Spektakl, którego bohaterami są cyniczni, niepozorni, uzależnieni od seksu, egoistyczni socjopaci - "Obrzydliwcy" w reżyserii Marka Kality na podstawie prozy Davida Fostera Wallace'a, oglądać będzie można od 20 maja w stołecznym Teatrze Dramatycznym.
Spektakl Kality oparty jest na książce "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi" prozaika i dziennikarza Davida Fostera Wallace'a, obok Jonathana Franzena, uważanego za jednego z najważniejszych amerykańskich twórców przełomu lat 80. i 90., okrzykniętego "następcą" takich autorów jak Philip Roth czy Thomas Pynchon.
Sławę przyniosła mu książka "Infinite Jest", wydana w 1996 r. Wallace nie cieszył się jednak z sukcesu, z trudem i niechęcią dźwigając ciężar bycia "głosem pokolenia". Depresja, na którą cierpiał, doprowadziła go ostatecznie do odebrania sobie życia.
"Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi" to jego pierwsza książka, wydana na rynku polskim. Tekst w nowym przekładzie, autorstwa Rubi Birden, stał się punktem wyjścia do spektaklu "Obrzydliwcy" Marka Kality.
Książka Wallace'a to seria krótkich opowiadań, o różnorodnej strukturze i estetyce, których bohaterami są "przedstawiciele współczesnego świata", uzależnieni od seksu, narkotyków, niepewni, cyniczni, czasami okrutni, skupieni na sobie i dostarczaniu sobie przyjemności. Kolejne "wywiady" przybierają formę terapii.
"Adaptacja koncentruje się na wywiadach z mężczyznami, które przeprowadza kobieta, w domyśle terapeutka" - powiedział Kalita podczas środowej próby dla mediów na Scenie Przodownik warszawskiego Teatru Dramatycznego.
"Próbujemy opowiedzieć o współczesnym mężczyźnie, który nie radzi sobie ze swoim życiem. Dręczony obsesjami, lękami, traumami z dzieciństwa, próbuje odnaleźć się w dzisiejszym świecie. Próbuje odnaleźć się w związkach z kobietami, nadążyć za ich coraz większą niezależnością. To mężczyźni pozbawieni swojej dominującej pozycji w relacjach z kobietami i w społeczeństwie. Bezradni i zagubieni" - tłumaczył.
Podkreślił także, że dzięki tekstowi Wallace'a, kobiety mogą dowiedzieć się wiele na temat tego, jak postrzegają je mężczyźni. Jedna ze scen zawiera próby oceny, czego potrzebuje, czego pragnie współczesna kobieta; inna - jakie cechy posiadać powinien idealny kochanek. "Istotną inspiracją jest dla nas formuła amerykańskiego stand up. Zwłaszcza postać Andy'ego Kaufmana, który uczynił z niego formę sztuki, ekspresji i okazję do kreowania całej galerii malowniczych postaci" - zauważył reżyser.
"Gram faceta, który jest mistrzem ceremonii, zabawiaczem, wodzirejem. Cały czas coś udaję, chowam się za czymś. Inspirowałem się takimi postaciami, jak Andy Kaufman, komikami, którzy zabawiają wszystkich, gdzieś w środku przeżywając własną tragedię" - powiedział Sebastian Stankiewicz, jeden z tytułowych "obrzydliwców".
"Wydaje się, że są to ludzie, którzy kreują siebie, swój wizerunek w oczach innych osób, po czym zamykają się w sobie, przeżywają swoje mniejsze lub większe dramaty" - dodał.
"To są +obrzydliwcy+ - każdy z nas wygląda dość specyficznie, nie jesteśmy bardzo +glamour+. Mamy w sobie pewną brzydotę, która w jakiś przewrotny sposób jest piękna. Człowiek nie jest zbudowany wyłącznie z jasnych stron, z dobrych cech. Dzieją się z nami różne rzeczy, które wpływają na nasz sposób bycia, na to jacy jesteśmy. Ta brzydota, obrzydliwość jest ich wewnętrznym pięknem. Jest pewien kanon patrzenia na człowieka - co mu wolno, czego nie wolno. Odbywa się to pod kątem politycznym, obyczajowym, kulturowym. My staramy się pokazać ich jako zwykłych ludzi - obdarzonych zarówno tymi pięknymi cechami, jak i ciemnymi, mrocznymi" - podkreślił.
W spektaklu występują: Waldemar Barwiński, Mariusz Drężek, Henryk Niebudek, Piotr Siwkiewicz, Sebastian Stankiewicz; reżyseria i adaptacja: Marek Kalita; scenografia: Marcin Chlanda. (PAP)
pj/ agz/