Plakat to nie dosłowność, lecz metafora - mówił w Nowym Jorku malarz, grafik i twórca plakatów Rafał Olbiński o mającej się ukazać w kwietniu książce “Passion for Posters". Profesor School of Visual Arts Richard Wilde nazwał artystę "mistrzem zaskoczenia".
240 stronnicowy album zawiera ok. 300 plakatów Olbińskiego pochodzących z różnych okresów jego twórczości. Gromadzi prace poczynając od najwcześniejszych, pochodzących z lat siedemdziesiątych minionego wieku, kiedy szukał własnego języka i stylu. Książkę wypełniają też plakaty muzyczne, operowe, teatralne, filmowe, jazzowe i cyrkowe. Jeszcze inne poświęcone są tematyce politycznej i socjalnej, w tym antywojennej oraz podejmują palące także dzisiaj problemy, jak imigracja.
Wilde, dziekan wydziału mediów SVA, napisał we wstępie do książki, że Olbiński jest mistrzem zaskoczenia. Jego uwodzicielskie, tajemnicze, prowokujące, pełne magii prace poruszają miliony ludzi na świecie. Bez względu na tematykę mają zdolność szokowania i zadziwiania.
„Niejasność, dwuznaczność, przetwarzanie motywów, złowieszcze i kuszące zarazem podteksty, aluzje seksualne, niuanse, upodobanie do kobiecej formy, klasycznych kompozycji i przekształcania jednego przedmiotu w inny oraz nawiązania do surrealizmu – wszystko to sprawia, że przesłanie wypływające z dzieł Olbińskiego domaga się dopełnienia przez udział widza” – ocenił.
Tom w dużym formacie, w dwóch wydaniach BOSZ po polsku i po angielsku, zostanie zaprezentowany w maju na międzynarodowych targach książki w Chicago. Ma stanowić jedną z lektur dla studentów SVA, gdzie artysta był przez 15 lat wykładowcą.
„Jestem w pewnym sensie trzecim garniturem polskiej szkoły plakatu, a przynajmniej takim byłem na początku. Wszyscy ci, którzy się zajmowali grafiką użytkową, a mnie się to po studiach architektury przydarzyło, chcieli robić plakaty. Plakat artystyczny jest szlachetną częścią działalności designerów” – podkreślił w rozmowie z PAP artysta.
Olbiński wyjaśnił, że w idealnym plakacie przebija indywidualne spojrzenie artysty. Łączy go z wielką sztuką np. z malarstwem siła oddziaływania.
„Maluję obrazy, które zawierają aspekty plakatu. Podobnie jak dobry obraz, dobry plakat się pamięta. Jest on nie tylko wykrzyknikiem, lecz jednocześnie wizualnym znakiem zapytania. Zatrzymuje naszą uwagę, a potem zmusza nas do myślenia i emocjonalnego zaangażowania” – wskazał artysta.
Jak dodał jego plakaty mają podwójne życie. Bez werbalnego przesłania są obrazami. Bardziej ambiwalentnymi i dwuznacznymi niż plakaty, którymi stają się po dodaniu napisu, typografii i wówczas sprzedają konkretną rzecz.
„Wyrobiłem sobie taką markę, że moje plakaty powstają według moich pomysłów, a nie zaleceń narzuconych przez dyrektora czy radę artystyczną agencji reklamowej. Zamawiają u mnie pomysł, z którego rozliczam się najpierw z samym sobą. Jeśli spełnia on moje standardy przedstawiam go i w ok. 90 proc. przypadków jest akceptowany. Czasem tylko jestem proszony o jakieś alternacje, co w sumie nieraz wychodzi na dobre” – przekonywał artysta.
Swój styl Olbiński określił jako surrealistyczno-poetycką metaforę, realistyczne malarstwo z własną typografią. Ma to podwójne dno. „Z jednej strony message jest czytelny i prosty, ale zarazem już w założeniu ambiwalentny, co pozwala na różne interpretacje. Chcę jak mówił Norwid, +odpowiednie dać rzeczy słowo”, znak, obraz. Skomplikowane libretta, czy dramaty teatralne z wieloma wątkami usiłuję skrystalizować w jednym prostym wizualnie obrazie. Mocnym silnym, uderzającym w oczy i zapadającym w pamięć. Nie ma to być dosłowność, lecz metafora” – mówił PAP Olbiński.
Artysta szuka metafor, porównań odpowiedników, które pogłębiają wrażliwość, wiedzę o świecie, historii i mitologii, co – jak przyznaje – nie jest łatwe. Jego sztuka, akcentuje, jest w pewnym sensie dialogiem z tytanami przeszłych epok.
Podczas środowego spotkania w wypełnionej siedzibie polskiego konsulatu Olbiński mówił o początkach swej działalności twórczej w Nowym Jorku. Opowiadał o swych znanych już w Polsce opowiadaniach ze zbioru „Baśnie o miłości i innych dziwnych przypadkach” oraz tomie „Zalety dwuznaczności” prezentującym jego prace opatrzone esejami krytyków Roberta C. Morgana i Izabeli Gabrielson. Dopełniały to slajdy oraz czytanie baśni po polsku i angielsku.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ agz/