć coś uniwersalnego i w nowy sposób, padają na podatny grunt" - wyjaśniła.
Jej zdaniem ludzie potrzebują, by dać im do myślenia. Zaznaczyła też, a stare sposoby myślenia prowadzą jedynie do tego, że ciągle powtarzamy to samo. "Nie posuwamy się w żaden sposób do przodu. Szczególnie jest to widoczne w Polsce" - powiedziała.
Zapytana o słowa wicepremiera Glińskiego - który ocenił, że w jej wykładzie Noblowskim zabrakło "bardziej odważnego zmierzenia się z wartościami", nie było w nim „pojęcia dobra", " pojęcia instytucji, które kształtują ludzi do wartości, pojęcia wspólnoty", a tytułowa czułość była "naiwna" - Tokarczuk zauważyła, że mowa noblowska to jest bardzo trudny i sformalizowany gatunek, tłumaczony na wiele języków. Dlatego też chciała wygłosić manifest. Powiedzieć w zwarty sposób o najważniejszych sprawach. "Ta mowa jest taką kondensacją i można z niej wyciągać i dopiero rozwijać jakieś wątki" - wyjaśniła. "Ale może być i tak, że ludzie mają inne systemy wartości" - dodała.
Noblistka powiedziała też, że tradycyjne spotkanie, które odbyła w środę w szkole z dziećmi imigrantów na obrzeżach Sztokholmu było bardzo wzruszające, a dzieci zaskoczyły ją tym, że wprost stawiały problemy. "Nie wahały się zapytać o prywatne sprawy - jak się z mężem poznałam, ale też otwarcie mówić o tym, czego się boją. Mam poczucie, że nie było to ugrzecznione".
Pytana o emocje jakie jej towarzyszyły w czasie samej ceremonii wręczenia nagrody powiedziała, że była spokojna i wzruszona. "Miałam wrażenie, że jestem trochę w nierealnym świecie. Przepraszam, że tak odpowiem, ale naprawdę nie wzbudziło to we mnie wielkich emocji. Wielkie emocje wzbudził moment, gdy się dowiedziałam o tej nagrodzie i odczytanie mowy noblowskiej. A to, to był rytuał" - podzieliła się wrażeniami.
Zaznaczyła też, że przy okazji Nagrody Nobla "ma teraz swoje 5 minut", ale zaraz potem zamyka tę część życia "ekstrawertywną" i wraca do czytania, pisania i myślenia.(PAP)
autorka: Klaudia Torchała
tor/ pat/