Historia dwudziestoletniej Patty Hearst, wnuczki amerykańskiego magnata prasowego, stała się inspiracja dla spektaklu „Obywatelka Kane”. Sztukę wyreżyserował Wiktor Rubin. Premiera w Narodowym Starym Teatrze jest planowana 4 grudnia.
Pierwowzorem głównej bohaterki spektaklu jest wywodząca się z bogatej i wpływowej rodziny Patty Hearst – wnuczka Williama Randolpha Hearsta. 4 lutego 1974 roku została porwana przez lewicową organizację terrorystyczną Symbionese Liberation Army (SLA). Grupa nie zażądała okupu, ale zwróciła się o zakup żywności i przekazanie jej potrzebującym.
Mimo spełnienia żądań, Patty nie została uwolniona. Później okazało się, że doła?czyła do grupy i razem z jej członkami uczestniczyła w napadzie na bank i innych akcjach. Podczas procesu sądowego utrzymywała jednak, że została do tego zmuszona. Niektórzy uznali jej przypadek za przykład syndromu sztokholmskiego, kiedy zakładnicy utożsamiają się z porywaczami.
"Działając jako terrorystka Patty Hearst wypowiedziała wojnę nie tylko swojej rodzinie, ale też swojemu pochodzeniu, klasie społecznej, warunkom, z których się wywodziła" - mówiła dziennikarzom autorka scenariusza Jolanta Janiczak. Przypomniała, że do dziś nie jest jasne, dlaczego Patty Hearst nie skorzystała z okazji, żeby uciec, ale dołączyła do terrorystów. Kobieta w żadnym z licznych wywiadów, których udzieliła, nie wyjaśniła tego.
Działacze SLA byli bardzo młodzi, a część z nich wywodziła się z partyzanckiego teatru lat 70. "To było dla mnie ciekawe, że grupa terrorystyczna wywodziła się z teatru" – mówiła Janiczak. Podkreśliła, że dla niej terroryzm to "narzędzie mniejszości", a działania terrorystyczne "wynikają z bezradności, kiedy ostatecznym rozwiązaniem jest przemoc".
"Pytanie o to, czy my w przyszłości, żeby zapobiec jednej przemocy – wojnom i katastrofom, które mamy na horyzoncie - będziemy w stanie oprzeć się na czymś innym niż przemoc" – mówiła autorka scenariusza. Jak wskazała ważne jest także to, kto do przemocy ma prawo: państwo dysponuje przemocą legalną, która często niewiele się różni od metod, po które sięgają grupy terrorystyczne, ale kiedy zahaczają o nią aktywiści miejscy jest to uznawane za przestępstwo. "Pytamy, co musi stać się, żeby ludzie, żebyśmy my sami chcieli wyjść ze swojej strefy komfortu i porzucić to, czyni nas bezpiecznymi" – dodała Janiczak.
Główną bohaterkę Patty Hearst gra Marta Ścisłowicz (gościnnie). W spektaklu występują także: Roman Gancarczyk i Dorota Segda (rodzice Patty), Krzysztof Globisz (dziadek William Randolph Hearst, pierwowzór filmowego "Obywatela Kane’a"), Bogdan Brzyski (narzeczony Patty) oraz Małgorzata Gałkowska, Radosław Krzyżowski i Łukasz Stawarczyk jako członkowie grupy terrorystycznej SLA.
"Ważne było dla nas uzgodnienie dwóch porządków, które w teatrze trudno pogodzić: roli pojętej w sposób klasyczny i performance’u. One nawzajem się znoszą" – podkreślił reżyser Wiktor Rubin. Porządek społeczeństwa i klasycznego spektaklu reprezentuje rodzina Hearstów, to co rewolucyjne, performatywne – terroryści.
"Odpowiada to sytuacji z 11 września, że nagle nasz społeczny spektakl rozpadał się poprzez zaistnienie nowych obrazów" - mówił Rubin. "Tematem jest sam spektakl i obraz – to, które obrazy zakłócają ten spektakl społeczny, w którym przecież odgrywamy role, do których notorycznie jesteśmy nakłaniani. To pytanie, czy te role możemy opuścić?" – dodał.
Autorem scenografii jest artysta Łukasz Surowiec, a kostiumów Marta Szypulska.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ aszw/